STALIN – O POLITYCZNYCH ZADANIACH UNIWERSYTETU NARODÓW WSCHODU

O POLITYCZNYCH ZADANIACH UNIWERSYTETU NARODÓW WSCHODU

Przemówienie na zebraniu studentów KUTW  18 maja 1925 r.

Towarzysze! Pozwólcie przede wszystkim, że pogra­tuluję wam z okazji czwartej rocznicy istnienia Komuni­stycznego Uniwersytetu Pracujących Wschodu. Nie ma potrzeby mówić, że życzę waszemu Uniwersytetowi wszelkich sukcesów na trudnej drodze szkolenia komu­nistycznych kadr dla Wschodu.

A teraz przejdźmy do rzeczy.

Gdy analizuje się skład osobowy Uniwersytetu Pra­cujących Wschodu, nie podobna nie dostrzec pewnej dwoistości tego składu. Uniwersytet ten jednoczy przed­stawicieli nie mniej niż 50 narodów i grup narodowo­ściowych Wschodu. Słuchacze Uniwersytetu, wszyscy oni — to synowie Wschodu. Ale to określenie nie daje je­szcze nic jasnego i skończonego. Rzecz w tym, że wśród słuchaczy uniwersytetu są dwie grupy podstawowe, re­prezentujące dwa rodzaje całkowicie odmiennych wa­runków rozwoju. Pierwsza grupa — to ludzie, którzy przyjechali do nas z radzieckiego Wschodu, z krajów, w których nie ma już władzy burżuazji, ucisk imperialistyczny Jest obalony, a u władzy są robotnicy. Druga grupa słuchaczy — to ludzie, którzy przyjechali do nas z krajów kolonialnych i zależnych, z krajów, w których wciąż jeszcze panuje kapitalizm, w których ucisk impe­rializmu zachował całą swoją siłę i w których należy do­piero wywalczyć niepodległość, wypędzając precz impe­rialistów.

Tak więc mamy przed sobą dwa Wschody, które ży­ją odmiennym życiem i rozwijają się w odmiennych warunkach.

Nie ma potrzeby mówić, że ten dwoisty charakter składu słuchaczy nie może nie wyciskać swojego piętna na pracy Uniwersytetu Pracujących Wschodu. Tym się też właśnie tłumaczy, że Uniwersytet ten stoi jedną no­gą na gruncie radzieckim, a drugą — na gruncie kolonii  i krajów zależnych.

Stąd dwie linie w działalności Uniwersytetu: jedna linia, której celem jest stworzenie kadr mogących za­spokoić potrzeby radzieckich republik Wschodu, i dru­ga linia, której celem jest stworzenie kadr mogących zaspokoić rewolucyjne potrzeby mas pracujących kolo­nialnych i zależnych krajów Wschodu.

Stąd też wypływają dwa rodzaje zadań stojących przed Uniwersytetem Pracujących Wschodu.

Rozpatrzymy te zadania KUTW, każde z osobna.

I

ZADANIA KUTW WOBEC RADZIECKICH REPUBLIK WSCHODU

Na czym polegają charakterystyczne właściwości by­tu i rozwoju tych krajów, tych republik, w odróżnieniu od krajów kolonialnych i zależnych?

Po pierwsze na tym, że republiki te są wolne od ucis­ku imperialistycznego.

Po wtóre na tym, że rozwijają się one i konsolidują jako narody nie pod egidą burżuazyjnego ustroju, lecz pod egidą Władzy Radzieckiej. Jest to fakt bezprzy­kładny w historii, a jednak jest to fakt.

Po trzecie na tym, że ponieważ są one mało rozwi­nięte pod względem przemysłowym, mogą swój rozwój oprzeć całkowicie i w zupełności na pomocy przemysło­wego proletariatu Związku Radzieckiego.

Po czwarte na tym, że będąc wolnymi od ucisku ko­lonialnego, znajdując się pod ochroną dyktatury pro­letariatu i wchodząc w skład Związku Radzieckiego, republiki te mogą i powinny włączyć się do budownictwa socjalistycznego naszego kraju.

Podstawowe zadanie polega na tym, by ułatwić spra­wę włączenia się robotników i chłopów tych republik do budownictwa socjalizmu w naszym kraju, stworzyć i rozwinąć, stosownie do szczególnych warunków bytu tych republik, przesłanki, które mogą pchnąć naprzód i przyśpieszyć to włączenie się.

Stąd wypływają aktualne zadania, które stoją przed aktywnymi działaczami radzieckiego Wschodu:

1) Stworzyć ogniska przemysłowe w radzieckich re­publikach Wschodu jako bazy dla zjednoczenia chłopów wokół klasy robotniczej. Wiecie, że ta sprawa już jest rozpoczęta i będzie się posuwała naprzód w miarę go­spodarczego wzrostu Związku Radzieckiego. Istnienie różnego rodzaju surowców w tych republikach jest gwa­rancją, że sprawa ta będzie z czasem doprowadzona do końca.

Podnieść rolnictwo, a przede wszystkim nawodnie­nie. Wiecie, że sprawa ta również ruszyła naprzód, przy­najmniej w Kraju Zakaukaskim i w Turkiestanie.

Podnieść i pchnąć naprzód sprawę uspółdzielczania szerokich mas chłopów i chałupników jako najpew­niejszą drogę włączenia radzieckich republik Wschodu do ogólnego systemu radzieckiego budownictwa gospo­darczego.

Zbliżyć Rady do mas, uczynić je narodowymi pod względem składu i zaszczepić w ten sposób narodowo- radziecką państwowość, bliską masom pracującym i zro­zumiałą dla nich.

Rozwinąć kulturę narodową, założyć szeroką sieć kursów i szkół o charakterze zarówno ogólnokształcą­cym jak i zawodowo-technicznym, z ojczystym językiem nauczania, dla przygotowania kadr radziecko-partyjnych i zawodowo-gospodarczych spośród ludzi miej­scowych.

Wykonać te zadania — to właśnie znaczy ułatwić sprawę budownictwa socjalistycznego w radzieckich re­publikach Wschodu.

Mówi się o wzorowych republikach radzieckiego Wschodu. Ale co to jest wzorowa republika? Wzorowa re­publika jest to taka republika, która wykonuje wszystkie te zadania uczciwie i sumiennie, wywołując tym samym ciążenie robotników i chłopów sąsiednich krajów kolo­nialnych i zależnych do ruchu wyzwoleńczego.

Mówiłem wyżej o zbliżeniu Rad do mas pracujących poszczególnych narodowości — o unarodowieniu Rad. Ale co to znaczy i jak to się przejawia w praktyce? Są­dzę, że za wzór takiego zbliżenia do mas można byłoby uważać zakończone niedawno rozgraniczenie narodowo­ściowe w Turkiestanie30. Prasa burżuazyjna dopatruje się w tym rozgraniczeniu „bolszewickiej chytrości”. A tymczasem jasne jest, że przejawiła się tutaj nie „chytrość”, lecz najgłębsze dążenie mas ludowych Turkmeni­stanu i Uzbekistanu do tego, by mieć swoje własne or­gany władzy, bliskie i zrozumiałe dla nich. W epoce przedrewolucyjnej oba te kraje były rozdarte na części, rozdzielone pomiędzy różne chanaty i państwa, stano­wiąc dogodne pole do eksploatatorskich machinacji tych, którzy „dzierżą władzę”. Teraz nastąpił moment, kiedy zaistniała możliwość -ponownego połączenia roz­dartych części w niezależne państwa, by zbliżyć i związać masy pracujące Uzbekistanu i Turkmenistanu z organa­mi władzy. Rozgraniczenie Turkiestanu jest przede wszystkim ponownym połączeniem rozdartych części tych krajów w niezależne państwa. Jeżeli państwa te za­pragnęły potem wstąpić do Związku Radzieckiego w cha­rakterze jego równouprawnionych członków, to świadczy to jedynie o tym, że bolszewicy znaleźli klucz do najgłęb­szych dążeń mas ludowych Wschodu, a Związek Ra­dziecki jest jedynym na świecie dobrowolnym zjedno­czeniem mas pracujących rozmaitych narodowości. Po to, by ponownie zjednoczyć Polskę, burżuazji trzeba by­ło szeregu wojen. A po to, by ponownie zjednoczyć Turk­menistan i Uzbekistan, komunistom potrzeba było tylko kilku miesięcy propagandy uświadamiającej.

Oto, jak należy zbliżać organy administracji, w da­nym wypadku Rady, do szerokich mas pracujących roz­maitych narodowości.

Oto, w czym tkwi dowód tego, że bolszewicka polityka narodowościowa jest jedyną słuszną polityką.

Mówiłem dalej o podniesieniu kultury narodowej w radzieckich republikach Wschodu. Ale co to jest kul­tura narodowa? Jak ją pogodzić z kulturą proletariacką?

Czyż Lenin nie mówił jeszcze przed wojną, że mamy dwie kultury — burżuazyjną i socjalistyczną, że hasło kultury narodowej jest reakcyjnym hasłem burżuazji, która usi­łuje zatruć świadomość mas pracujących jadem nacjo­nalizmu?3‘ Jak pogodzić budowanie kultury narodowej, rozwój szkół i kursów w ojczystym języku oraz przygo­towanie kadr spośród ludzi miejscowych z budowaniem socjalizmu, budowaniem kultury proletariackiej? Czy nie ma tu sprzeczności nie do pokonania? Oczywiście, że nie! Budujemy kulturę proletariacką. To jest zupeł­nie słuszne. Ale słuszne jest również to, że kultura pro­letariacka, socjalistyczna w swojej treści, przybiera roz­maite formy i sposoby wyrażenia u rozmaitych narodów wciągniętych do budownictwa socjalistycznego, w zależ­ności od różnic języka, warunków bytu itd. Proletariac­ka w swojej treści, narodowa w formie — taka jest owa ogólnoludzka kultura, do której zmierza socjalizm. Kul­tura proletariacka nie przekreśla kultury narodowej, lecz nadaje jej treść. I na odwrót, kultura narodowa nie przekreśla kultury proletariackiej, lecz nadaje jej formę. Hasło kultury narodowej było hasłem burżuazyjnym, dopóki burżuazja była przy władzy, a konsolidacja na­rodów odbywała się pod egidą ustroju burżuazyjnego. Hasło kultury narodowej stało się hasłem proletariackim, gdy przy władzy znalazł się proletariat, a konsolidacja narodów zaczęła przebiegać pod egidą Władzy Radziec­kiej. Kto nie zrozumiał tej zasadniczej różnicy dwóch różnych sytuacji, ten nigdy nie zrozumie ani leninizmu, ani istoty kwestii narodowej.

Prawią (na przykład Kautsky) o stworzeniu jednego wspólnego języka ogólnoludzkiego przy obumieraniu wszystkich innych języków w okresie socjalizmu. Ja mało wierzę w tę teorię jednego wspólnego, wszechogarniające­ go języka. Doświadczenie w każdym razie przemawia nie za taką teorią, lecz przeciwko niej. Dotychczas rzecz odbywała się tak, że rewolucja socjalistyczna nie zmniej­szała, lecz powiększała liczbę języków, albowiem wstrzą­sając najgłębszymi dołami ludzkości i wypychając je na scenę polityczną, budzi ona do nowego życia szereg no­wych narodowości, nieznanych lub mało znanych przed­tem. Któż mógł pomyśleć, że stara Rosja carska repre­zentuje nie mniej niż 50 narodów i grup narodowościo­wych? Jednakże Rewolucja Październikowa, zrywając stare kajdany i wysuwając na widownię szereg zapo­mnianych narodów i narodowości, dała im nowe życie i nowy rozwój. Obecnie mówi się o Indiach jako o jedno­litej całości. Ale nie ulega chyba wątpliwości, że w ra­zie rewolucyjnego wstrząsu w Indiach na widownię wy­płyną dziesiątki nieznanych przedtem narodowości, któ­re mają swój odrębny język, swoją odrębną kulturę. I jeśli chodzi o włączenie rozmaitych narodowości do kultury proletariackiej, to chyba nie można wątpić, że to włą­czenie będzie się odbywało według form odpowiadają­cych językowi i bytowi tych narodowości.

Niedawno otrzymałem list towarzyszy buriackich z prośbą o wyjaśnienie poważnych i trudnych zagadnień stosunków wzajemnych między kulturą ogólnoludzką a narodową. Oto on:

„Usilnie prosimy o udzielenie wyjaśnienia w następujących, bardzo dla nas poważnych i trudnych zagadnieniach. Ostatecznym celem partii komunistycznej jest jedna wspólna kul­tura ogólnoludzka. Jak należy pojmować przejście przez kultury narodowe, rozwijające się w ramach poszczególnych naszych republik autonomicznych, do jednej wspólnej kultury ogólno­ludzkiej? Jak się powinna odbywać asymilacja cech odrębnych poszczególnych kultur narodowych (język itd.)?”

Sądzę, że to, co wyżej powiedziano, mogłoby posłużyć jako odpowiedź na trwożne pytanie towarzyszy buriac-kich.

Buriaccy towarzysze stawiają problem asymilacji po­szczególnych narodowości w toku budowania ogólno­ludzkiej kultury proletariackiej. Nie ulega wątpliwości, że pewne narodowości mogą ulec i chyba na pewno uleg­ną procesowi asymilacji. Takie procesy miały miejsce również przedtem. Ale rzecz w tym, że proces asymila­cji jednych narodowości nie wyklucza, lecz zakłada prze­ciwstawny proces wzmocnienia i rozwoju szeregu żywych i rozwijających się narodów, albowiem częściowy proces asymilacji poszczególnych narodowości jest rezultatem ogólnego procesu rozwoju narodów. Właśnie dlatego możliwość asymilacji niektórych poszczególnych naro­dowości nie osłabia, lecz potwierdza owo zupełnie słusz­ne twierdzenie, że proletariacka kultura ogólnoludzka nie wyklucza narodowej kultury poszczególnych naro­dów, lecz zakłada ją i żywi, podobnie jak narodowa kul­tura poszczególnych narodów nie przekreśla, lecz uzu­pełnia i wzbogaca proletariacką kulturę ogólnoludzką.

Takie są, ogólnie biorąc, kolejne zadania, które sto­ją przed aktywnymi działaczami radzieckich republik Wschodu.

Taki jest charakter i treść tych zadań.

Należy koniecznie wykorzystać obecny okres wzmo­żonego budownictwa gospodarczego i nowych ustępstw wobec chłopstwa, żeby pchnąć naprzód wykonanie tych zadań i ułatwić przez to sprawę włączenia ra­dzieckich republik Wschodu, które są przeważnie kraja­mi chłopskimi, do budownictwa socjalizmu w Związku Radzieckim.

Powiadają, że nowa polityka partii w stosunku do chłopstwa, czyniąc szereg nowych ustępstw (krótkoter­minowa dzierżawa, dopuszczenie pracy najemnej), za­wiera pewne elementy odwrotu. Czy to jest słuszne? Tak, słuszne. Ale to są takie elementy odwrotu, na które idzie­my przy zachowaniu ogromnej przewagi sił po stronie partii i Władzy Radzieckiej. Trwała waluta, rozwijający się przemysł, rozwijający się transport, umacniający się system kredytowy, za pomocą którego, poprzez ulgowy kredyt, można zrujnować lub podnieść na wyższy szcze­bel dowolną warstwę ludności, nie wywołując najmniej­szych nawet wstrząsów — wszystko to są takie rezerwy w rękach dyktatury proletariackiej, na których podsta­wie pewne elementy odwrotu na jednym odcinku frontu mogą tylko ułatwić przygotowanie ofensywy na całym froncie. Dlatego też pewne nowe ustępstwa wobec chłop­stwa, ustępstwa, na które partia poszła, nie powin­ny utrudniać, lecz ułatwiać w obecnej chwili sprawę włą­czenia chłopstwa do budownictwa socjalistycznego.

Jakie znaczenie może mieć ta okoliczność dla radzie­ckich republik Wschodu? Może ona mieć tylko takie zna­czenie, że aktywnym działaczom tych republik daje do rąk nową broń, która ułatwia i przyśpiesza sprawę ze­spolenia tych krajów z ogólnym systemem radzieckiego rozwoju gospodarczego.

Taki jest związek między polityką partii na wsi a ak­tualnymi zadaniami narodowymi, które stoją przed ak­tywnymi działaczami radzieckiego Wschodu.

W związku z tym zadanie Uniwersytetu Narodów Wschodu wobec radzieckich republik Wschodu polega na tym, by wychować kadry dla tych republik w kierun­ku zapewniającym wykonanie wyżej wskazanych aktual­nych zadań.

Uniwersytet Narodów Wschodu nie może oderwać się od życia. Nie jest on i nie może być instytucją, która stoi ponad życiem. Musi on być związany z realnym ży­ciem wszystkimi korzeniami swojego istnienia. Ze wzglę­du na to nie może on odrywać się od aktualnych zadań, które stoją przed radzieckimi republikami Wschodu. Oto dlaczego zadanie Uniwersytetu Narodów Wschodu pole­ga na tym, by uwzględnić aktualne zadania tych repu­blik przy wychowywaniu dla nich odpowiednich kadr.

Niezbędną przy tym rzeczą jest mieć na uwadze ist­nienie w praktyce aktywnych działaczy radzieckiego Wschodu dwóch odchyleń, z którymi walka w murach tego Uniwersytetu jest konieczna, by wychować praw­dziwe kadry i prawdziwych rewolucjonistów dla radziec­kiego Wschodu.

Pierwsze odchylenie polega na upraszczaniu, na upro­szczeniu tych zadań, o których mówiłem wyżej, na próbie mechanicznego przeszczepienia wzorów budownictwa go­spodarczego zupełnie zrozumiałych i przydatnych w cen­trum Związku Radzieckiego, ale zupełnie nie pasujących do warunków rozwoju na tak zwanych kresach. Towa­rzysze, którzy ulegają temu odchyleniu, nie rozumieją dwóch rzeczy. Nie rozumieją oni, że Warunki w centrum i na „kresach” nie są jednakowe i bynajmniej nie są identyczne. Nie rozumieją oni poza tym, że same radziec­kie republiki Wschodu nie są jednorodne, że jedne z nich, na przykład Gruzja i Armenia, stoją na wyższym szczeblu ukształtowania narodowego, a drugie, na przy­kład Czeczenia i Kabarda, stoją na niższym szczeblu ukształtowania narodowego, trzecie zaś, na przykład Kirgizja, zajmują miejsce pośrednie między tymi dwie ma krańcowościami. Towarzysze ci nie rozumieją, że bez przystosowania się do warunków lokalnych, bez staranne­go uwzględnienia najrozmaitszych właściwości każdego kraju nie można nic poważnego zbudować. Rezultatem tego odchylenia jest oderwanie się od mas i wyrodzenie się w lewicowych frazesowiczów. Zadanie Uniwersytetu Narodów Wschodu polega na tym, żeby wychować kadry w duchu nieubłaganej walki z tym upraszczaniem.

Drugie odchylenie polega, na odwrót, na wyolbrzy­mieniu właściwości lokalnych, na zapominaniu o tym, co jest wspólne i główne, co łączy radzieckie republiki Wschodu z przemysłowymi rejonami Związku Radziec­kiego, na przemilczaniu zadań socjalistycznych, na przy­stosowywaniu się do zadań ciasnego i ograniczonego na­cjonalizmu. Towarzysze, którzy ulegają temu odchyleniu, mało się troszczą o wewnętrzne budownictwo swojego kraju, wolą oni pozostawić ten rozwój naturalnemu biegowi rzeczy. Dla nich główne jest nie budownictwo wewnętrzne, lecz „zewnętrzna” polityka, rozszerzenie granic swojej republiki, prawowanie się z otaczającymi republikami, chęć oderwania jeszcze jakiegoś kąska od sąsiadów i przypodobania się w ten sposób burżuazyjnym nacjonalistom swojego kraju. Rezultatem tego od­chylenia jest oderwanie się od socjalizmu i wyrodzenie się w zwykłych burżuazyjnych nacjonalistów. Zadanie Uniwersytetu Narodów Wschodu polega na tym, żeby wychować kadry w duchu nieubłaganej walki z tym ukrytym nacjonalizmem.

Takie są zadania Uniwersytetu Narodów Wschodu wobec radzieckich republik Wschodu.

II

ZADANIA KUTW WOBEC KOLONIALNYCH I ZALEŻNYCH KRAJÓW WSCHODU

Przejdźmy do drugiego zagadnienia, do zagadnienia zadań KUTW wobec kolonialnych i zależnych krajów Wschodu.

Na czym polegają charakterystyczne właściwości bytu i rozwoju tych krajów w odróżnieniu od radzieckich republik Wschodu?

Po pierwsze na tym, że kraje te żyją i rozwijają się pod uciskiem imperializmu.

Po wtóre na tym, że istnienie podwójnego ucisku, ucisku wewnętrznego (własnej burżuazji) i ucisku ze­wnętrznego (obcej, imperialistycznej burżuazji), za­ostrza i pogłębia w tych krajach kryzys rewolucyjny.

Po trzecie na tym, że w niektórych z tych krajów, na przykład w Indiach, kapitalizm rośnie we wzmożonym tempie, rodząc i kształtując mniej lub bardziej liczną klasę miejscowych proletariuszy.

Po czwarte na tym, że wraz ze wzrostem ruchu rewo­lucyjnego narodowa burżuazja takich krajów rozpada się na dwie części, na rewolucyjną (drobna burżuazja) i ugodową (wielka burżuazja), z których pierwsza kon­tynuuje walkę rewolucyjną, a druga przystępuje do bloku z imperializmem.

Po piąte na tym, że obok bloku imperialistycznego kształtuje się w takich krajach inny blok, blok robotni­ków i rewolucyjnej drobnej burżuazji, blok antyimperialistyczny, którego celem jest całkowite wyzwolenie od imperializmu.

Po szóste na tym, że zagadnienie hegemonii prole­tariatu w takich krajach oraz wyzwolenia mas ludowych spod wpływu ugodowej burżuazji narodowej przybiera coraz bardziej palący charakter.

Po siódme na tym, że okoliczność ta w znacznym stopniu ułatwia sprawę spójni ruchu narodowo-wyzwoleńczego takich krajów z proletariackim ruchem czołowych krajów Zachodu.

Z tego wypływają co najmniej trzy wnioski:

1) Osiągnąć wyzwolenie krajów kolonialnych i zależnych od imperializmu bez zwycięskiej rewolucji jest rzeczą niemożliwą: niepodległości darmo się nie dostaje.

2) Posuwać naprzód rewolucję i zdobyć całkowitą niepodległość rozwiniętych pod względem kapitalistycznym kolonii i krajów zależnych jest rzeczą niemożliwą bez izolowania ugodowej burżuazji narodowej, bez wyzwolenia drobnomieszczańskich mas rewolucyjnych spod wpływu tej burżuazji, bez przeprowadzenia polityki hegemonii proletariatu, bez zorganizowania przodujących elementów klasy robotniczej w samodzielną partię komunistyczną.

3) Osiągnąć trwałe zwycięstwo w krajach kolonialnych i zależnych jest rzeczą niemożliwą bez realnej spójni między ruchem wyzwoleńczym tych krajów a ruchem proletariackim czołowych krajów Zachodu.

Podstawowe zadanie komunistów krajów kolonialnych i zależnych polega na tym, by w swojej pracy rewolucyjnej wziąć za punkt wyjścia te wnioski.

Na czym polegają aktualne zadania ruchu rewolucyjnego kolonii i krajów zależnych w związku z tymi okolicznościami?

Swoista cecha kolonii i krajów zależnych polega w obecnej chwili na tym, że jednolitego i wszechogarniającego kolonialnego Wschodu już nie ma na świecie. Dawniej przedstawiano kolonialny Wschód jako coś jednolitego i jednorodnego. Teraz taki obraz nie od­powiada już rzeczywistości. Mamy teraz co najmniej trzy kategorie krajów kolonialnych  i zależnych. Po pierwsze, kraje — takie jak Maroko — które nie posia­dają albo też prawie nie posiadają swego proletariatu i pod względem przemysłowym są zupełnie nierozwinięte. Po wtóre, kraje — takie jak Chiny i Egipt — mało roz­winięte pod względem przemysłowym i posiadające sto­sunkowo nieliczny proletariat. Po trzecie, kraje — takie jak Indie — w większym lub mniejszym stopniu roz­winięte pod względem kapitalistycznym i posiadające mniej lub bardziej liczny proletariat narodowy.

Jasne jest, że w żadnym razie nie można stawiać wszystkich tych krajów na jednej płaszczyźnie.

Dla krajów takich jak Maroko, w których burżuazja narodowa nie ma jeszcze podstawy do rozbicia się na partię rewolucyjną i ugodową, zadanie elementów ko­munistycznych polega na tym, by przedsięwziąć wszyst­kie środki zmierzające do utworzenia jednolitego frontu narodowego przeciwko imperializmowi. Wyodrębnienie elementów komunistycznych w jednolitą partię może odbywać się w takich krajach tylko w toku walki z im­perializmem, zwłaszcza po zwycięskiej walce rewolucyj­nej przeciwko imperializmowi.

W krajach takich jak Egipt czy Chiny, w których już się dokonał rozłam narodowej burżuazji na partię rewolucyjną i ugodową, ale w których ugodowa część burżuazji nie może się jeszcze zjednoczyć z imperia­lizmem, komuniści już nie mogą stawiać sobie za cel utworzenia jednolitego frontu narodowego przeciwko imperializmowi. W takich krajach komuniści powinni przejść od polityki jednolitego frontu narodowego do po lityki rewolucyjnego bloku robotników i drobnej burżua­zji. Blok ten może przybrać w takich krajach postać jednej wspólnej partii, partii robotniczo-chłopskiej, z tym jednak, żeby ta swoista partia stanowiła w rzeczywistości blok dwóch sił — partii komunistycznej i partii rewolu­cyjnej drobnej burżuazji. Zdemaskowanie połowiczności i niekonsekwencji burżuazji narodowej oraz zdecydowa­na walka z imperializmem — takie są zadania tego bloku. Taka dwuczłonowa partia jest potrzebna i celowa, jeśli nie związuje ona rąk i nóg partii komunistycznej, jeśli nie krępuje swobody agitacyjnej i propagandowej roboty partii komunistycznej, jeśli nie przeszkadza w jednoczeniu proletariuszy wokół partii komunistycz­nej, jeśli ułatwia sprawę faktycznego kierowania ruchem rewolucyjnym przez partię komunistyczną. Taka dwu­członowa partia jest niepotrzebna i niecelowa, jeśli nie odpowiada wszystkim tym warunkom, albowiem może ona doprowadzić tylko do roztopienia się elementów ko­munistycznych w szeregach burżuazji, do tego, że partia komunistyczna utraci armię proletariacką.

Nieco inaczej przedstawia się sprawa w krajach ta­kich jak Indie. To, co jest podstawowe i nowe w warun­kach istnienia takich kolonii jak Indie, polega nie tylko na tym, że narodowa burżuazja rozpadła się na partię rewolucyjną i ugodową, ale przede wszystkim na tym, że ugodowa część tej burżuazji już zdążyła w zasadzie po­rozumieć się z imperializmem. Lękając się rewolucji bar­dziej niż imperializmu, troszcząc się o interesy swojej sakiewki bardziej niż o interesy swej własnej ojczyzny, ta część burżuazji, najbogatsza i najbardziej wpływowa, staje obiema nogami w obozie nieubłaganych wrogów rewolucji, zawiera z imperializmem blok przeciwko ro­botnikom i chłopom swojego własnego kraju. Nie można osiągnąć zwycięstwa rewolucji bez rozbicia tego bloku. Ale po to, by rozbić ten blok, trzeba skoncentrować ogień przeciwko ugodowej burżuazji narodowej, demaskując jej zdradę, wyzwalając masy pracujące spod jej wpływu i systematycznie przygotowując warunki niezbędne do hegemonii proletariatu. Innymi słowy, chodzi o to, by w takich koloniach jak Indie przygotować proletariat do roli wodza ruchu wyzwoleńczego, krok za krokiem wypierając z tego zaszczytnego stanowiska burżuazję i jej heroldów. Stworzyć rewolucyjny blok antyimperialistyczny i zapewnić w tym bloku hegemonię proletariatu — takie jest zadanie. Blok ten może przybrać, ale nie koniecznie musi zawsze przybrać postać jednej wspólnej partii robotniczo-chłopskiej związanej formalnie jedną wspólną platformą. Samodzielność partii komunistycznej w takich krajach powinna być podstawowym hasłem czołowych elementów komunizmu, albowiem hegemonia proletariatu może być przygotowana i przeprowadzona jedynie przez partię komunistyczną. Partia komunistyczna może jednak i powinna wejść do jawnego bloku z rewolucyjnym skrzydłem burżuazji po to, by izolując uprzednio ugodową burżuazję narodową, poprowadzić za sobą w walce przeciwko imperializmowi milionowe masy miejskiej i wiejskiej drobnej burżuazji.

Stąd aktualne zadania rewolucyjnego ruchu w rozwiniętych pod względem kapitalistycznym koloniach i krajach zależnych:

1) Zdobycie najlepszych elementów klasy robotniczej dla komunizmu i stworzenie samodzielnych partii komunistycznych.

2) Stworzenie narodowo-rewolucyjnego bloku robotników, chłopów i rewolucyjnej inteligencji przeciwko blokowi ugodowej burżuazji narodowej i imperializmu.

3) Zapewnienie hegemonii proletariatu w tym bloku.

4) Walka o wyzwolenie miejskiej i wiejskiej drobnej burżuazji spod wpływu ugodowej burżuazji narodowej.

5) Zapewnienie spójni ruchu wyzwoleńczego z ruchem proletariackim przodujących krajów.

Takie są trzy grupy aktualnych zadań, które stoją przed aktywnymi działaczami kolonialnych i zależnych krajów Wschodu.

Zadania te nabierają szczególnie poważnego charakteru i szczególnie ważnego znaczenia, jeśli rozpatrzyć je w świetle obecnej sytuacji międzynarodowej. Sytuację międzynarodową w obecnej chwili charakteryzuje okres tymczasowego zacisza w ruchu rewolucyjnym. Ale co to jest zacisze, co ono może oznaczać w chwili obecnej? Może ono oznaczać jedynie wzmożenie nacisku na robotników Zachodu, na kolonie Wschodu, a przede wszystkim na Związek Radziecki jako na chorążego ruchu rewolucyjnego wszystkich krajów. Nie ulega chyba wątpliwości, że przygotowanie tego nacisku na Związek Radziecki już się zaczęło w szeregach imperialistów. Oszczercza kampania w związku z powstaniem w Estonii, szalbiercza nagonka na Związek Radziecki w związku z wybuchem w Sofii, ogólna kampania prasy burżuazyjnej przeciwko naszemu krajowi — wszystko to jest etapem przygotowawczym do ofensywy. Jest to artyleryjskie przygotowanie opinii publicznej, obliczone na to, by przyzwyczaić kołtunerię do wypadów przeciwko Związkowi Radzieckiemu i stworzyć moralne przesłanki dla interwencji. Co wyjdzie z tej kampanii kłamstw i oszczerstw, czy imperialiści zaryzykują podjęcie poważnego natarcia — zobaczymy jeszcze. Ale że te wypady nic dobrego nie wróżą koloniom, co do tego nie ma chyba podstaw do wątpliwości. Dlatego zagadnienie przygotowania kontruderzenia zjednoczonych sił rewolucji przeciwko prawdopo­dobnemu uderzeniu ze strony imperializmu jest nieod­zownym zagadnieniem dnia.

Oto dlaczego bezwzględne wykonywanie aktualnych zadań ruchu rewolucyjnego w koloniach i krajach za­leżnych nabiera w chwili obecnej szczególnie ważnego znaczenia.

Na czym polega misja Uniwersytetu Narodów Wscho­du w stosunku do krajów kolonialnych i zależnych w związku z wszystkimi tymi okolicznościami? Misja ta polega na tym, by wziąć pod uwagę wszystkie szczególne właściwości rewolucyjnego rozwoju tych krajów i wy­chować kadry przybyłe z tych krajów w takim duchu, który zapewnia wykonanie wymienionych powyżej różnorodnych aktualnych zadań.

Na Uniwersytecie Narodów Wschodu istnieje około 10 różnych grup słuchaczy, którzy przybyli do nas z kra­jów kolonialnych i zależnych. Wszystkim wiadomo, że towarzysze ci są żądni światła i wiedzy. Zadanie Uniwer­sytetu Narodów Wschodu polega na tym, by wykuć z nich prawdziwych rewolucjonistów, uzbrojonych w teo­rię leninizmu, wyposażonych w praktyczne doświadcze­nie leninizmu i zdolnych do wykonania aktualnych za­dań ruchu wyzwoleńczego kolonii i krajów zależnych nie ze strachu, a z nakazu sumienia.

Należy mieć przy tym na uwadze istnienie w praktyce aktywnych działaczy kolonialnego Wschodu dwóch od­chyleń, z którymi bezwzględnie walczyć należy, by wy­chować kadry rzeczywiście rewolucyjne.

Pierwsze odchylenie polega na niedocenianiu rewolu­cyjnych możliwości ruchu wyzwoleńczego i na przecenia­niu idei jednolitego, wszechogarniającego frontu narodo­wego w koloniach i krajach zależnych, niezależnie od stanu i stopnia rozwoju tych krajów. Jest to odchylenie w prawo, brzemienne w niebezpieczeństwo degradacji ruchu rewolucyjnego i roztopienia się elementów komu­nistycznych w ogólnym chórze burżuazyjnych nacjona­listów. Zdecydowana walka z tym odchyleniem jest bezpośrednim obowiązkiem Uniwersytetu Narodów Wschodu.

Drugie odchylenie polega na przecenianiu rewolu­cyjnych możliwości ruchu wyzwoleńczego i na niedo­cenianiu sprawy sojuszu klasy robotniczej z rewolucyjną burżuazją przeciwko imperializmowi. Na to odchylenie chorują, zdaje się, komuniści na Jawie, którzy błędnie wysunęli niedawno hasło władzy radzieckiej dla swojego kraju. To jest odchylenie w lewo, brzemienne w niebez­pieczeństwo oderwania się od mas i przekształcenia partii komunistycznej w sektę. Zdecydowana walka z tym odchyleniem stanowi niezbędny warunek wycho­wania rzeczywiście rewolucyjnych kadr dla kolonii i kra­jów zależnych Wschodu.

Takie są, ogółem biorąc, polityczne zadania Uniwer­sytetu Narodów Wschodu wobec narodów radzieckiego i kolonialnego Wschodu.

Miejmy nadzieję, że Uniwersytet Narodów Wschodu potrafi z honorem wykonać te zadania.

„Prawda” nr 115, 22 maja 1925 r.

Stalin – O sytuacji na froncie polskim

Towarzysz Stalin, który niedawno przyjechał z rejonu Frontu Południowo-Zachodniego, w rozmowie z naszym współ­pracownikiem powiedział, co następuje:

1. MAJ — CZERWIEC

Dwa ostatnie miesiące, maj i czerwiec — to dwa różne obrazy sytuacji na froncie.

Maj był miesiącem wyjątkowych sukcesów wojsk pol­skich. Na swoim prawym skrzydle Polacy z powodze­niem posuwają się za linię Kijów—Żmerynka zagraża­jąc Odessie. Na lewym skrzydle likwidują z powodze­niem ofensywne działania naszych wojsk w kierunku na Mołodeczno—Mińsk. W centrum zapewniwszy sobie Mozyr i zająwszy Reczycę, wojska polskie zagrażają Homlowi.

Czerwiec, przeciwnie, był miesiącem szybkiej i zde­cydowanej likwidacji majowych sukcesów wojsk pol­skich. Posuwanie się Polaków na Ukrainie zostało już zlikwidowane, nie tylko bowiem wypędzono Polaków z Kijowa, ale i odrzucono poza linię Równe—Proskurów — Mohylów. Posuwanie się Polaków w stronę Homla również zlikwidowano, odrzucono bowiem wojska polskie za Mozyr. Co się tyczy lewego skrzydła Polaków, naj­bardziej według głosów prasy polskiej odpornego, to trzeba stwierdzić, że potężne uderzenie naszych wojsk, które w ostatnich dniach zarysowało się w tym rejonie w kierunku na Mołodeczno, nie pozostawia wątpliwości, że i w tym rejonie Polacy będą musieli zawrócić.

Czerwiec otwiera obraz zdecydowanego przełomu, który dokonał się na froncie na korzyść Rosji z wyraźną przewagą po stronie wojsk radzieckich.

2. PRZEŁAMANIE ŻYTOMIERSKIE

Nie ulega wątpliwości, że w przełomie w sytuacji na froncie decydującą rolę odegrało przełamanie frontu przez naszą kawalerię w rejonie Żytomierza.

Wielu ludzi porównuje to przełamanie z przełama­niem i raidem Mamontowa i uważa je za identyczne. To jest jednak niesłuszne. Przełamanie frontu przez Ma­montowa nosiło charakter epizodu, który nie był bez­pośrednio związany z ofensywnymi operacjami Deniki- na. Przełamanie frontu przez tow. Budionnego, przeciwnie, jest niezbędnym ogniwem nierozerwalnego łańcucha naszych operacji ofensywnych i miało na celu nie tylko zniszczenie tyłów przeciwnika, ale i bezpośred­nie wykonanie określonego zadania strategicznego.

Samo przełamanie frontu zaczęło się 5 czerwca o świcie. W tym dniu nasze oddziały kawalerii, zwarł­szy się w kułak i zebrawszy tabory do środka, przełama­ły pozycje przeciwnika w rejonie Popielnia—Kazatyn, rajdem przeszły rejon Berdyczowa i 7 czerwca zajęły żytomierz. Wobec rozpaczliwego oporu Polaków nasza kawaleria musiała dosłownie wyrąbywać sobie drogę, na skutek czego Polacy według danych Rewolucyjnej Rady Wojennej Armii Konnej pozostawili na miejscu co najmniej osiem tysięcy żołnierzy rannych i zabitych od kul i szabel.

3. REZULTATY PRZEŁAMANIA

Przed przełamaniem żytomierskim Polacy, w odróżnieniu od Denikina, skutecznie kombinowali wojnę manewrową z wojną okopową, pokrywając najważniejsze punkty frontu rzędami rowów strzeleckich i zasiekami z drutów kolczastych. Utrudniali przez to w znacznym stopniu nasze posuwanie się naprzód, żytomierskie przełamanie przekreśliło rachuby Polaków, sprowadzając do minimum wartość wojny kombinowanej.

Na tym polega pierwszy pozytywny rezultat przełamania.

Następnie przełamanie stworzyło bezpośrednie zagrożenie tyłów, komunikacji, łączności przeciwnika. W rezultacie:

a)    trzecia armia polska (rejon Kijowa), w obawie przed okrążeniem, rozpoczęła gwałtowny odwrót, który potem przekształcił się w ogólną ucieczkę;

b)    druga armia polska (rejon Berdyczowa), która doświadczyła na sobie głównego uderzenia Armii Konnej, rozpoczęła szybki odwrót;

c)     szósta armia polska (rejon żmerynki) straciwszy oparcie na lewym skrzydle rozpoczęła regularny odwrót na zachód;

d)    nasza armia rozpoczęła gwałtowną ofensywę na całym froncie. Taki jest drugi dodatni rezultat żytomierskiego prze­łamania.

Wreszcie przełamanie przytłumiło butę Polaków, poderwało w nich wiarę we własne siły i zachwiało hart ducha. Przed przełamaniem oddziały polskie lekceważy­ły zupełnie nasze wojska, a szczególnie naszą kawalerię, biły się zaciekle i nie poddawały się do niewoli. Dopiero po przełamaniu Polacy zaczęli poddawać się do niewoli całymi grupami i zaczęła się wśród nich masowa dezer­cja — pierwsza oznaka zachwiania hartu polskich od­działów. Tak właśnie pisze towarzysz Budionny do Rewolucyjnej Rady Wojennej frontu: „Jaśnie panowie nauczyli się poważać naszą kawalerię”.

4. NIEBEZPIECZEŃSTWO Z POŁUDNIA

Nasze sukcesy na frontach antypolskich są bezspor­ne. Bezsporne jest również to, że sukcesy te będą jeszcze wzrastały. Ale o niegodnej chełpliwości świadczyłby po­gląd, że w zasadzie załatwiliśmy się już z Polakami i pozostaje nam jedynie „marsz na Warszawę”.

Taka chełpliwość, podważająca energię naszych pra­cowników i rozwijająca szkodliwe dla sprawy samozado­wolenie, jest niestosowna nie tylko dlatego, że Polska posiada odwody, które niewątpliwie rzuci na front, że Polska nie jest samotna, że za Polską stoi Ententa, która w pełni ją popiera przeciwko Rosji, ale przede wszystkim dlatego, że w zapleczu naszych wojsk poja­wił się nowy sojusznik Polski — Wrangel, który grozi nam zburzeniem od strony zaplecza owoców naszych zwycięstw nad Polakami.

Nie należy uspokajać się nadzieją, że Wrangel nie znajdzie z Polakami wspólnego języka. Wrangel już zna­lazł z nimi wspólny język i działa z nimi ręka w rękę.

Oto co pisze inspirator wranglowców — wychodząca w Sewastopolu gazeta Szulgina „Wielikaja Rossija” w jednym z czerwcowych numerów:

„Nie ulega wątpliwości, że swoją ofensywą pomagamy Polakom, bo odciągamy przeciwko sobie część bolszewickich sil przeznaczonych na polski front. Nie ulega również wątpliwo­ści, że swoimi operacjami Polacy w istotny sposób nam poma­gają. Nie trzeba nam ani sympatii, ani antypatii dla Polaków; powinniśmy kierować się jedynie trzeźwym, politycznym wyrachowaniem. Dzisiaj sojusz z Polakami przeciwko wspól­nemu wrogowi jest dla nas korzystny, a jutro… jutro zoba­czymy”.

Front Wrangla jest, jak to widać, przedłużeniem pol­skiego frontu, z tą jednakże różnicą, że Wrangel działa w zapleczu naszych wojsk, które walczą z Polakami, tzn. działa w najbardziej dla nas niebezpiecznym punkcie.

Jest przeto rzeczą śmieszną mówić o „marszu na Warszawę” i w ogóle o trwałości naszych sukcesów, do­póki nie zostało zlikwidowane niebezpieczeństwo wran- glowskie. Wrangel tymczasem rośnie i nie widać, abyśmy przedsięwzięli coś szczególnego i poważnego przeciwko wzrastającemu niebezpieczeństwu z południa.

5. PAMIĘTAJCIE O WRANGLU

W rezultacie naszych ofensywnych operacji prze­ciwko Polakom linia naszego frontu przybiera kształt łuku, którego wygięcie zwrócone jest na zachód, a koń­ce są wysunięte ku przodowi, przy czym południowy koniec leży w rejonie Równego, północny — w rejonie Mołodeczna. Takie położenie nazywa się położeniem oskrzydlającym w stosunku do wojsk polskich, tzn. po­łożeniem najbardziej dla nich groźnym.

Nie ulega wątpliwości, że Ententa bierze pod uwagę tę okoliczność i stara się na wszelki sposób wciągnąć Rumunię do wojny z Rosją, gorączkowo szuka nowych sojuszników dla Polski, wszelkimi środkami popiera Wrangla i w ogóle stara się przyjść na odsiecz Polakom. Zupełnie możliwe, że Entencie uda się znaleźć nowych sojuszników dla Polski.

Nie ma podstaw, aby wątpić w to, że Rosja znajdzie w sobie siły do odparcia również nowych przeciwników. O jednym trzeba jednak pamiętać: póki Wrangel cały, póki Wrangel ma możność zagrażać naszemu zapleczu, fronty nasze będą kuleć na obie nogi, nasze sukcesy na froncie antypolskim nie mogą być trwałe. Tylko wów­czas gdy zlikwidujemy Wrangla, można będzie uważać nasze zwycięstwo nad polskimi jaśnie panami za utrwa­lone. Dlatego partia powinna wypisać na swoim sztan­darze nowe kolejne hasło: „Pamiętajcie o Wranglu!”, „Śmierć Wranglowi!”

„Prawda” nr 151, 11 lipca 1920 r.

Stalin – Orędzie do narodu, 9 maja 1945 roku.

Towarzysze! Rodacy i rodaczki!

Nastąpił wielki dzień zwycięstwa nad Niemcami. Faszystowskie Niemcy, rzucone na kolana przez Armię Czerwoną i wojska naszych sojuszników, uznały się za pokonane i ogłosiły bezwarunkową kapitulację.

7 maja w mieście Reims podpisany został wstępny protokół kapitulacji. 8 maja przedstawiciele niemieckiego dowództwa naczelnego w obecności przedstawicieli Naczelnego Dowództwa wojsk sojuszniczych oraz Naczelnego Dowództwa wojsk radzieckich podpisali w Berlinie ostateczny akt kapitulacji, którego wykonanie rozpoczęło się 8 maja o godzinie 24.

Znając wilcze narowy wodzirejów niemieckich, uważających umowy i układy za świstki papieru, nie mamy podstawy wierzyć im na słowo. Jednakże dzisiaj od rana wojska niemieckie wykonując akt kapitulacji zaczęły masowo składać broń i poddawać się naszym wojskom. To już nie świstek papieru. To rzeczywista kapitulacja sił zbrojnych Niemiec. Co prawda, jedno zgrupowanie wojsk niemieckich na terytorium Czechosłowacji wciąż jeszcze uchyla się od kapitulacji. Mam jednak nadzieję, że Armia Czerwona potrafi doprowadzić je do przytomności.

Teraz możemy z całkowitym uzasadnieniem oświadczyć, że nastąpił historyczny dzień ostatecznego rozgromienia Niemiec, dzień wielkiego zwycięstwa naszego narodu nad niemieckim imperializmem.

Wielkie ofiary poniesione przez nas w imię wolności i niepodległości naszej ojczyzny, niezliczone wyrzeczenia się i cierpienia przeżyte przez naród nasz w toku wojny, wytężona praca w zapleczu i na froncie, złożona na ołtarzu Ojczyzny — nie były daremne i uwieńczone zostały całkowitym zwycięstwem nad wrogiem. Wielowiekowa walka narodów słowiańskich o swe istnienie i o swoją niepodległość zakończyła się zwycięstwem nad niemieckimi najeźdźcami i niemiecką tyranią.

Odtąd nad Europą powiewać będzie wielki sztandar wolności narodów i pokoju między narodami.

Przed trzema laty Hitler publicznie oświadczył, że do jego zadań należy rozbiór Związku Radzieckiego i oderwanie od niego Kaukazu, Ukrainy, Białorusi, krajów nadbałtyckich i innych obwodów. Oświadczył on otwarcie: „Unicestwimy Rosję, by nigdy więcej nie zdołała się podźwignąć”. Było to przed trzema laty. Lecz nie sądzone było ziścić się szaleńczym planom Hitlera — przebieg wojny rozwiał je w pył. W rzeczy samej doszło do czegoś wręcz przeciwnego temu, o czym majaczyli hitlerowcy. Niemcy zostały pobite na głowę. Wojska niemieckie kapitulują. Związek Radziecki święci zwycięstwo, chociaż nie zamierza ani dokonać rozbioru Niemiec, ani ich unicestwiać.

Towarzysze! Wielka Wojna Narodowa zakończyła się naszym całkowitym zwycięstwem. Okres wojny w Europie skończył się. Rozpoczął się okres pokojowego rozwoju.

Gratuluję wam zwycięstwa, moi drodzy rodacy i rodaczki!

Chwała naszej bohaterskiej Armii Czerwonej, która obroniła niepodległość naszej Ojczyzny i wywalczyła zwycięstwo nad wrogiem!

Chwała naszemu wielkiemu narodowi, narodowi-zwycięzcy!

Wieczna chwała bohaterom, którzy polegli w walce z wrogiem i oddali życie za wolność i szczęście naszego narodu!

Stalin – O programie Kominternu

Przemówienie wygłoszone 5 lipca 1928 r.

Przede wszystkim, towarzysze, należy rozpatrzyć kwestię rozmiarów projektu programu Kominternu [1].

Powiadają, że projekt programu jest zbyt obszerny, przeładowany, żądają, aby go dwukrotnie, trzykrotnie skondensować, żądają, aby dać w programie kilka ogólnych sformułowań i na tym poprzestać, nazywając te sformułowania programem.

Sądzę, że żądania te są bezpodstawne. Ci, którzy żądają dwukrotnego czy nawet trzykrotnego skondensowania programu nie rozumieją zadań, jakie stały przed autorami projektu programu. Chodzi o to, że program Kominternu nie może być programem jednej jakiejś partii narodowej czy też, powiedzmy, programem tylko dla narodów „cywilizowanych”. Program musi obejmować wszystkie partie komunistyczne świata, wszystkie narodowości, wszystkie narody, zarówno białych, jak i czarnych. Na tym polega podstawowa i najbardziej charakterystyczna cecha projektu programu. Jak jednak ogarnąć podstawowe potrzeby i podstawowe linie pracy wszystkich sekcji Kominternu, i wschodnich, i zachodnich, kondensując program dwukrotnie lub trzy krotnie? Spróbujcie, towarzysze, rozwiązać   to  nierozwiązalne zadanie. Oto dlaczego sądzę, że skondensować program dwukrotnie lub trzykrotnie znaczy to uczynić zeń nic nie mówiący zbiór abstrakcyjnych formułek, które nic by nie mogły dać sekcjom Kominternu.

Przed autorami programu stało podwójne zadanie: z jednej strony — ogarnąć to, co najważniejsze i najistotniejsze we wszystkich partiach komunistycznych świata, z drugiej strony ogarnąć owo najważniejsze i najistotniejsze w taki sposób, by poszczególne tezy programu nie stanowiły czczych formułek, lecz dawały praktyczne zasady przewodnie najróżnorodniejszym krajom i narodom, najróżnorodniejszym partiom komunistycznym i grupom komunistycznym. Zgódźcie się, że rozwiązać to podwójne zadanie w krótkim i skondensowanym programie — to rzecz absolutnie nie do pomyślenia.

Najkomiczniejsze jest to, że ci sami towarzysze, którzy proponują dwukrotne lub trzykrotne skondensowanie programu, składają takie wnioski, których tendencją jest dwukrotne, a może nawet trzykrotne rozszerzenie obecnego projektu programu. Istotnie, jeśli dać w projekcie programu obszerne sformułowania o związkach zawodowych, o spółdzielczości, o kulturze, o mniejszościach narodowych w Europie itd., to czyż nie jest jasne, że żadne skondensowanie programu w ten sposób nie da się osiągnąć? Wypadłoby rozszerzyć obecny projekt programu dwukrotnie, a może nawet trzykrotnie.

To samo należy powiedzieć o towarzyszach, którzy żądają albo tego, by program był konkretną instrukcją dla partii komunistycznych, albo też — by program wyjaśniał absolutnie wszystko, aż do poszczególnych zawartych w nim tez włącznie. Po pierwsze, nie można mówić, że program ma być tylko instrukcją czy też przede wszystkim instrukcją. Jest to niesłuszne. Tego nie można wymagać od programu, nie mówiąc już o tym, że spełnienie takiego wymagania niesłychanie rozszerzyłoby rozmiary programu. Po drugie — program nie może wyjaśniać absolutnie wszystkiego, aż do zawartych w nim poszczególnych deklaratywnych czy teoretycznych tez włącznie. W tym celu istnieją komentarze do programu. Nie należy mieszać programu z komentarzami.

Druga kwestia dotyczy struktury programu i kolejności rozmieszczenia poszczególnych rozdziałów w projekcie programu.

Niektórzy towarzysze domagają się, by przenieść rozdział o ostatecznym celu ruchu, o komunizmie, na koniec programu. Sądzę, że żądanie to jest również nieuzasadnione. Między rozdziałem o kryzysie kapitalizmu a rozdziałem o okresie przejściowym jest w projekcie programu rozdział o komunizmie, o komunistycznym systemie gospodarki. Czy słuszne jest takie rozmieszczenie rozdziałów? Sądzę, że jest ono zupełnie słuszne. Nie można mówić o okresie przejściowym nie mówiąc uprzednio o tym systemie gospodarki, w danym wypadku o komunistycznym systemie gospodarki, do którego przejście zaleca program. Mowa jest o okresie przejściowym, o przejściu od kapitalizmu do innego systemu gospodarki. Ale przejście do czego, do jakiego mianowicie systemu — oto o czym należy powiedzieć, zanim scharakteryzuje się sam okres przejściowy. Program powinien prowadzić od nieznanego ku znanemu, od tego, co mniej znane, do bardziej znanego. Powiedzieć o kryzysie kapitalizmu, a następnie o okresie przejściowym, nie mówiąc uprzednio o tym, do jakiego systemu przejście ma się dokonać — znaczyłoby to zaplątać czytelnika i naruszyć elementarny wymóg pedagogiki, będący zarazem wymogiem struktury projektu programu.   Program zaś powinien przecież ułatwić sytuację czytelnika, jeśli idzie o doprowadzenie go od spraw mniej znanych do bardziej znanych, a nie utrudniać ją.

Inni towarzysze sądzą, że ustęp o socjaldemokracji nie powinien wchodzić do drugiego rozdziału projektu programu, gdzie mowa jest o pierwszej fazie rewolucji proletariackiej i o częściowej  stabilizacji kapitalizmu. Sądzą oni, że w ten sposób wysuwają kwestię struktury programu. Jest to niesłuszne, towarzysze. W rzeczywistości mamy tu do czynienia z zagadnieniem politycznym. Wyłączyć z drugiego rozdziału ustęp o socjaldemokracji — znaczy to popełnić błąd polityczny w jednym z podstawowych zagadnień — w zagadnieniu przyczyn częściowej stabilizacji kapitalizmu. Nie jest to sprawa struktury programu, lecz sprawa oceny sytuacji   politycznej w okresie częściowej stabilizacji, oceny kontrrewolucyjnej     roli    socjaldemokracji    jako    jednego z czynników tej stabilizacji. Towarzysze ci nie mogą nie wiedzieć, że nie możemy obejść się bez ustępu o socjaldemokracji w rozdziale o częściowej stabilizacji kapitalizmu, gdyż stabilizacji tej nie można wytłumaczyć  bez scharakteryzowania roli socjaldemokracji jako jednego z ważniejszych czynników tej stabilizacji. W przeciwnym razie trzeba by również usunąć z tego  rozdziału ustęp o faszyzmie, przenosząc ten ustęp, podobnie jak ustęp o socjaldemokracji, do rozdziału o partiach. Ale usunąć z rozdziału, w którym mowa o częściowej stabilizacji kapitalizmu, oba te ustępy — o faszyzmie  i  socjaldemokracji — znaczyłoby to rozbroić się i pozbawić się wszelkiej możliwości wyjaśnienia stabilizacji kapitalistycznej. Rzecz jasna, że nie możemy się na to zgodzić. Kwestia nepu i komunizmu wojennego. Nep jest to polityka dyktatury proletariackiej mająca na celu przezwyciężenie elementów kapitalistycznych i zbudowanie gospodarki socjalistycznej w drodze wykorzystania rynku, poprzez rynek, nie zaś w drodze bezpośredniej wymiany produktów, bez rynku i omijając rynek. Czy kraje kapitalistyczne — choćby najbardziej rozwinięte spośród nich — mogą obejść się bez nepu przy przejściu od kapitalizmu do socjalizmu? Sądzę, że nie mogą. Nowa polityka ekonomiczna ze swymi powiązaniami rynkowymi i wykorzystaniem tych powiązań rynkowych jest w tym czy innym stopniu absolutnie konieczna dla każdego kraju kapitalistycznego w okresie dyktatury proletariatu.

Są u nas towarzysze, którzy negują tę tezę. Cóż to jednak znaczy negować tę tezę?

Znaczy to, po pierwsze, zakładać, że natychmiast po dojściu proletariatu do władzy istnieć będą u nas stuprocentowo gotowe aparaty podziału i zaopatrzenia między miastem a wsią, między przemysłem a drobną wytwórczością, umożliwiające natychmiastowe ustanowienie bezpośredniej wymiany produktów, bez rynku, bez obrotu towarowego, bez gospodarki pieniężnej. Wystarczy tylko postawić to zagadnienie, by zrozumieć całą niedorzeczność takiego założenia.

Znaczy to, po drugie, zakładać, że rewolucja proletariacka ma po zdobyciu władzy przez proletariat stanąć na gruncie wywłaszczenia średniej i drobnej burżuazji, biorąc na swoje barki niezmierne brzemię zatrudnienia sztucznie stworzonych milionów nowych bezrobotnych i zapewnienia im środków egzystencji. Wystarczy tylko postawić to zagadnienie, by zrozumieć całą bezsensowność i głupotę takiej polityki dyktatury proletariackiej. Nep dlatego między innymi jest słuszna, że chroni dyktaturę proletariacką przed takimi i tym podobnymi trudnościami.

Z tego jednak wynika, że nep jest nieuniknioną fazą rewolucji socjalistycznej we wszystkich krajach.

Czy można to samo powiedzieć o komunizmie  wojennym? Czy można powiedzieć, że komunizm wojenny jest nieuniknioną fazą rewolucji proletariackiej?    Nie, nie można. Komunizm wojenny — to narzucona przez sytuację wojenną i interwencję polityka dyktatury proletariackiej, zmierzająca do ustanowienia bezpośredniej wymiany produktów między miastem a wsią nie   poprzez rynek, lecz omijając rynek, za pomocą   środków przede wszystkim natury pozaekonomicznej i częściowo wojskowej, polityka mająca na celu zorganizowanie takiego podziału produktów, który by mógł zapewnić zaopatrzenie rewolucyjnych armii na froncie i robotników w zapleczu. Jest rzeczą jasną, że gdyby nie było sytuacji wojennej i interwencji, nie byłoby też komunizmu wojennego.    Dlatego nie można  twierdzić, że komunizm wojenny jest ze stanowiska ekonomicznego nieuniknioną fazą rozwoju rewolucji proletariackiej.

Błędem byłoby sądzić,   że   dyktatura proletariacka w ZSRR rozpoczęła swą działalność ekonomiczną od komunizmu wojennego. Na to stanowisko staczają się niektórzy towarzysze. Ale jest to stanowisko niesłuszne. Przeciwnie, dyktatura proletariacka rozpoczęła swe budownictwo nie od komunizmu wojennego, lecz od proklamowania zasad tak zwanej nowej   polityki   ekonomicznej.    Wszyscy znają broszurę Lenina o „Najbliższych zadaniach Władzy Radzieckiej” [2], opublikowaną na początku 1918 roku,  w  której   Lenin dał pierwsze uzasadnienie   założeń   nowej    polityki   ekonomicznej. Wprawdzie   polityka  ta   została   chwilowo   przerwana wskutek interwencji i wrócić do niej wypadło dopiero po upływie trzech lat, po zlikwidowaniu wojny i interwencji.   Jednakże fakt, że dyktaturze   proletariackiej w ZSRR wypadło wrócić do zasad nowej polityki ekonomicznej, proklamowanych już na początku 1918 roku — okoliczność ta świadczy w sposób oczywisty, od czego dyktatura proletariacka powinna zacząć swoje budownictwo nazajutrz po rewolucji i na czym powinna opierać swoje budownictwo, jeśli oczywiście brać za punkt wyjścia względy natury ekonomiczne].

Miesza się czasem komunizm wojenny z wojną domową, utożsamia się pierwszy z drugą. Jest to oczywiście niesłuszne. Zdobycie władzy przez proletariat w październiku 1917 roku było bezwarunkowo formą wojny domowej. Ale niesłuszne byłoby twierdzić, że stosowanie komunizmu wojennego zaczęło się u nas w październiku 1917 roku. Można sobie najzupełniej wyobrazić stan wojny domowej bez stosowania metod komunizmu wojennego, bez wyrzeczenia się zasad nowej polityki ekonomicznej, jak to miało u nas miejsce na początku 1918 roku, przed interwencją.

Powiadają, że rewolucje proletariackie przebiegać będą w warunkach izolacji, wobec czego ani jedna rewolucja proletariacka nie może uniknąć interwencji, a więc i komunizmu wojennego. Jest to niesłuszne. Po osiągnięciu przez nas utrwalenia Władzy Radzieckiej w ZSRR, po wzroście partii komunistycznych w najważniejszych krajach kapitalizmu i umocnieniu się Kominternu nie może i nie powinno już być izolowanych rewolucji proletariackich. Nie można abstrahować od takich czynników, jak zaostrzający się kryzys kapitalizmu światowego, istnienie Związku Radzieckiego i wzrost komunizmu we wszystkich krajach. (Głos: „A jednak rewolucja na Węgrzech była izolowana”). To było w 1919 roku [3]. A teraz mamy rok 1928. Aby zrozumieć, jak bardzo względna i warunkowa jest argumentacja pewnych towarzyszy, wystarczy przypomnieć sobie rewolucję w Niemczech w 1923 roku [4], kiedy to dyktatura proletariacka w ZSRR przygotowywała się do udzielenia bezpośredniej pomocy rewolucji niemieckiej. (Głos: „Izolowana rewolucja w Niemczech, izolacja między Francją a Niemcami”). Mieszacie odległość przestrzenną z izolacją polityczną. Odległość przestrzenna ma oczywiście znaczenie. Nie można jednak mieszać jej z izolacją polityczną.

A robotnicy w krajach interwentów — czy sądzicie, że będą milczeć w razie interwencji, powiedzmy, w sprawy rewolucji niemieckiej i nie uderzą w zaplecze interwentów?

A ZSRR i jego proletariat — czy sądzicie, że rewolucja proletariacka w ZSRR będzie się spokojnie przyglądać bezeceństwom interwentów?

Aby zaszkodzić interwentom, nie trzeba bynajmniej koniecznie połączyć się w sensie przestrzennym z krajem rewolucji. W tym celu wystarczy ugodzić interwentów w najbardziej czułych punktach ich własnego terytorium, aby interwenci poczuli niebezpieczeństwo i zrozumieli całą realność solidarności proletariackiej. Przypuśćmy, że naruszyliśmy interesy burżuazyjnej Anglii w rejonie Leningradu, zadając jej poważne straty. Czy z tego wynika, że Anglia musi zemścić się na nas koniecznie w Leningradzie? Nie, nie wynika. Mogłaby zemścić się na nas gdzieś w Batumie, w Odessie, w Baku czy, powiedzmy, we Władywostoku. To samo należy powiedzieć o formach pomocy i poparcia udzielanego przez dyktaturę proletariacką rewolucji proletariackiej w jednym z krajów, powiedzmy, Europy przeciwko imperialistycznym interwentom.

Ale o ile nie można uznać interwencji, a więc i komunizmu wojennego za zjawisko konieczne dla wszystkich krajów, to jednak można i należy je uznać za mniej lub bardziej prawdopodobne. Toteż nie godząc się z argumentami tych towarzyszy zgadzam się z ich wnioskiem, że można by w projekcie programu zastąpić sformułowanie o możliwości komunizmu wojennego w krajach rewolucji proletariackiej przy określonej sytuacji międzynarodowej sformułowaniem o większym lub mniejszym prawdopodobieństwie interwencji i komunizmu wojennego.

Kwestia nacjonalizacji ziemi. Nie zgadzam się z towarzyszami, którzy proponują zmienić sformułowanie o nacjonalizacji ziemi dla krajów rozwiniętego kapitalizmu i domagają się proklamowania nacjonalizacji całej ziemi już w pierwszym dniu rewolucji proletariackiej w takich krajach.

Nie zgadzam się również z towarzyszami, którzy proponują w ogóle przemilczeć sprawę nacjonalizacji całej ziemi w krajach rozwiniętego kapitalizmu. Moim zdaniem, należałoby raczej powiedzieć o mającej nastąpić nacjonalizacji całej ziemi, jak też to zostało powiedziane w projekcie programu, i dodać, że drobnym i średnim chłopom gwarantuje się prawo użytkowania ziemi.

Nie mają racji towarzysze, którzy sądzą, że im bardziej rozwinięty jest kapitalizm w danym kraju, tym łatwiej przeprowadzić w nim nacjonalizację całej ziemi. Przeciwnie, im bardziej rozwinięty jest kapitalizm w danym kraju, tym trudniej przeprowadzić nacjonalizację całej ziemi, albowiem tym silniejsze są w nim tradycje prywatnej własności ziemi i tym trudniejsza jest zatem walka z tymi tradycjami.

Przeczytajcie tezy Lenina o kwestii agrarnej wygłoszone na II Kongresie Kominternu [5], w których wprost przestrzega on przed pochopnymi i nieostrożnymi krokami w tym kierunku — a zrozumiecie całą niesłuszność twierdzenia tych towarzyszy. W krajach rozwiniętego kapitalizmu prywatna własność ziemi istnieje setki lat, czego nie można powiedzieć o krajach mniej rozwiniętego kapitalizmu, gdzie zasada prywatnej własności ziemi nie zdążyła jeszcze wejść w krew chłopstwa. U nas, w Rosji, chłopi mówili nawet kiedyś, że ziemia jest niczyja, że ziemia jest boża. Tym się też właściwie tłumaczy, że Lenin już w 1906 roku, w oczekiwaniu rewolucji burżuazyjno-demokratycznej, wysunął u nas hasło nacjonalizacji całej ziemi przy zapewnieniu użytkowania ziemi drobnym i średnim chłopom, uważając, że chłopstwo zrozumie to i pogodzi się z tym.

Czy nie jest rzeczą charakterystyczną, że ten sam Lenin w 1919 roku na II Kongresie Kominternu przestrzegał partie komunistyczne krajów rozwiniętego kapitalizmu, aby nie wysuwały natychmiast hasła nacjonalizacji całej ziemi, gdyż przesiąknięte duchem prywatnej własności chłopstwo tych krajów nie strawi od razu tego hasła. Czy możemy nie uwzględniać tej różnicy i nie brać pod uwagę wskazań Lenina? Rzecz jasna, nie możemy.

Kwestia treści wewnętrznej projektu programu. Okazuje się, że niektórzy towarzysze uważają projekt programu — jeśli idzie o jego treść wewnętrzną — za nie dość internacjonalistyczny, ponieważ, jak powiadają, ma on charakter „nazbyt rosyjski”. Nie słyszałem tutaj podobnych zastrzeżeń. Okazuje się jednak, że zastrzeżenia takie istnieją w pewnych kołach w otoczeniu Kominternu.

Co mogło być powodem takich wypowiedzi?

Może okoliczność, że projekt programu zawiera specjalny rozdział o ZSRR? A cóż może być w tym złego? Czyż rewolucja nasza jest z charakteru swego rewolucją narodową i tylko narodową, a nie rewolucją międzynarodową przede wszystkim?   Dlaczego w takim razie nazywamy ją bazą światowego ruchu rewolucyjnego, dźwignią rewolucyjnego rozwoju wszystkich krajów, ojczyzną proletariatu światowego?

Byli u nas ludzie, na przykład nasi opozycjoniści, którzy uważali rewolucję w ZSRR za rewolucję wyłącznie lub w przeważającej mierze narodową. Skręcili sobie na tym kark. Dziwne, że w otoczeniu Kominternu, jak się okazuje, istnieją jeszcze ludzie gotowi pójść w ślady opozycjonistów.

A może rewolucja nasza, jako typ rewolucji, jest rewolucją narodową i tylko narodową? Ale nasza rewolucja jest rewolucją radziecką, a radziecka forma państwa proletariackiego jest w mniejszym lub większym stopniu nieodzowną formą dyktatury proletariatu w innych krajach. Nie bez racji mówił Lenin, że rewolucja w ZSRR otworzyła nową erę w historii rozwoju, erę Rad. Czyż nie wynika z tego, że nie tylko z charakteru swego, ale i ze względu na swój typ rewolucja nasza jest rewolucją międzynarodową przede wszystkim, dającą obraz tego, czym w zasadzie powinna być rewolucja proletariacka w każdym kraju?

Nie ulega wątpliwości, że międzynarodowy charakter naszej rewolucji nakłada na dyktaturę proletariacką w ZSRR pewne obowiązki wobec proletariuszy i uciskanych mas całego świata. Z tego założenia wychodził Lenin, gdy mówił, że sens istnienia dyktatury proletariackiej w ZSRR polega na tym, aby uczynić wszystko, co możliwe dla rozwoju i zwycięstwa rewolucji proletariackiej w innych krajach. Ale co z tego wynika? Wynika z tego co najmniej to, że rewolucja nasza jest częścią rewolucji światowej, bazą i narzędziem światowego ruchu rewolucyjnego.

Nie ulega też wątpliwości, że nie tylko rewolucja w ZSRR ma i wypełnia swoje obowiązki -wobec proletariuszy wszystkich krajów, ale również proletariusze wszystkich krajów mają pewne dość poważne obowiązki wobec dyktatury proletariackiej w ZSRR. Obowiązki te polegają na popieraniu proletariatu ZSRR w jego walce z wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi, na prowadzeniu wojny przeciwko wojnie zmierzającej do zdławienia dyktatury proletariatu w ZSRR, na propagowaniu bezpośredniego przejścia armii imperializmu na stronę dyktatury proletariatu w ZSRR w wypadku napaści na ZSRR. Czy nie wynika z tego, że rewolucja w ZSRR jest nieodłączną częścią ruchu rewolucyjnego w innych krajach, że tryumf rewolucji w ZSRR jest tryumfem rewolucji na całym świecie?

Czy można wobec tego wszystkiego mówić o rewolucji w ZSRR jako o rewolucji tylko i wyłącznie narodowej, izolowanej, czy można rozpatrywać ją w oderwaniu od ruchu rewolucyjnego na całym świecie?

I na odwrót, czy można wobec tego wszystkiego zrozumieć cokolwiek w światowym ruchu rewolucyjnym w oderwaniu od rewolucji proletariackiej w ZSRR?

Co byłby wart program Kominternu mówiący o światowej rewolucji proletariackiej, gdyby pominął podstawowe zagadnienie charakteru i zadań rewolucji proletariackiej w ZSRR, jej obowiązków wobec proletariuszy wszystkich krajów, obowiązków proletariuszy wszystkich krajów wobec dyktatury proletariackiej w ZSRR?

Oto dlaczego uważam, że zastrzeżenia na temat „rosyjskiego charakteru” projektu programu Kominternu noszą piętno, żeby się wyrazić najłagodniej… piętno niedobrego, nieprzyjemnego posmaku.

Przejdźmy do poszczególnych uwag.

Uważam, że rację mają towarzysze, którzy proponują, aby na 55 stronie projektu programu zmienić zdanie o pracujących warstwach wsi „idących za dyktaturą proletariatu”. Zdanie to jest jawnym nieporozumieniem lub, być może, błędem korektorskim. Trzeba je zmienić. Ale towarzysze ci zupełnie nie mają racji proponując włączyć do projektu programu wszystkie określenia dyktatury proletariatu, jakie dał Lenin, (śmiech). Na stronie 52 jest następujące określenie dyktatury proletariatu, w zasadzie zaczerpnięte od Lenina:

„Dyktatura proletariatu — to dalszy ciąg jego walki klasowej w nowych warunkach. Dyktatura proletariatu — to uporczywa, krwawa i bezkrwawa, prowadzona środkami przemocy i pokojowa, zbrojna i gospodarcza, pedagogiczna i administracyjna walka przeciwko siłom i tradycjom starego społeczeństwa, przeciw wewnętrznym wrogom kapitalistycznym, przeciw pozostałościom klas wyzyskiwaczy wewnątrz kraju, przeciwko pędom nowej burżuazji, powstającym na gruncie jeszcze nie przezwyciężonej produkcji towarowej” [6].

W projekcie programu jest jeszcze szereg innych określeń dyktatury odpowiednio do tych czy innych zadań dyktatury w różnych stadiach rewolucji proletariackiej. Sądzę, że wystarczy to w zupełności. (Głos: „Jedno ze sformułowań Lenina zostało pominięte”). U Lenina są całe strony o dyktaturze proletariatu. Obawiam się, że jeśli wszystko to włączyć do projektu programu,  rozmiary  jego  zwiększą  się   co   najmniej trzykrotnie.

Niesłuszne jest również zastrzeżenie niektórych towarzyszy dotyczące tezy o neutralizacji średniego chłopstwa. W swoich tezach wygłoszonych na II Kongresie Kominternu Lenin mówi wyraźnie, że w przededniu zdobycia władzy i w pierwszym stadium dyktatury proletariatu w krajach kapitalistycznych partie komunistyczne nie mogą liczyć na więcej niż neutralizację średniego chłopstwa. Lenin mówi wyraźnie, że dopiero po utrwaleniu się dyktatury proletariatu partie komunistyczne mogą liczyć na  zorganizowanie trwałego  sojuszu ze średniakiem. Rzecz jasna, że opracowując projekt programu nie mogliśmy nie liczyć się z tym wskazaniem Lenina, nie mówiąc już o tym, że wskazanie to jak najściślej odpowiada doświadczeniu naszej rewolucji.

Niesłuszna jest również uwaga szeregu towarzyszy dotycząca kwestii narodowej. Towarzysze ci nie mają podstaw twierdzić, że projekt programu nie uwzględnia momentów narodowych ruchu rewolucyjnego. Kwestia kolonii jest w zasadzie kwestią narodową. Projekt programu mówi wystarczająco dobitnie o ucisku imperialistycznym, o ucisku w koloniach, o samookreśleniu narodów, o prawie narodów i kolonii do oderwania się itd.

Jeśli towarzysze ci mają na myśli mniejszości narodowe w Europie środkowej, to można by o tym wspomnieć w projekcie programu, ale jestem przeciwny temu, by w projekcie programu była specjalnie omawiana kwestia narodowa w Europie środkowej.

Wreszcie co do uwag szeregu towarzyszy mówiących o Polsce jako o kraju reprezentującym drugi typ rozwoju ku dyktaturze proletariackiej. Towarzysze ci sądzą, że klasyfikowanie krajów według trzech typów, dzielenie ich na kraje o wysoko rozwiniętym kapitalizmie (Ameryka, Niemcy, Anglia), kraje o średnio rozwiniętym kapitalizmie (Polska, Rosja przed rewolucją lutową itd.) i kraje kolonialne — jest niesłuszne. Twierdzą oni, że Polskę trzeba zaliczyć do krajów pierwszego typu, że można mówić tylko o krajach dwóch typów, o krajach kapitalistycznych i kolonialnych.

Jest to niesłuszne, towarzysze. Oprócz krajów rozwiniętego kapitalizmu, w których zwycięstwo rewolucji doprowadzi natychmiast do dyktatury proletariackiej, istnieją jeszcze kraje, gdzie kapitalizm jest słabo rozwinięty, kraje z przeżytkami feudalnymi, ze specjalną kwestią agrarną typu antyfeudalnego  (Polska, Rumunia itd.), kraje, gdzie drobna burżuazja, zwłaszcza chłopstwo, niewątpliwie wypowie swe ważkie słowo w razie rewolucyjnego wybuchu i gdzie zwycięstwo rewolucji, aby doprowadzić do dyktatury proletariackiej, może i na pewno będzie wymagać pewnych szczebli przejściowych w rodzaju, powiedzmy, dyktatury proletariatu i chłopstwa.

U nas również byli ludzie, w rodzaju Trockiego, którzy przed rewolucją lutową mówili, że chłopstwo nie ma poważnego znaczenia, że hasłem chwili jest hasło „bez cara, a rząd robotniczy”. Wiecie, że Lenin stanowczo odgradzał się od takiego hasła, że występował przeciwko niedocenianiu roli i ciężaru gatunkowego drobnej burżuazji, w szczególności chłopstwa. Niektórzy sądzili u nas wtedy, że po obaleniu caratu proletariat natychmiast zajmie dominującą pozycję. A co stało się w rzeczywistości? Stało się to, że natychmiast po rewolucji lutowej wystąpiły na scenę milionowe masy drobnoburżuazyjne, które dały przewagę partiom drobnoburżuazyjnym, eserowcom i mieńszewikom. Eserowcy i mieńszewicy, którzy dotąd byli znikomymi partiami, stali się „nagle” dominującą siłą w kraju. Dzięki czemu? Dzięki temu, że milionowe masy drobnej burżuazji w pierwszym okresie udzieliły poparcia eserowcom. i mieńszewikom.

Tym między innymi tłumaczy się fakt, że dyktatura proletariacka została u nas ustanowiona w rezultacie dosyć szybkiego przerastania rewolucji burżuazyjno-demokratycznej w rewolucję socjalistyczną.

Nie ma chyba podstaw wątpić, że Polska i Rumunia należą do krajów, które mają mniej lub bardziej szybko przejść pewne stopnie pośrednie na drodze do dyktatury proletariatu.

Oto dlaczego sądzę, że towarzysze ci nie mają racji negując istnienie trzech typów ruchu rewolucyjnego na drodze do dyktatury proletariatu. Polska i Rumunia reprezentują typ drugi.

Takie są, towarzysze, moje uwagi w sprawie projektu programu Kominternu.

Co się tyczy stylu projektu programu czy niektórych poszczególnych sformułowań, to nie mogę twierdzić, że projekt programu jest pod tym względem doskonały. Należy przypuszczać, że trzeba tu będzie wprowadzić poprawki, sprecyzować pojęcia, uprościć może styl itd. Ale to jest sprawa komisji programowej VI Kongresu Kominternu [7].

PRZYPISY

[1] Projekt programu Międzynarodówki Komunistycznej, omawiany przez plenum KC WKP(b) w lipcu 1923 roku, opracowany został przez komisję programową, utworzoną na V Kongresie Kominternu (czerwiec — lipiec 1924 r.). W skład komisji wchodził J. W. Stalin, który kierował opracowywaniem projektu programu. Projekt przyjęty przez komisję programową KWMK 25 maja 1928 roku i zaaprobowany przez lipcowe plenum KC WKP(b) stał się podstawą programu Kominternu, zatwierdzonego na VI Kongresie Międzynarodówki Komunistycznej (lipiec — wrzesień 1928 r.). O projekcie programu patrz tom niniejszy, str. 210—212.

[2] Patrz W. I. Lenin, Dzieła wybrane, Warszawa 1951, t. II, str. 329—360.

[3] 21 marca 1919 roku na Węgrzech proklamowana została Republika Radziecka. Już w pierwszych dniach swojego istnienia Węgierska Republika Radziecka znalazła się w ciężkiej sytuacji. Kraj przeżywał głęboki kryzys finansowy i żywnościowy, prowadził walkę z kontrrewolucją wewnętrzną i z Ententą, która zorganizowała blokadę ekonomiczną i interwencję zbrojną przeciw Radzieckim Węgrom. Węgierscy socjaldemokraci, którzy wchodzili w skład rządu Republiki Węgierskiej, prowadzili zdradziecką krecią robotę w zapleczu i na froncie, knuli zmowę z agentami Ententy o obalenie Władzy Radzieckiej. W sierpniu 1919 roku rewolucja węgierska została zdławiona przez zjednoczone siły kontrrewolucji wewnętrznej i interwentów.

[4] Mowa tu o głębokim kryzysie rewolucyjnym w Niemczech na jesieni 1923 roku. W wyniku potężnego ruchu rewolucyjnego w Saksonii i Turyngii powstały rządy robotnicze; w Hamburgu doszło do zbrojnego powstania robotników. Rewolucja niemiecka 1923 roku poniosła klęskę.

[5] W. I. Lenin, „Pierwotny szkic tez w kwestii agrarnej” (patrz Dzieła wybrane, Warszawa 1951, t. II, str. 690—700).

[6] Patrz „Projekt programu Międzynarodówki Komunistycznej”. (Por. W. I. Lenin, Dzieła wybrane, t. II, Warszawa 1951, str. 629).

[7] VI Kongres Kominternu obradował w Moskwie w dniach 17 lipca — 1 września 1928 roku. Kongres omówił sprawozdanie z działalności Komitetu Wykonawczego Kominternu, sprawozdania Komitetu Wykonawczego Komunistycznej Międzynarodówki Młodzieży oraz Międzynarodowej Komisji Kontroli, środki walki z niebezpieczeństwem wojen imperialistycznych, program Międzynarodówki Komunistycznej, zagadnienie ruchu rewolucyjnego w koloniach i krajach półkolonialnych, sytuację ekonomiczną ZSRR i sytuację w WKP(b), zatwierdził statut Kominternu. Kongres wskazał na wzrost wewnętrznych sprzeczności kapitalizmu, które nieuchronnie prowadzą do zachwiania się stabilizacji kapitalistycznej i do gwałtownego zaostrzenia się ogólnego kryzysu kapitalizmu. Kongres określił zadania Międzynarodówki Komunistycznej wypływające z nowych warunków walki klasy robotniczej. W rezolucji o sytuacji w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i w WKP(b) kongres podkreślił sukcesy budownictwa socjalistycznego w ZSRR oraz znaczenie tych sukcesów dla umocnienia rewolucyjnych pozycji międzynarodowego proletariatu; kongres wezwał ludzi pracy całego świata do obrony Związku Radzieckiego. J. W. Stalin wybrany został do prezydium kongresu oraz do komisji programowej i komisji politycznej do opracowania tez o sytuacji międzynarodowej i zadaniach Międzynarodówki Komunistycznej.

Stalin – Nie zapominajcie o Wschodzie!

W chwili gdy podnosi się ruch rewolucyjny w Euro­pie, gdy ustępując miejsca rewolucyjnym Radom robot­ników i żołnierzy walą się stare trony i korony, a oku­powane obwody wyrzucają precz ze swego terytorium kreatury imperializmu — oczy wszystkich, rzecz prosta, kierują się na Zachód. Tam, na Zachodzie, przede wszystkim powinny pęknąć kajdany imperializmu, wy­kute w Europie i dławiące cały świat. Tam, na Zachodzie, przede wszystkim winno wytrysnąć nowe, socjalistyczne życie. W takiej chwili jakoś „samo przez się” znika z po­la widzenia, idzie w zapomnienie daleki Wschód z jego ujarzmioną przez imperializm, setki milionów liczącą ludnością.

A przecież o Wschodzie nie wolno zapominać ani na chwilę, chociażby dlatego, że odgrywa on rolę „niewy­czerpanej” rezerwy i „najpewniejszego” zaplecza świa­towego imperializmu.

Imperialiści zawsze patrzyli na Wschód jako na pod­stawę swej pomyślności. Niezliczone bogactwa naturalne krajów Wschodu (bawełna, ropa naftowa, złoto, węgiel, ruda) — czyż nie one były „jabłkiem niezgody” dla imperialistów wszystkich krajów. Tym w istocie rzeczy tłumaczy się fakt, że tocząc wojnę w Europie i gadając o Zachodzie imperialiści nigdy nie przestawali mieć na myśli Chin, Indii, Persji, Egiptu, Maroka, albowiem w istocie rzeczy chodziło przez cały czas o Wschód. Tym przede wszystkim tłumaczy się gorliwość, z jaką podtrzy­mują oni „ład i praworządność” w krajach Wschodu: bez tego głębokie zaplecze imperializmu nie byłoby za­bezpieczone.

Ale dla imperialistów niezbędne są nie tylko bo­gactwa Wschodu. Potrzebny im jest ten „posłuszny” „materiał ludzki”, w który obfitują kolonie i półkolonie Wschodu. Potrzebne im są „potulne” i tanie „ręce robo­cze” narodów Wschodu. Potrzebni im są ponadto z kra­jów Wschodu „posłuszni”, „młodzi chłopcy”, spośród których werbują oni tzw. „kolorowe” wojska i których nie omieszkają rzucić przeciwko „swoim własnym” re­wolucyjnym robotnikom. Oto dlaczego nazywają oni kraje Wschodu swoją „niewyczerpaną” rezerwą.

Przerwać wiekowy sen ujarzmionych narodów Wscho­du, zarazić robotników i chłopów tych krajów wyzwoleń­czym duchem rewolucji, podnieść ich do walki z impe­rializmem i pozbawić w ten sposób imperializm światowy jego „najpewniejszego” zaplecza, jego „niewy­czerpanej” rezerwy — oto zadanie komunizmu.

Bez tego nie można nawet myśleć o ostatecznym tryumfie socjalizmu, o pełnym zwycięstwie nad imperia­lizmem.

Rewolucja w Rosji pierwsza podniosła ujarzmione narody Wschodu do walki z imperializmem. Rady Dele­gatów w Persji, Indiach, Chinach są bezpośrednią ozna­ką tego, że wiekowy letarg robotników i chłopów Wschodu odchodzi w dziedzinę przeszłości.

Rewolucja na Zachodzie doda niewątpliwie nowego bodźca ruchowi rewolucyjnemu na Wschodzie, doda mu otuchy i napełni wiarą w zwycięstwo.

Niemałą pomoc okażą sprawie rewolucjonizowania Wschodu sami imperialiści przez swe nowe aneksje, któ­re wciągają do walki z imperializmem nowe kraje i roz­szerzają bazę światowej rewolucji.

Wtrącić się do narastającego żywiołowego ruchu na Wschodzie i rozwinąć go dalej do świadomej walki z imperializmem — oto zadanie komunistów.

W tym sensie rezolucja niedawno odbytej konferen­cji komunistów-muzułmanów [1] o wzmocnieniu propa­gandy w krajach Wschodu — w Persji, Indiach, Chi­nach — posiada niewątpliwie głębokie rewolucyjne znaczenie.

Miejmy nadzieję, że nasi muzułmańscy towarzysze wykonają swoją nader doniosłą uchwałę.

Albowiem trzeba raz na zawsze przyswoić sobie tę prawdę, że kto pragnie tryumfu socjalizmu, temu nie wolno zapomnieć o Wschodzie.

„Zizń Nacjonalnostiej”- nr 3, 24 listopada 1918 r. Artykuł wstępny

PRZYPISY

[1] Mowa o I zjeździe komunistów-muzułmanów, który odbywał się w Moskwie w listopadzie 1918 roku. Zjazd wybrał Centralne Biuro muzułmańskich organizacji RKP(b).

KPP – PROCES OUN – UWO 

Witold Kolski - W SŁUŻBIE LUDU POD SZTANDAREM KPP 

“Informacje Prasowe”  nr 1[1] 

grudzień  1935 r.

PROCES OUN – UWO [2]

Rząd, a raczej tajny konwent mafii sanacyjnej, zdecydował się urządzić proces nacjonalistów ukraińskich o zamordowanie ministra Pierackiego [3] na wielkiej scenie publicznej.

Gdyby ława oskarżonych reprezentowała to wszystko, z czym walczył Bronisław Pieracki, to wszystko, co Pieracki dławił i deptał, tych wszystkich, których z rozkazu Pierackiego katowano i mordowano – rząd mafii sanacyjnej nie zdobyłby się na ten publiczny proces, rozmazywany na całe kolumny prasy sanacyjnej. Stchórzyłby przed walką polityczną z taką ławą oskarżonych, jak tchórzy rząd jego sojusznika, Hitlera – pobity na głowę przez towarzysza Dymitrowa w procesie lipskim – przed publicznym procesem Ernsta Thälmanna. Procesy komunistyczne w Polsce odbywają się po cichu, konspiracyjnie. PRasa nie zapowiada ich z góry, krótkie komunikaty o nich redagowane są w oficynach defensywy. 

Inna rzecz – nacjonalizm ukraiński, Tu rząd sanacyjny pozwala sobie na publiczną rozprawę, przeświadczony, że ława oskarżonych nie reprezentuje pod względem politycznym i ideowym sił, istotnie groźnych dla reżymu, nic takiego, co zagraża najistotniejszej, klasowej treści i społecznym podwalinom dzisiejszego państwa polskiego. W stosunku do nacjonalizmy ukraińskiego sanacja czuje się dość silnie uzbrojona. W międzyczasie bowiem dogadano się pośrednio przez niemieckich sojuszników z Konowalcem i jego sztabem. OUN zaniechała od dłuższego czasu akcji sabotażowej i zamachowej w Polsce, a jej lokalne organizacje współdziałały w szeregu wypadków z defensywą w tropieniu komunistów. Ułatwiło to legalnej ekspozyturze burżuazji ukraińskiej – UNDO – formalną ugodę z rządem polskim, w której przehandlowane zostały nie tylko prawa ludności Ukrainy Zachodniej do stanowienia o swoim losie, ale nawet jej dążenia do autonomii terytorialnej. Wobec tych samych awanturników nacjonalizmu ukraińskiego – Konowalców i S-ka – którzy ich pchali do akcji terrorystycznej. Zgraja sanacyjna sądzi, że obnażenie bezsilności ideowej i osamotnienia politycznego tej grupy oskarżonych wzmocni atuty rządu w dalszych przetargach z nacjonalizmem ukraińskim, pozwoli wymóc na burżuazji ukraińskiej większą jeszcze uniżoność i uległość, bez żadnych istotnych ustępstw dla mas ludowych Ukrainy Zachodniej.

Sędziowie w procesie OUN – UWO działają z ramienia państwa polskiego, lecz nie reprezentują nic z tego, co imię Polski czyniło niegdyś w okresie powstań narodowych popularnym na obu półkulach. Reprezentują oni wiernie przechowaną i pielęgnowaną spuściznę ideologiczną rządów zaborczych. Dlatego, jak sąd zaprzecza podsądnym prawa przemawiania w języku ojczystym, podobnie jak to czyniły sądy carskiej Rosji. Dlatego, jak to ujawniono w rozprawie, rząd piłsudczyków trzyma od roku w kajdanach swoich więźniów będących pod śledztwem.

Akt oskarżenie przytacza słowa ministra Pierackiego, mające świadczyć o jego przychylności dla Ukraińców “Małopolski Wschodniej”. Urzędowy termin “Małopolski Wschodniej jest dokładną kopią “Priwislińskiego Kraju”. Ziemia ta nigdy w dziejach nie była małopolską. Nazwa ta nie ma nawet takiego historycznego uzasadnienia, jak c.k. Galicja i Lodomeria (księstwo Halickie i Włodzimierskie). Jest ona po prostu wymysłem zaborców, nieustanną obelgą dla uczuć narodowych podstawowej masy ludności tego kraju, piętnem gwałtu i przemocy.Minister Pieracki – podnosi akt oskarżenia – chciał “porozumienia” z Ukraińcami. Oczywiście! Okrzyk bandyty “ręce do góry” jest też propozycją “porozumienia” – pod lufą rewolweru. Ale nie każdy bandyta ma 0 jak minister Pieracki – czelność uzupełniania swojej wymownej propozycji oświadczeniem “gadajmy, jak równy z równym, inaczej kula w łeb”. “Wszelka bowiem nierówność – mówi Pieracki do Ukraińców – wyklucza porozumienie, a tam gdzie nie ma porozumienia, do głosu musi przyjść siła”.

Ostatecznie, jak dowodzi ugoda UNDO z następca Pierackiego, Kościałkowskim, i taka oferta znalazła kontrahentów. Znalazła ich dlatego, że wbrew załganej ideologii nacjonalizmu w “polityce narodowej” burżuazji ukraińskiej – tak samo jak w “polityce narodowej” burżuazji polskiej i wszelkiej innej – troska o zachowanie, utrwalenie lub odzyskanie swego przywileju klasowego, swego panowania klasowego nad masami ludowymi, góruje nad wszystkim innym. Znalazła ich dlatego, że te same bagnety polskie, które “pacyfikują” wieś zachodnio-ukraińską, obiecują w niedalekiej przyszłości podjąć wielką, głoszoną przez Hitlera i Rosenberga, kapitalistyczną “pacyfikację” tych “chamów”, którzy w wolnej Ukrainie Radzieckiej ośmielają się od 18 lat z coraz bardziej olśniewającym powodzeniem rządzić i gospodarzyć bez kapitalistów, bez obszarników, bez “świętego” prawa przedsiębiorcy do zysku, do wyzysku.

Nie tylko przywódcy UNDO, ale także Konowalce z OUN – to kość z kości burżuazji. Zaszczepili oni swój klasowy sposób widzenia także tym studentom ukraińskim, inteligentom-głomodorom, którzy siedzą dziś na ławie oskarżonych warszawskiego sądu. Stokroć gorszym wrogiem, inż faszystowska Polska, jest w ich oczach Radziecka Ukraina. Chcą na jej gruzach zbudować Ukrainę kapitalistyczną i faszystowską, faktyczną kolonię obcych imperialistów.

Walka o takie państwo doprowadziła ich do morderstw w konsulacie radzieckim we Lwowie, do sabotażowo-szpiegowskiej roboty na Ukrainie Radzieckiej. W swojej robocie na terenie Polski agenci Konowalca popierani byli przynajmniej do czasy przez niemiecki sztab generalny. W swojej robocie za kordonem radzieckim spotkali się przy wspólnym warsztacie wywiadowczo-dywersanckim i z niemieckim, i z polskim wywiadem. Tam zadzierzgnęły się nici porozumienia, utrwalone później w Berlinie, nici, których nie rozerwał strzał w ministra Pierackiego.

To są kulisy dyplomatyczne procesu OUN, podobnie jak umowa z UNDO stanowi jego kulisy polityczne. Akt oskarżenia, który rozmazuje jakieś subsydia litewskie dla Konowalca, prześlizguje się nad notorycznie znanym faktem, że główne oparcie polityczne i finansowe klika Konowalca czerpała i czerpie z Berlina. Akt oskarżenia milczy o tym, bo podczas gdy oskarżeni leżeli w kajdanach za kratą, te “chropowatości” polsko-niemieckiej przyjaźni zostały szczęśliwie wygładzone ku obustronnemu zadowoleniu. Świat cały wie, że podstawą tego porozumienia jest plan wojny antyradzieckiej. W porozumieniu przewidziana jest zapewne jakaś funkcja i dla Konowalca. Wątpliwe, czy zatroszczono się przy tym o los dzisiejszych podsądnych. W wielkiej grze faszystowskim podżegaczy wojennych pionki nie wchodzą w rachubę.

My, komuniści, zaprzeczamy nacjonalistom ukraińskim czy to spod znaku OUN, czy UNDO prawa do przemawiania w imieniu narodu ukraińskiego. Kierownicy OUN przez swoją działalność dywersyjno-szpiegowską na terenie Ukrainy Radzieckiej w służbie niemieckiego i polskiego imperializmu, przez swą działalność prowokatorską w KPZU w komitywie z defensywą polską, przez zamordowanie towarzysza Majłowa w konsulacie radzieckim we Lwowie i inne zbrodnie tego rodzaju dowiedli, że są śmiertelnymi wrogami ukraińskich mas pracujących zarówno po tamtej, jak po tej stronie granicy. Lecz protestujemy z całą siłą przeciwko zaprzeczaniu oskarżonym prawa przemawiania w sądzie w języku ojczystym, przeciwko barbarzyńskiemu traktowaniu ich pod śledztwem, przeciwko uwłaczaniu ich godności narodowej. Piętnujemy sąd nad oskarżonymi w procesie OUN, jako część systemu gwałtu i przemocy imperializmu polskiego nad narodami ujarzmionymi.

My, komuniści, nie jesteśmy tołstojowcami, zarzekającymi się czynnej walki ze złem. Chcemy zwalczyć i wykarczować społeczne korzenie zła. Nie robimy też sobie bożka-fetysza z liberalizmu “w ogóle”, z wolności “w ogóle”. Walczymy o prawa i wolności dla mas pracujących, aby ułatwić tym masom walkę z ciemięstwem, wyzyskiem i zdzierstwem, Walczymy o władzę dla ludu pracującego, aby mógł on przy pomocy tej władzy zniweczyć same podstawy wyzysku i ucisku, same klasy wyzyskiwaczy i zdzierców. I po to także, aby mógł on siłę władzy przeciwstawić tym, co pokuszą się o narzucenie mu starego jarzma. Gdyby Konowalec wysłał był tych samych ludzi na “robotę” dywersyjną na Ukrainę Radziecką, uważalibyśmy za słuszne i sprawiedliwe postawienie ich przed sądem i wymierzenie im najsurowszej kary. Ale sąd, który by ich tam sądził, nie czerpałby wzorów ideowych, prawno-politycznych i proceduralnych (do kajdan włącznie) od Durnowy[4], Hurki [5]  i Murawiewa-Wieszatiela[6]. Ten sąd rewolucyjny, sąd ludowy, reprezentowałby nowe prawo – prawo wolnego społeczeństwa pracujących, które wyzysk człowieka przez człowieka – tę podwalinę kapitalistycznej “cywilizacji” uważa za przestępstwo kryminalne, które nienawiść narodową uważa za taki sam przeżytek barbarzyństwa, jak wojny religijne; prawo, które stoi na straży wyzwolonej pracy, prawdziwej gospodarki narodowej na unarodowionej ziemi, w uspołecznionych warsztatach pracy, prawdziwej wolnej ojczyzny milionów, anie burżuazyjnej ojczyzny, przywłaszczonej i eksploatowanej przez klasę wyzyskiwaczy.

Tam sądzono by ich nie jako Ukraińców, lecz jako wrogów narodu ukraińskiego, chcących narzucić mu z powrotem zgraję obcych i rodzimych wyzyskiwaczy. 

Tam naród ukraiński buduje swoją wielkość w ogniach Dnieprogesu, w olbrzymach metalurgii i przemysłu metalowego, w ludnych miastach, wyczarowanych na pustym stepie, w kołchozach, rozkwitających z roku na rok coraz bujniejszym plonem, w rosnącym niezmiennie dobrobycie i kulturze pracowników fabryk i pól, w bohaterstwie Stachanowa i Marii Demczenko, w nowym pokoleniu dumnej i radosnej młodzieży.

Ta jedynie prawdziwa ekonomiczna i kulturalna, materialna i duchowa wielkość Ukrainy Radzieckiej stała się możliwa dlatego, że lud pracujący – podstawowa masa każdego narodu – osiągnął tam nie tylko wyzwolenie narodowe, jak w Polsce, lecz równocześnie także społeczne wyzwolenie. Wraz z obcym ciemięzcą, pomiatającym “chochłackim” narodem w “małorosyjskich guberniach”, robotnicy i chłopi Ukrainy Naddnieprzańskiej wymietli Sanguszków i Potockich, władających dawniej milinami hektarów ziemi ukraińskiej, oraz rabusiów międzynarodowego kapitału, którzy zagarniali do spółki z obszarnikami plony niewolnej pracy oracza, wymietli magnatów kapitalistycznych górnictwa i metalurgii, wszystkich swoich i obcych, wielkich i małych krwiopijców i darmozjadów.

Naród naprawdę wolny, naprawdę jednolity i solidarny, naprawdę wielki – to naród wyzwolonej pracy w bezklasowym społeczeństwie – naród socjalistyczny

Taką ojczyznę, prawdziwie wolną i prawdziwie wielką, mają jeszcze do wywalczenia nie tylko ukraińskie masy ludowe pod okupacją polską, ale także lud polski, narodowy już wyzwolony, lecz przywalony jeszcze ciężarem gnijącego kapitalizmu i faszystowskiej dyktatury kapitału. Pustkę ideową i zgniliznę moralną klasy panującej i rządzącej zgrai sanacyjnej wyraża jej sąd nad garstką zbłąkanej na bezdrożach nacjonalizmu młodzieży ukraińskiej. Panujący system faszystowskiej i imperialistycznej przemocy dławi nie tylko narody ujarzmione i uciskane, Zagradza on także samemu narodowi polskiego drogę do prawdziwej wolności i prawdziwej wielkości.

[1] “Informacje Prasowe” – dwutygodnik, organ KPP, wychodził w okresie od 10 XII 1935 do 10 IV 1936 r. — Red.

[2] OUN (Organizacja Ukraińska Narodowa), UWO (Ukraińska Wojskowa Organizacja) – faszystowskie terrorystyczne organizacje ukraińskich nacjonalistów, na czele których stał szpieg hitlerowski, Konowalec. — Red.

[3] Pieracki Bronisław (1895-1934) – minister spraw wewnętrznych w latach 1931-1934. ZNany był z prześladowania ruchu narodowo-wyzwoleńczego na Zachodniej Ukrainie i Zachodniej Białorusi. W maju 1934 roku został zabity przez nacjonalistów ukraińskich. — Red.

[4] Durnowo Piotr (1844-1915) – w latach 1900-1904 dyrektor policji carskiej. W 1905 r. jako minister spraw wewnętrznych carskiej Rosji krwawo dusił rewolucję. — Red.

[5] Hurko Józef (1828-1901) – od 1883 do 1894 roku był warszawskim generał-gubernatorem i głównodowodzącym wojskiem warszawskiego okręgu wojennego. Znany  ze szczególnie okrutnego tępienia polskości i gromienia ruchu rewolucyjnego w zaborze rosyjskim — Red.

[6] Murawiew Michał (1796-1866) – w okresie powstania listopadowego 1830-1831 roku był gubernatorem ziem mińskiej i grodzieńskiej. W czasie powstania styczniowego w 1863 roku był nadzwyczajnym pełnomocnikiem sześciu zachodnich (polskich) guberni. Za okrutne dławienie walk wyzwoleńczych nazwano go “Wieszatielem” (katem) — Red.

Bierut – UKŁAD WIECZYSTEJ PRZYJAŹNI

Artykuł niniejszy, ukazał się w organie KC WKP(b) „Prawda“, nr 111 z dnia 21. IV . 1950.

UKŁAD WIECZYSTEJ PRZYJAŹNI 

21 kwietnia br. przypada 5-a rocznica zawarcia przez Polskę i ZSRR układu o przyjaźni, pomocy wzajemnej i współpracy powojennej. Olbrzymie, historyczne znaczenie tego układu dla narodu polskiego i narodów Związku Radzieckiego dobitnie wyraził pięć lat temu towarzysz Stalin w swym przemówieniu przy podpisywaniu układu: 

„Znaczenie tego układu polega przede wszystkim na tym , że jest on wyrazem zasadniczego zwrotu w stosunkach między Związkiem Radzieckim a Polską w kierunku sojuszu i przyjaźni, zwrotu, który ukształtował się w toku obecnej walki wyzwoleńczej przeciwko Niemcom i który obecnie zostaje formalnie utrwalony w niniejszym układzie“. 

 Układ polsko-radziecki przypieczętował nowy etap stosunków między Polską i ZSRR. Stosunki przymierza i przyjaźni między Związkiem Radzieckim i Polską zrodziły się we wspólnej walce narodu polskiego i narodów radzieckich z najazdem hitlerowskim. 

Polska została wyzwolona z najstraszniejszej w jej dziejach niewoli przez bohaterską Armię Radziecką. Dzięki pomocy ZSRR powstała doskonale wyekwipowana Armia Polska, której żołnierz wniósł swój wkład do zwycięstwa nad hitleryzmem.

 Zwycięstwo ZSRR nad niemieckim faszyzmem oraz potężne poparcie Państwa Radzieckiego stało się decydującym czynnikiem inspirującym polskie masy pracujące w ich szturmie na podstawy kapilizmu w Polsce — w realizacji reformy rolnej, unarodowieniu przemysłu i budowaniu ustroju demokracji ludowej.

 Stało się zadość sprawiedliwości dziejowej, dzięki pomocy ZSRR wróciły do Polski prastare polskie ziemie na zachodzie, podbite przez imperializm niemiecki, a ziemie ukraińskie i białoruskie, traktowane przez polską burżuazję jako teren kolonialnego ucisku Ukraińców i Białorusinów, zjednoczyły się na zawsze ze swą macierzą. Związek Radziecki okazał wielostronną, wybitną i bezinteresowną pomoc gospodarczą Polsce w uruchomieniu polskiego przemysłu, w szczególności w rozbudowie powstającej z ruin Warszawy.

 Układ polsko-radziecki, zawarty na kilkanaście dni przed zakończeniem wojny i całkowitą kapitulacją Niemiec, otwierał zarazem nowy okres współpracy między Polską i ZSRR w w arunkach powojennych, pokojowych. Po wojnie przed narodem polskim stanęło decydujące zadanie zabezpieczenia swej niepodległości przed zakusami imperializmu anglo-amerykańskiego. Ażeby wypełnić to zadanie, konieczne było wzmocnienie ekonomicznej suwerenności kraju, odbudowa gospodarki narodowej, umocnienie władzy i kierowniczej roli klasy robotniczej w sojuszu z pracującym chłopstwem, zapewnienie jedności szeregów sił demokratycznych.

 We wszystkich tych najżywotniejszych dla polskiej klasy robotniczej i całego narodu sprawach nieocenioną pomocą był, ciągle żywy i nabierający coraz pełniejszej treści, układ o wzajemnej pomocy polsko-radzieckiej. Naród polski na zawsze zachowa we wdzięcznej pamięci zdecydowane poparcie, jakie okazał towarzysz Stalin, na czele delegacji radzieckiej w Poczdamie, reprezentacji Polski Ludowej w sprawach granic zachodnich Polski, poparcie, które doprowadziło do jednomyślnej uchwały konferencji poczdamskiej. Naród polski zawsze też z wdzięcznością wspominać będzie zdecydowaną odprawę, jaką dał towarzysz Stalin hersztowi podżegaczy wojennych, Churchillowi, gdy ten zakwestionował wbrew uchwałom poczdamskim granice zachodnie Polski. Granice te stały się w pojęciu wszystkich państw i ludów miłujących pokój — granicami pokoju.

 Niemniejszą rolę i znaczenie miały powojenne, pokojowe stosunki polsko-radzieckie dla sprawy odbudowy gospodarczej i rozwoju Polski. Naród polski na zawsze zachowa wdzięczność dla ZSRR i towarzysza Stalina za systematyczną i olbrzymią pomoc gospodarczą, okazywaną Polsce Ludowej.

 Związek Radziecki zapewnił w 1946/48 r. kolejne dostawy zboża w ilości 700 tys. ton. Związek Radziecki zapewnił Polsce podstawowe dostawy surowców przemysłowych, jak : ruda, bawełna, apatyty oraz maszyny i urządzenia przemysłowe, co pozwoliło krajowi wypełnić plan 3-letni i przewyższyć o 76 proc. poziom przedwojennej produkcji przemysłowej. Ważne znaczenie dla rozwoju ekonomiki polskiej odgrywa wzrastająca z roku na rok wymiana handlowa z ZSRR.

 Zawarty 26 stycznia 1948 r. 5-letni układ o dostawach sprzętu przemysłowego dla Polski na sumę 450 milionów dolarów, stał się jedną z podstaw umożliwiających opracowanie 6-letniego planu rozbudowy socjalistycznego przemysłu i rozwoju socjalizmu na wsi na bazie mechanizacji rolnictwa.

 Ogromne rezerwy przyśpieszające tempo rozwoju przemysłu socjalistycznego, wyzwalane wysiłkiem klasy robotniczej, pozwolą nam przedstawić nowy wariant 6-letniego planu, przewidujący znaczne podwyższenie wskaźników wzrostu trzonu ekonomiki socjalistycznej — ciężkiego przemysłu.

 Od pięciu lat zaledwie rozwija się polityczna, gospodarcza i kulturalna współpraca polsko-radziecka, a jakże ogromny w pływ wywarła już ona na wzmocnienie przyjaznych stosunków między narodem polskim a narodami Związku Radzieckiego. Dla ludu polskiego współpraca polsko-radziecka ma znaczenie podwójnie przełomowe. Jest ona nie tylko zasadniczo odmienna, jakościowo nowa, na tle pięciu ostatnich wieków stosunków polsko-rosyjskich, ale jest ona nowa i inna w zestawieniu ze wszystkim i stosunkam i międzypaństwowym i Polski w przeszłości, stanowiąc nowy typ stosunków międzynarodowych.

 Robotnicy i chłopi pracujący, technicy i artyści, żołnierze i uczeni — wszystkie organizacje społeczne i instytucje państwowe rozwijają swą działalność dla dobra Polski Ludowej pod coraz silniejszym wpływem ożywczej atmosfery twórczego wysiłku i ufności w lepsze jutro.

 Utrwalenie demokracji ludowej w Polsce, coraz skuteczniej spełniającej funkcje dyktatury proletariatu, stały wzrost elementów socjalistycznych w ekonomice kraju, zawdzięczają masy pracujące Polski możliwości korzystania z olbrzymiego doświadczenia budownictwa socjalistycznego ZSRR. Z doświadczenia ZSRR czerpią w masowej skali robotnicy polscy, rozwijając współzawodnictwo socjalistyczne i ruch racjonalizatorów oraz nowatorów pracy.

 Na drogę korzystania z przełomowych i posiadających światowohistoryczne znaczenie doświadczeń ZSRR, wstąpiło również pracujące chłopstwo w Polsce; zakładając pierwszych 800 spółdzielni produkcyjnych.

 Coraz silniej odczuwają ożywczy wpływ wspaniałych osiągnięć przodującej w świecie nauki i sztuki radzieckiej polskie kadry naukowe i artystyczne.

 Olbrzymi wzrost w masach sympatii do ZSRR znalazł wyraz w potężnym wzroście TPP-R, które liczy już ponad 2 miliony 600 tys. członków.

 Decydującą rolę w rozwinięciu i umocnieniu przyjaźni i współpracy narodów polskiego i radzieckich odegrało rozgromienie prawicowego i nacjonalistycznego odchylenia. Opanowanie marksizmu-leninizmu przez dziesiątki i setki tysięcy ludzi, pęd do studiowania klasycznych dzieł i życiorysu towarzysza Stalina, jeszcze bardziej umacniają więź ideologiczną i gorącą sympatię do narodów ZSRR i wielkiego wodza — towarzysza Stalina. Uczucia te utwierdzają się w świadomości mas pracujących Polski na podstawie ich własnego doświadczenia. W brew wrogiej, kłamliwej propagandzie, szerzonej za dolary i funty przez emigracyjne, faszystowskie polskie ośrodki, przez titowskich faszystów i amerykańskich gangsterów pióra i radia, najszersze masy narodu polskiego z własnego doświadczenia pięcioletniego okresu braterskiej współpracy z ZSRR przekonały się o życiodajnej sile wielkiej i wieczystej przyjaźni między Związkiem Radzieckim i demokratyczną Polską. Nigdy jeszcze Polska nie była tak suwerenna, nigdy nie posiadała takich możliwości rozwojowych, jak obecnie.

 Naród polski zwarcie stoi w okół Rządu i Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Tylko wstręt i pogardę mogą budzić w Polsce oszczerstwa i kłamstwa kalinowych zdrajców titowskich, którzy zaprzedali narody Jugosławii w jarzmo amerykańskiego imperializmu.

 Klasowo uświadomieni robotnicy polscy dobrze pamiętają, że w ciągu dwudziestu lat międzywojennych, zaczynając od marszu Piłsudskiego na Kijów, polityka zagraniczna Polski przedwrześniowej, za każdym razem wchodziła w zależność od tego europejskiego mocarstwa, które w danym okresie wysuwało się na czoło antyradzieckiej krucjaty. Tej złowrogiej polityce położyła na zawsze kres Polska Demokracji Ludowej.

 Realizacja w ciągu pięciu lat polsko-radzieckiego układu o przyjaźni, pomocy wzajemnej i współpracy powojennej jeszcze bardziej pogłębiła i wzbogaciła jego zasadniczą treść. Obecnie, kiedy nad światem zawisła groźba nowej wojny, skierowanej przeciwko ZSRR i kra ­jom demokracji ludowej ze strony amerykańskich podżegaczy wojennych i ich wasalów europejskich, znaczenie układu o przyjaźni, wzajemnej pomocy i powojennym współdziałaniu między Związkiem Radzieckim i Polską jeszcze bardziej wzrosło.

 Międzynarodowy front pokoju, demokracji i socjalizmu ze Związkiem Radzieckim na czele staje się coraz bardziej niezwyciężoną przeszkodą dla zrealizowania agresywnych planów anglo-amerykańskich podżegaczy wojennych.

 Rosną i krzepną siły obozu pokoju, demokracji i socjalizmu, lecz byłoby lekkomyślnością nie widzieć zbrodniczych wysiłków anglo-amerykańskiego imperializmu zmierzających do wtrącenia świata w odmęt nowej wojny. Anglo-amerykańscy podżegacze wojenni snują awanturnicze plany remilitaryzacji Niemiec zachodnich i odrodzenia faszyzmu niemieckiego. Zadaniem ludów świata jest zniweczyć te przestępcze zamierzenia.

 Wbrew gorączkowym wysiłkom imperialistycznych podżegaczy wojennych naród polski buduje socjalizm, ze spokojem i ufnością patrzy w przyszłość, nie szczędzi wysiłków dla zabezpieczenia swego rozwoju gospodarczego i umocnienia swojej obronności. Naród polski włączył się zdecydowanie do walki o pokój wspólnie z potężnymi i rosnącymi siłami światowego obozu pokoju, na czele którego stoi Wielki Związek Radziecki.

 W piątą rocznicę historycznego układu polsko-radzieckiego o przyjaźni, pomocy wzajemnej i współpracy powojennej, naród polski pozdrawia serdecznie bratnie narody radzieckie i z gorącym uczuciem kieruje swój wzrok ku temu, kto  jest twórcą zasadniczego zwrotu w stosunkach polsko-radzieckich, czyje imię na zawsze związane zostało z powstaniem wolnej, niepodległej, demokratycznej Polski, ku temu, kto przewodzi potężnemu obozowi pokoju, socjalizmu i demokracji — ku Wielkiemu Stalinowi. 

Bolesław Bierut

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej

Siraj Sikder – Jak rozmawiać z drobnomieszczaństwem i burżuazją

Jak rozmawiać z drobnomieszczaństwem i burżuazją

Jak rozpocząć pracę

▬ Określcie prace do wykonania. Ustalcie hierarchię prac zgodnie z ich wagą.

▬ Znajdźcie przeszkody w myśleniu podczas owej pracy i zapewnijcie ideologiczne wytłumaczenie dla dokładnego wyjaśnienia.

Na przykład, przed działalnością wojskową, partyzant/odpowiedzialny przez strach, może popaść w myślenie, które może zamienić się w przekonanie o uzależnieniu od pomocy zewnętrznej, braku doświadczenia lub braku rozmaitych rzeczy.

Zapewnijcie ideologiczne wytłumaczenie, by rozwiać takie myśli. Pochodzą one od indywidualnych potrzeb, jednostronności etc.

▬ Nauczcie się sztuki dochodzenia, jednostronności w planach, subiektywności i sztuczności. Nadajcie wysokie znaczenie tej ideologicznej pracy, jako iż idea jest tym, co kontroluje działanie.

▬ Nadajcie wysokie znaczenie pracy ideologicznej, by później osiągąć drugorzędne prace jedna po drugiej.

Jak rozmawiać z drobnomieszczaństwem, burżuazją i innymi

○ Należycie znajcie przejawy drobnomieszczaństwa i burżuazji; formy ich walki oraz poważnie zachowujcie ostrożność, aby żadne z nich nie przeszkadzały w toku dyskusji.

○ Opanujcie sztukę dialektycznej dyskusji

○ Bądźcie dobrymi słuchaczami, zacznijcie od punktów zainteresowania rozmówców, by później kontynuować. Nie rozpoczynajcie od dzielących was różnic. 

○ Znajdźcie punkty zgody, nadmieńcie je i doceńcie to wyrażając równocześnie z tym zgodę. Użyjcie ich.

○ Doceńcie ich pozytywne aspekty

○ Przyłóżcie do nich wagę i okażcie zapał i serdeczność w ich kierunku.

○ Znajdźcie punkty niezgody

○ Wyklarujcie nieporozumienia, które wynikły przez styl wypowiedzi. Jeśli nie posiadacie poprawnych informacji na jakikolwiek temat, nie wyrażajcie o nim swoich opinii.

○ Powoli z biegiem czasu, wyjaśnijcie podstawowe nieporozumienia jedno po drugim. Nie dyskutujcie/ sprzeczajcie się na ich temat.

○ Sprawcie, aby zgadzali się przynajmniej do stopnia utrzymania kontaktu.

Dodatkowe punkty w dyskusji

1) Bądźcie elastyczni w dyskusji

2) Miejcie dobrą znajomość linii partii

3) Wiedza wszechstronna poza naukami marksistowskimi

4) Opanujcie umiejętność prowadzenia dyskusji dyplomatycznej 

5) Opanujcie ton swojego głosu

6) Opanujcie umiejętność rozmowy w języku angielskim

7) Zadbajcie o schludny wygląd zewnętrzny i utrzymanie dobrego zdrowia

8) Zachowujcie się uprzejme zachowanie i okazujcie szacunek

9) Zapoznajcie się z pozycjami i pracami rozmówców

10) Nie okazujcie swoich własnych poglądów niezwiązanych z poglądami partii

11) Ustalcie punkty i ich kolejność wcześniej dla wzmocnionej i ujednoliconej dyskusji

Jak rozmawiać w sposób demokratyczny

1) Nie przerywajcie wypowiedzi innych, zabierzcie głos, tylko gdy mówiący skończy swą wypowiedź.

2) Jeśli macie jakiekolwiek pytania, zanotujcie je i zadajcie jedno po drugim, gdy mówiący skończy swoją wypowiedź.

3) Jeśli czegokolwiek nie rozumiecie, zapiszcie swoje wątpliwości i nadmieńcie je gdy osoba mówiąca skończy.

4) Jeśli uważacie, że osoba mówiąca nie wyczerpała tematu lub macie jakiekolwiek zastrzeżenia do wypowiedzi, uprzejmie nadmieńcie o brakujących aspektach lub wyraźcie swoją opinię.

5) Pamiętajcie, aby nie wyrażać egotyzmu.

6) Uważnie wysłuchajcie wszystkich przemówień.

7) Jeśli uważacie, że osoba mówiąca nie ma racji, nie mówcie im tego dosłownie. Sprawcie, aby powoli zrozumieli i byli przekonani o swoim błędzie.

8) Nie wchodźcie w dyskusję z niewiadomego pochodzenia wiedzą, a zadawajcie pytania, by zrozumieć przejrzyście lub dowiedzieć się gdzie można znaleźć źródła, by zrozumieć. 

Lenin – O dumie narodowej Wielkorusów 

O dumie narodowej Wielkorusów 

jesienią 1914 r. w Bernie

W. I . Lenin, “Dzieła”, t. 21, str. 95-99
Po raz pierwszy opublikowane: w Genewie, w gazecie “Socyał-Diemokrat” z 29 listopada (12 grudnia) 1914 r.

Jak wiele ostatnio mówią, rozprawiają, krzyczą o narodowości, o ojczyźnie! Liberalni i radykalni ministrowie z Anglii, mnóstwo “postępowych” publicystów z Francji (którzy okazali się zupełnie zgodni z publicystami reakcji), chmara urzędowych, kadeckich i postępowych pismaków w Rosji (aż do niektórych narodnickich i “marksistowskich” włącznie) – wszyscy na tysiące sposobów opiewają wolność i niepodległość ojczyzny, wielkość zasady samostanowienia narodów. Niepodobna odróżnić, gdzie się tu kończy sprzedajny chwalca kata Mikołaja II lub tych, którzy są oprawcami Murzynów i mieszkańców Indii, a gdzie się zaczyna tuzinkowy mieszczuch, płynący “z prądem” wskutek tępoty umysłu lub braku charakteru. A zresztą nie warto się nad tym zastanawiać. Mamy tu do czynienia z bardzo szerokim i bardzo głębokim prądem ideowym, którego źródła są nader trwale związane z interesami panów, obszarników i kapitalistów z państw imperialistycznych. Na propagandę korzystnych dla tych klas idei trwoni się corocznie dziesiątki i setki milionów rubli: młyn to niemały, wodę czerpiący zewsząd, poczynając od zdeklarowanego szowinisty Mieńszykowa(1), a kończąc na szowinistach z oportunizmu lub braku charakteru – Plechanowie, Masłowie, Rubanowiczu, Smirnowie, Kropotkinie i Burcewie(2). 

Spróbujmy i my, rosyjscy socjaliści, określić swój stosunek do tego prądu ideowego. Dla nas, przedstawicieli wielkomocarstwowego narodu zajmującego wschodni kraniec Europy i sporą część Azji, byłoby rzeczą nieprzyzwoitą zapominać o olbrzymim znaczeniu kwestii narodowej – zwłaszcza w takim kraju, który słusznie nazywają więzieniem narodów; w takim czasie, kiedy właśnie na wschodnim krańcu Europy i w Azji kapitalizm budzi do życia i rozbudza świadomość szeregu “nowych”, dużych i małych narodów; w takiej chwili, kiedy carat powołał pod broń miliony Wielkorusów i przedstawicieli mniejszości narodowych, by “rozstrzygnąć szereg zagadnień narodowych” zgodnie z interesami Rady Zjednoczonej Szlachty(3), Guczkowa, Kriestownikowa, Dołgorukich, Kutlera i Rodiczewa(4). 

Czy obce jest nam, świadomym proletariuszom wielkoruskim, poczucie dumy narodowej? Oczywiście, ze nie! Kochamy swój język i swoją ojczyznę, pracujemy jak najwięcej nad tym, by jej masy pracujące (tj. 90% jej ludności) podnieść do poziomu świadomych demokratów i socjalistów. Nas boli najbardziej, kiedy widzimy i czujemy, jak carscy kaci, szlachta i kapitaliści dopuszczają się gwałtów na naszej pięknej ojczyźnie, uciskają ją i znęcają się nad nią. Jesteśmy dumni, że gwałty te wywoływały opór w naszym środowisku, wśród Wielkorusów, że środowisko to wydało Radiszczewa(5), dekabrystów, rewolucjonistów-raznoczyńców6 lat siedemdziesiątych, że wielkoruska klasa robotnicza utworzyła w roku 1905 potężną rewolucyjną partię mas, że wielkoruski chłop zaczął w tym czasie stawać się demokratą, zaczął występować przeciw klechom i obszarnikom. 

Pamiętamy, jak przed pół wiekiem wielkoruski demokrata Czernyszewskij(7), poświęcając swe życie sprawie rewolucji, rzekł: “godny pożałowania nasz naród, naród niewolników, od góry do dołu sami niewolnicy”. Wielkorusowie – jawni i zamaskowani niewolnicy (niewolnicy caratu) nie lubią wspominać tych słów. Według nas natomiast były to słowa pełne prawdziwej miłości do ojczyzny, miłości zaprawionej smutkiem z powodu braku rewolucyjności w masach ludności wielkoruskiej. Wtedy tej rewolucyjności nie było. Teraz jest jej też niewiele, ale już jest. Mamy w pełni poczucie dumy narodowej z tego, że naród wielkoruski również stworzył klasę rewolucyjną, również dowiódł, że jest zdolny dać ludzkości wielkie wzory walki o wolność i o socjalizm, a nie tylko wielkie pogromy, las szubienic, katownie, wielki głód i wielką niewolniczą służalczość względem klechów, carów, obszarników i kapitalistów. 

Mamy w pełni poczucie dumy narodowej i właśnie dlatego szczególnie nienawidzimy swej niewolniczej przeszłości (kiedy to szlachta obszarnicza prowadziła chłopów na wojnę, by dusić wolność Węgier, Polski, Persji, Chin) i swojej niewolniczej teraźniejszości, kiedy ci sami obszarnicy razem z kapitalistami prowadzą nas na wojnę, by dusić Polskę i Ukrainę, by dławić ruch demokratyczny w Polsce i Chinach, by wzmocnić bandę Romanowów, Bobryńskich(8) i Puryszkiewiczów(9), hańbiącą naszą wielkoruską godność narodową. Nikt nie jest winien, ze urodził się niewolnikiem, jednakże niewolnik, któremu nie tylko są obce dążenia do własnej wolności, lecz który jeszcze usprawiedliwia i upiększa swoje niewolnictwo (na przykład nazywa dławienie Polski, Ukrainy itd. “obroną ojczyzny” Wielkorusów) – taki niewolnik to sługus i cham, wywołujący uzasadnione uczucie oburzenia, pogardy i obrzydzenia. 

“Nie może wyzwolić się naród, dopóki uciska inne narody” – mówili najbardziej konsekwentni przedstawiciele demokracji XIX stulecia, Marks i Engels(10), którzy stali się nauczycielami rewolucyjnego proletariatu. I my, robotnicy rosyjscy, mając w pełni poczucie dumy narodowej, za wszelką cenę pragniemy wolnej, niezależnej, samodzielnej, demokratycznej, republikańskiej, dumnej Rosji, układającej swe stosunki z sąsiadami na ludzkiej zasadzie równości, nie zaś na poniżającej wielki naród, opartej na feudalizmie zasadzie uprzywilejowania. Właśnie dlatego, ze chcemy takiej Rosji, mówimy: nie można w XX stuleciu w Europie (chociażby nawet na wschodnim krańcu Europy) “bronić ojczyzny” inaczej, niż walcząc wszelkimi środkami rewolucyjnymi przeciw monarchii, przeciw obszarnikom i kapitalistom swojej ojczyzny, tj. przeciw najgorszym wrogom naszej ojczyzny; Wielkorusowie nie mogą “bronić ojczyzny” inaczej, niż pragnąc klęski caratu w każdej wojnie jako najmniejszego zła dla 90% ludności Rosji, carat bowiem nie tylko uciska te 90% ludności pod względem ekonomicznym i politycznym, ale również demoralizuje ją, poniża, hańbi, prostytuuje, ucząc ucisku innych narodów, ucząc osłaniania swej hańby obłudnymi, rzekomo patriotycznymi frazesami. 

Odpowiedzą nam być może, iż oprócz caratu i pod jego skrzydłami powstała i umocniła się już inna siła historyczna, kapitalizm wielkoruski, który dokonuje postępowego dzieła, centralizując pod względem ekonomicznym olbrzymie obszary i zespalając je. Ale argument taki nie tylko nie usprawiedliwia, lecz jeszcze bardziej oskarża naszych socjalszowinistów, których należałoby nazwać carsko-puryszkiewiczowskimi socjalistami (podobnie jak Marks nazwał lassalczyków socjalistami króla pruskiego). Przypuśćmy nawet, ze historia rozstrzygnie tę kwestię na korzyść wielkoruskiego, wielkomocarstwowego kapitalizmu przeciw stu i jednemu małym narodom. Nie jest to rzeczą niemożliwą, cała bowiem historia kapitału jest historią gwałtów i grabieży, krwi i brudu. I nie jesteśmy bynajmniej zwolennikami koniecznie małych narodów; jesteśmy bezwarunkowo – abstrahując od innych okoliczności – za centralizacją i przeciw mieszczańskiemu ideałowi stosunków federacyjnych. Jednakże i w tym nawet wypadku, po pierwsze, nie jest naszą sprawą, nie jest sprawą nawet demokratów (nie mówiąc już o socjalistach) udzielanie pomocy Mikołajowi II, Bobryńskim i Puryszkiewiczowi w duszeniu Ukrainy itd. Bismarck dokonywał na swój sposób, po szlachecku, postępowego dzieła historycznego, lecz ładny byłby taki “marksista”, któremu wpadłoby do głowy usprawiedliwiać na tej podstawie pomoc socjalistów dla Bismarcka! A przy tym Bismarck przyczyniał się do rozwoju ekonomicznego, jednocząc rozdrobnionych Niemców, których uciskały także inne narody. Ekonomiczny zaś rozkwit i szybki rozwój Rosji wymaga uwolnienia kraju od przemocy stosowanej przez Wielkorusów wobec innych narodów – o tej różnicy zapominają nasi wielbiciele wielkoruskich prawie-Bismarcków. 

Po drugie, jeżeli historia rozstrzygnie kwestię na korzyść wielkoruskiego, wielkomocarstwowego kapitalizmu, to wynika stąd, że tym większa będzie socjalistyczna rola proletariatu wielkoruskiego jako głównego motoru rewolucji komunistycznej, którą rodzi kapitalizm. Dla rewolucji zaś proletariackiej niezbędne jest długotrwałe wychowywanie robotników w duchu najpełniejszej równości i braterstwa narodów. A więc z punktu widzenia interesów właśnie wielkoruskiego proletariatu konieczne jest długotrwałe wychowywanie mas w duchu jak najbardziej zdecydowanej, konsekwentniej, śmiałej, rewolucyjnej obrony całkowitego równouprawnienia i prawa do samookreślenia wszystkich narodów uciskanych przez Wielkorusów. Interes dumy narodowej Wielkorusów (rozumianej nie po lokajsku) jest zgodny z interesem socjalistycznym wielkoruskich (i wszystkich innych) proletariuszy. Wzorem dla nas pozostanie Marks, który po dziesiątkach lat przebywania w Anglii stał się na pół Anglikiem – i domagał się wolności i niepodległości narodowej Irlandii w interesie ruchu socjalistycznego angielskich robotników. 

Nasi zaś domorośli szowiniści socjalistyczni, Plechanow i wielu innych, w tym ostatnim, przypuszczalnym wypadku, który rozpatrywaliśmy, okażą się zdrajcami nie tylko swojej ojczyzny, wolnej i demokratycznej Rosji, lecz również zdrajcami proletariackiego braterstwa wszystkich narodów Rosji, tj. zdrajcami sprawy socjalizmu. 

________

PRZYPISY: 

[1]. Mieńszykow – publicysta petersburskiej gazety “Nowoje Wriemia”, będącej od 1905 r. organem czarnosecińców. 

[2]. Masłow Piotr (1867-1946) – działacz SDPRR, mieńszewik, po rewolucji 1905 r. głosił poglądy likwidatorskie, a w latach I wojny światowej stanął na pozycjach socjalszowinistycznych. Rubanowicz I. A. (1859-1920) – działacz partii eserowców, jej przedstawiciel w Międzynarodowym Biurze Socjalistycznym. Smirnow (właśc. Guriewicz E. L.) – działacz mieńszewicki, reprezentował nurt likwidatorski w SDPRR. Burcew Władimir (1862-1942) – rosyjski historyk, narodnik, potem zwolennik współpracy rewolucjonistów z liberałami w “solidarnej partii antyrządowej”, później eserowiec i przeciwnik władzy radzieckiej. 

[3]. Rada Zjednoczonej Szlachty – kontr-rewolucyjna organizacja właścicieli ziemskich, założona w maju 1906 r. Rada wywierała znaczący wpływ na politykę carskiego rządu. Lenin często nazywał ją Radą Zjednoczonych Obszarników. 

[4]. Kriestownikow Grigorij – rosyjski przemysłowiec i kupiec, monarchista i reakcjonista, był członkiem Komitetu Centralnego Związku 17 Października. Dołgorucy – znana rosyjska rodzina książęca, spokrewniona z carską dynastią Romanowów. Kutler Nikołaj (1859-1924) – poseł do Dumy z ramienia partii kadetów. Rodiczew Fiodor (1856-1923) – poseł do Dumy z ramienia Związku Ziemców-Konstytucjonalistów, a później partii kadetów. 

[5]. Radiszczew Aleksandr N. (1749-1802) – rosyjski filozof i pisarz rewolucyjny. W swym słynnym dziele “Podróż z Sankt-Petersburga do Moskwy” jako pierwszy pisarz rosyjski zaatakował pańszczyznę. Z rozkazu Katarzyny II został skazany na śmierć, ale wyrok zamieniono mu w końcu na 10 lat zesłania na Syberię. Powróciwszy z zesłania dzięki amnestii, popełnił samobójstwo ze strachu przed powtórnym skazaniem. Lenin uznawał Radiszczewa za wielkiego syna narodu rosyjskiego. 

[6]. Raznoczyńcy – zdeklasowani inteligenci rosyjscy, wywodzący się z różnych stanów (po ros. czynów) społeczeństwa feudalnego: drobnomieszczaństwa, duchowieństwa, kupiectwa itd. 

[7]. Lenin cytuje tu powieść Czernyszewskiego pt.: “Prolog”.

[8]. Bobryńscy – znana wówczas rodzina bogatych rosyjskich przemysłowców i właścicieli ziemskich. 

[9]. Puryszkiewicz W. M. (1870-1920) – obszarnik, monarchista i reakcjonista-czarnoseciniec. 

[10]. Lenin cytuje tu “Proklamację polską” Engelsa.

Dzierżyński – ZABÓJSTWO CZŁONKÓW KC FKP

ZABÓJSTWO CZŁONKÓW KC FKP

komunikat WCzK

We wtorek 31 sierpnia dokonano w Piotrogrodzie haniebnego zabójstwa członków Komitetu Centralnego Finskiej Partii Komunistycznej i jej aktywnych działaczy. Do lokalu przy ulicy Krasnych Zor 26-28, gdzie mieści sie fiński klub robotniczy imienia Kuusenina [1], o godz. 9 wieczór, podezas zebrania aktywnych działaczy partii, wkroczyli uzbrojeni osobnicy (Finowie) i strzałami z rewolwerów zabili przy drzwiach wejściowych tow. Jana Rachiä, członka KC FKP, oraz zranili kreślarza Elisa Surkauls, po czym weszli na salę posiedzeń i rozpoczeli strzelanine celując w najbardziej odpowiedzialnych działaczy. Zabito członka KC tow. Viajne Iskinen, kasjera organizacji wojskowej Konstantego Lindquista, kierownika propagandy tow. Tuomasa Hyrskymurto, kierownika wydziału rejestracyjnego tow. Teodora Kuttunena, czerwonego dowódce tow. Johana Visasaari i członka partii Johana Sajnio. W wyniku strzelaniny zostali ranni: członek KC tow. Gustar Evä, sekretarz organizacji wojskowej Elisabeth Savolainen (zmarła z powodu ran), kierownik wydzialu administracyjnego tow. Jakub Rachiä, kierownik agitacji tow. Johan Lehtinen, kierownik mieszkań konspiracyjnych tow. Johan Sastemoinen, członek kolegium biura tow. Johan Vasten, sekretarz biura tow. Milko Virkki oraz członkowie partii Aatto Laine, Ajno Peterson i Armas Pokkinen.

Po dokonaniu zbrodni mordercy wyszli z lokalu, lecz zostali rozbrojeni przez milicję, która przybyła na odgłos strzałów. Utworzona natychmiast komisja do zbadania sprawy pod przewodnictwem tow. Dzierżyńskiego wykryła od razu misternie splecioną nić i chytrze obmyślony plan fińskich białogwardzistów. Korzystając z emigracyjnych niesnasek, których pochodzenie datuje się jeszcze od chwili narodzin rewolucji fińskiej, oraz wyzyskując brak doświadezenia pewnej grupy młodzieży fińskiej, zręczna ręka białogwardzistów uczyniła z tej młodziezy ślepe narzędzie swoich planów. Śledztwo w tej sprawie WCzK prowadzi w trybie przyśpieszonym i wyniki zostaną we właściwym czasie ogłoszone.

Przewodniczący WCzK

F. Dzierżyński

7.09.1920

[1] Kuusenin Otto (ur. 1880 r.) wybitny działacz i przywódca finskiego rewolucyjnego ruchu robotniczego. Był czionkiem Komitetu Wykonawczego Miedzynarodówki Komunistycznej. Obecnie przewodniczący Rady Najwyższej Karelo-Fińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej.