Marks i Engels – MANIFEST PARTII KOMUNISTYCZNEJ

MANIFEST PARTII KOMUNISTYCZNEJ


Widmo krąży po Europie – widmo komunizmu. Wszystkie potęgi starej Europy połączyły się dla świętej nagonki przeciw temu widmu, papież i car, Metternich i Guizot, francuscy radykałowie i niemieccy policjanci.
Gdzie jest taka partia opozycyjna, któraby nie była okrzyczana za komunistyczną przez swych przeciwników, będących u władzy, ; gdzie jest taka partia opozycyjna któraby nie rzucała nawzajem-piętnującego zarzutu komunizmu zarówno bardziej od siebie postępowym przedstawicielom opozycji, jak i swoim reakcyjnym przeciwnikom.
Dwojaki wniosek wypływa z tego faktu.
Komunizm jest już przez wszystkie potęgi europejskie uznany ‘ za potęgę.
Czas już wreszcie, aby komuniści wyłożyli otwarcie wobec całego świata swój system poglądów, swoje cele, swoje dążenia i bajce o widmie komunizmu przeciwstawili manifest samej partii.
W tym celu zebrali się w Londynie komuniści najróżniejszych ‘ narodowości i nakreślili następujący Manifest, który opublikowany zostaje w językach angielskim, francuskim, niemieckim, włoskim, flamandzkim i duńskim.

I. Burżuazja a proletariusze

Historia wszelkiego społeczeństwa dotychczasowego jest historią walk klasowych.
Wolny i niewolnik, patrycjusz i plebejusz, pan feudalny i chłop-poddany, majster cechowy i czeladnik, krótko mówiąc, ciemiężyciele i uciemiężeni pozostawali w stałym do siebie przeciwieństwie, prowadzili nieustanną, to ukrytą, to jawną walkę, – walkę, która za każdym razem kończyła się rewolucyjnym przekształceniem całego społeczeństwa, lub też wspólną zagładą walczących klas.
W poprzednich epokach historycznych znajdujemy prawie wszędzie zupełne rozczłonkowanie społeczeństwa na rozmaite stany, całą drabinę hierarchiczną różnorodnych stanowisk społecznych. W starożytnym Rzymie mamy patrycjuszów, rycerzy, plebejuszów, niewolników; w wiekach średnich – panów feudalnych, wasali, mieszczan cechowych, czeladników, chłopów-poddanych i ponadto jeszcze wewnątrz prawie każdej z tych klas znowu odrębną hierarchię.
Wyrosłe z upadku społeczeństwa feudalnego nowoczesne społeczeństwo burżuazyjne nie zniosło przeciwieństw klasowych. Zastąpiło ono jedynie dawne klasy, dawne warunki ucisku, dawne formy walki przez nowe.
Nasza epoka, epoka burżuazji, wyróżnia się jednakże tym, ze uprościła przeciwieństwa klasowe. Całe społeczeństwo rozszczepia się coraz bardziej i bardziej na dwa wielkie wrogie obozy, na dwie wielkie, wręcz przeciwstawne sobie klasy: burżuazję i proletariat.
Z chłopów-poddanych średniowiecza wyszli mieszczanie grodowi pierwszych miast, z mieszczan grodowych rozwinęły się pierwsze elementy burżuazyjne.
Odkrycie Ameryki i drogi morskiej dokoła Afryki otworzyło przed rosnącą burżuazją nowe tereny. Rynek wschodnioindyjski i chiński, kolonizacja Ameryki, wymiana z koloniami, pomnożę’ nic środków wymiany i w ogóle towarów wywołały nieznany ni-gdy przedtem rozkwit handlu, żeglugi, przemysłu, a tym samym spowodowały szybki rozwój czynnika rewolucyjnego w rozpadającym się społeczeństwie feudalnym.
Dotychczasowy feudalny czyli cechowy sposób produkcji przemysłowej nie wystarczał już do zaspokojenia wzrastającego wraz z nowymi rynkami zapotrzebowania. Miejsce jego zajął przemysł rękodzielniczy. Majstrowie cechowi zostali wyparci przez przemysłowy stan średni; podział pracy pomiędzy rozmaitymi korporacjami cechowymi ustąpił miejsca podziałowi pracy wewnątrz poszczególnego warsztatu.
Ale wciąż rosły rynki, stale wzrastało zapotrzebowanie. Przemysł rękodzielniczy również już nic wystarczał. Wówczas para i maszyna zrewolucjonizowały produkcję przemysłową. Miejsce przemysłu rękodzielniczego zajął nowoczesny wielki przemysł, miejsce przemysłowego stanu średniego zajęli przemysłowcy-milionerzy, dowódcy całych armii przemysłowych, współcześni burżua.
Wielki przemysł stworzył rynek światowy, przygotowany przez odkrycie Ameryki. Rynek światowy wywołał niebywały rozwój handlu, żeglugi, środków komunikacji lądowej. Rozwój ten wpłynął z kolei na rozrost przemysłu, i w tym samym stopniu, w jakim rozwijał się przemysł, handel, żegluga, koleje żelazne, w tym samym stopniu rozwijała się burżuazją, mnożyła swoje kapitały, spychała w cień wszystkie klasy odziedziczone po średniowieczu.
Widzimy zatem, że współczesna burżuazja sama jest wytworem długiego procesu rozwojowego, szeregu przewrotów w sposobie produkcji i wymiany.
Każdemu z tych szczebli rozwoju burżuazji towarzyszył odpowiedni postęp polityczny Stan uciemiężony pod panowaniem panów feudalnych, uzbrojone i samorządne zrzeszenie w komunie, tu – niezależna republika miejska, ówdzie – podatniczy stan trzeci monarchii, później, w okresie przemysłu rękodzielniczego, przeciwwaga szlachty w monarchii stanowej albo absolutnej i główna podstawa wielkich monarchii w ogóle, – oto są stopnie, które przeszła burżuazją w swoim rozwoju; wreszcie od czasu powstania wielkiego przemysłu i rynku światowego burżuazją wywalczyła sobie wyłączne panowanie polityczne w nowoczesnym państwie parlamentarnym. Współczesna władza państwowa jest jedynie komitetem, zarządzającym wspólnymi interesami całej klasy burżuazyjnej.
Burżuazją odegrała w historii rolę w najwyższym stopniu rewolucyjną.
Burżuazją, tam gdzie doszła do władzy, zburzyła wszystkie feudalne, patriarchalne, idylliczne stosunki. Pozrywała bezlitośnie wielorakie węzły feudalne, które przywiązywały człowieka do jego „naturalnego zwierzchnika” i nie pozostawiła między ludźmi żadnego innego węzła, prócz nagiego interesu, prócz wyzutej z wszelkiego sentymentu ,,zapłaty gotówką”. Świątobliwe porywy zbożnego marzycielstwa, rycerskiego zapału, mieszczańskiego sentymentalizmu zatopiła w lodowatej wodzie egoistycznego wyrachowania. Godność osobistą zamieniła w wartość wymienną, a na miejsce niezliczonych, uwierzytelnionych dokumentami, uczciwie uzyskanych wolności, postawiła jedyną, pozbawioną wszelkich skrupułów wolność handlu. Słowem, na miejsce wyzysku, osłoniętego złudzeniami religijnymi i politycznymi, postawiła wyzysk jawny, bezwstydny, bezpośredni, nagi.
Burżuazja odarła z aureoli świętości wszystkie rodzaje zajęć, które cieszyły się dotychczas szacunkiem i na które spoglądano z trwożną czcią. Lekarza, prawnika, księdza, poetę, uczonego, zamieniła w swoich płatnych, najemnych robotników.
Burżuazja zdarła ze stosunków rodzinnych ich rzewnie sentymentalną zasłonę i sprowadziła je do nagiego stosunku pieniężnego.
Burżuazja wykazała, jak przejawy brutalnej siły, którymi tak zachwyca reakcję średniowiecze, znajdowały właściwe uzupełnienie w najgnuśniejszym próżniactwie. Dopiero burżuazja dowiodła, co jest w stanie zdziałać czynność ludzka. Dokonała ona całkiem innych cudów, niż zbudowanie piramid egipskich, wodociągów rzymskich i katedr gotyckich, odbyła pochody zgoła inne niż wędrówki ludów i wyprawy krzyżowe.
Burżuazja nie może istnieć bez nieustannego rewolucjonizowania narzędzi produkcji, a więc stosunków produkcji, a więc całokształtu stosunków społecznych. Natomiast pierwszym warunkiem istnienia wszystkich dawniejszych klas przemysłowych było zachowanie bez zmiany starego sposobu produkcji. Ciągły przewrót w produkcji, bezustanne wstrząsanie wszystkimi stosunkami społecznymi, wieczna niepewność i wieczny ruch – wyróżniają epokę burżuazyjną spośród wszystkich innych. Wszystkie stężałe, zaśniedziałe stosunki, wraz z nieodłącznymi od nich z dawien dawna uświęconymi pojęciami i poglądami ulegają rozkładowi, wszystkie nowopowstałe starzeją się, zanim zdążą skostnieć. Wszystko co stanowe i znieruchomiałe znika, wszelkie świętości zostają sprofanowane i ludzie są nareszcie zmuszeni patrzeć trzeźwym okiem na swe stanowisko życiowe, na swoje wzajemne stosunki. v
Potrzeba coraz szerszego zbytu dla swych produktów gna burżuazję po całej kuli ziemskiej. Wszędzie musi się ona zagnieździć, wszędzie ugruntować, wszędzie zadzierzgnąć stosunki.
Przez eksploatację rynku światowego burżuazja nadała produkcji i spożyciu wszystkich krajów charakter kosmopolityczny. Ku wielkiemu żalowi reakcjonistów usunęła spod nóg przemysłu podstawę narodową. Odwieczne narodowe gałęzie przemysłu uległy zniszczeniu i ulegają mu codziennie w dalszym ciągu. Zostają one wyparte przez nowe gałęzie przemysłu, których wprowadzenie staje się kwestią życia dla wszystkich narodów cywilizowanych, przez gałęzie przemysłu, które przerabiają już nie miejscowe, lecz sprowadzane z najodleglejszych stref surowce i których fabrykaty spożywane są nie tylko w danym kraju, lecz także we wszystkich częściach świata. Miejsce dawnych potrzeb, zaspokajanych przez wyroby krajowe, zajmują nowe, wymagające dla swego zaspokojenia produktów najodleglejszych krajów i klimatów. Dawna miejscowa i narodowa samowystarczalność i zasklepienie ustępują miejsca wszechstronnym stosunkom wzajemnym i wszechstronnej współzależności narodów. I podobnie jak w produkcji materialnej, dzieje się w produkcji duchowej. Wytwory duchowe poszczególnych narodów stają się ogólnym dorobkiem. Jednostronność i ograniczoność narodowa staje się rzeczą coraz bardziej niemożliwą, i z wielu literatur narodowych i miejscowych powstaje jedna literatura światowa.
Dzięki szybkiemu doskonaleniu wszelkich narzędzi produkcji, dzięki niezwykłemu ułatwieniu komunikacji, burżuazja wciąga w prąd cywilizacji wszystkie, nawet najbardziej barbarzyńskie narody. Taniość jej towarów jest tą ciężką artylerią, za pomocą której burzy ona wszystkie mury chińskie, zmusza do kapitulacji najbardziej zaciekłą nienawiść barbarzyńców do cudzoziemców. Pod groźbą zagłady, zniewala ona wszystkie narody do przyswojenia sobie burżuazyjnego sposobu produkcji, zniewala je do wprowadzenia u siebie tzw. cywilizacji, tj. do stania się burżua. Słowem, stwarza sobie świat na obraz i podobieństwo swoje.
Burżuazja podporządkowała wieś panowaniu miasta. Stworzyła olbrzymie miasta, zwiększyła w wysokim stopniu liczbę ludności miejskiej w przeciwieństwie do wiejskiej i wyrwała w ten sposób znaczną część ludności z idiotyzmu życia wiejskiego. Podobnie jak wieś od miasta, uzależniła ona kraje barbarzyńskie i półbarbarzyńskie od krajów cywilizowanych, narody chłopskie od narodów burżuazyjnych, Wschód od Zachodu.
Burżuazja znosi coraz bardziej rozdrobnienie środków produkcji, posiadania i ludności. Skupiła ona ludność, scentralizowała środki produkcji i skoncentrowała własność w niewielu rękach. Nieuniknionym tego następstwem była centralizacja polityczna. Niezawisłe, zaledwie sprzymierzone z sobą prowincje o odrębnych interesach, ustawach, rządach i cłach zostały zespolone w jeden naród, jeden rząd, jedno ustawodawstwo, jeden narodowy interes klasowy, jedną linię celną.
W ciągu swego stuletniego zaledwie panowania klasowego burżuazja stworzyła siły wytwórcze bardziej masowe i potężne, niż wszystkie pokolenia poprzednie razem wzięte. Ujarzmienie sił przyrody, rozpowszechnienie maszyn, zastosowanie chemii w przemyśle i rolnictwie, żegluga parowa, koleje żelazne, telegrafy elektryczne, przysposobienie pod uprawę całych części świata, uspławnienie rzek, całe jakby spod ziemi wyczarowane masy ludności – które z poprzednich stuleci przypuszczało, że takie siły wytwórcze drzemią w łonie pracy społecznej/
Widzieliśmy zatem:, środki produkcji i wymiany, na których podłożu ukształtowała się burżuazja, zostały wytworzone w społeczeństwie feudalnym. Na pewnym szczeblu rozwoju tych środków produkcji i wymiany, warunki, w których odbywała się produkcja i wymiana w społeczeństwie feudalnym, feudalna organizacja rolnictwa i rękodzielnictwa, słowem feudalne stosunki własności przestały odpowiadać rozwiniętym już siłom wytwórczym. Hamowały one produkcję, zamiast jej sprzyjać. Zamieniły się one w jej okowy. Musiały być zburzone i zostały zburzone.
Miejsce ich zajęła wolna konkurencja z odpowiadającym jej ustrojem społecznym i politycznym, z ekonomicznym i politycznym panowaniem klasy burżuazji.
W oczach naszych odbywa się podobny ruch. Burżuazyjne stosunki produkcji i wymiany, burżuazyjne stosunki własności, współczesne społeczeństwo burżuazyjne, które wyczarowało tak potężne środki produkcji i wymiany, podobne jest do czarnoksiężnika, który nie może już opanować wywołanych przez się potęg podziemnych. Od dziesięcioleci dzieje przemysłu i handlu są tylko dziejami buntu nowoczesnych sił wytwórczych przeciw nowoczesnym stosunkom produkcji, przeciw stosunkom własności, które są warunkami istnienia burżuazji i jej panowania. Dość wymienić kryzysy handlowe, które, ponawiając %ę periodycznie, coraz groźniej stawiają pod znakiem zapytania istnienie całego społeczeństwa burżuazyjnego. W czasie kryzysów handlowych ulega regularnie zniszczeniu nie tylko znaczna część wytworzonych produktów, ale także stworzonych już sił wytwórczych. W czasie kryzysów wybucha epidemia społeczna, która wszystkim poprzednim epokom wydałaby się niedorzecznością – epidemia nadprodukcji. Społeczeństwo zostaje gwałtownie cofnięte do stanu nagle powstałego barbarzyństwa, jak gdyby klęska głodowa, powszechna niszczycielska wojna pozbawiły je wszelkich środków utrzymania; przemysł, handel wydają się unicestwione, a dlaczego? Dlatego, że społeczeństwo posiada zbyt wiele cywilizacji, zbyt wiele środków utrzymania, zbyt wiele przemysłu, zbyt wiele handlu. Siły wytwórcze, którymi ono rozporządza, nie służą już więcej rozwojowi burżuazyjnych stosunków własności; przeciwnie, stały się one nazbyt dla tych stosunków potężne, są przez nie hamowane; skoro zaś tylko zaporę tę przezwyciężają, wprawiają całe społeczeństwo burżuazyjne w stan nieładu, zagrażają istnieniu burżuazyjnej własności. Stosunki burżuazyjne stały się zbyt ciasne dla wchłonięcia wytworzonego przez nie bogactwa. W jaki sposób przezwycięża burżuazja kryzysy? Z jednej strony przez przymusowe niszczenie masy sił wytwórczych; z drugiej strony, przez podbicie nowych rynków i gruntowniejszą eksploatację dawnych. W jaki więc sposób? W ten sposób, że przygotowuje kryzysy bardziej wszechstronne i potężne i zmniejsza środki zapobiegania kryzysom.
Oręż, za pomocą którego burżuazja powaliła feudalizm, zwraca się teraz przeciw samej burżuazji.
Ale burżuazja nie tylko wykuła oręż, który jej niesie zagładę; stworzyła ona także ludzi, którzy tym orężem pokierują – nowoczesnych robotników – proletariuszy.
W; tej samej mierze, w jakiej rozwija się burżuazja, tj. kapitał, rozwija się proletariat, klasa nowoczesnych robotników, którzy dopóty tylko żyją, dopóki znajdują pracę, i dopóty tylko znajdują pracę, dopóki ich praca pomnaża kapitał. Ci robotnicy, zmuszeni sprzedawać się od sztuki, są towarem, jak wszelki inny artykuł handlu, toteż na równi z innymi towarami podlegają wszelkim zmiennościom konkurencji, wszelkim wahaniom rynku.
Praca proletariuszy zatraciła na skutek rozpowszechnienia maszyn i podziału pracy wszelkie cechy samodzielności, a wraz z tym wszelki powab dla robotników. Robotnik staje się prostym dodatkiem do -maszyny, od którego wymagane są tylko czynności najprostsze, najbardziej jednostajne, do wyuczenia się najłatwiejsze. Wydatki na robotnika ograniczają się zatem niemal wyłącznie do środków żywności, niezbędnych do jego utrzymania i przedłużenia jego gatunku. Ale cena wszelkiego towaru, a więc również pracy i, równa się kosztom jego produkcji. Dlatego też w tym samym stopniu, w jakim praca staje się coraz bardziej odstręczająca, zmniejsza się płaca zarobkowa. Co więcej, w tym samym stopniu, w jakim rośnie zastosowanie maszyn i podział pracy, zwiększa się także masa pracy, bądź wskutek pomnożenia godzin pracy, bądź też wskutek zwiększenia pracy wymaganej w danym okresie czasu, przyśpieszenia biegu maszyn itd.
Nowoczesny przemysł przekształcił drobny warsztat patriarchalnego majstra w wielką fabrykę przemysłowego kapitalisty. Masy robotnicze, stłoczone w fabryce, organizowane są po żołniersku. Jako prości szeregowcy przemysłu, robotnicy oddani są pod dozór całej hierarchii podoficerów i oficerów. Są niewolnikami nie tylko klasy burżuazyjnej, państwa burżuazyjnego, są co dzień, co godzinę ujarzmiani przez maszynę, przez dozorcę, a przede wszystkim przez każdego burżua-fabrykanta. Despotyzm ten jest tym bardziej małostkowy, nienawistny, jątrzący, im jawniej proklamuje on zysk jako swój cel.
Im mniej zręczności i siły wymaga praca ręczna, tj. – im bardziej rozwija się współczesny przemysł, tym bardziej praca mężczyzn jest wypierana przez pracę kobiet. W stosunku do klasy robotniczej różnice płci i wieku nie mają już żadnego znaczenia społecznego. Istnieją już tylko narzędzia pracy, które zależnie od płci i wieku rozmaite powodują koszty.
Gdy wyzysk robotnika przez fabrykanta o tyle dobiegł końca, że robotnik otrzymuje w gotówce swoją płacę zarobkową, rzucają się nań inne odłamy burżuazji – kamienicznik, sklepikarz, lichwiarz itd.
Dotychczasowe drobne stany średnie – drobni przemysłowcy, kupcy i rentierzy, rzemieślnicy i chłopi, wszystkie te klasy spychane są do szeregów proletariatu, po części dlatego, że ich drobny kapitał nie wystarcza do prowadzenia wielkiego przedsiębiorstwa przemysłowego i nie wytrzymuje konkurencji z większymi kapitalistami, po części zaś dlatego, że ich zręczność traci na wartości wobec nowych sposobów produkcji. W, ten sposób proletariat rekrutuje się ze wszystkich klas ludności.
Proletariat przebywa różne stopnie rozwoju. Jego walka z burżuazją rozpoczyna się wraz z jego istnieniem.
Z początku walczą poszczególni robotnicy, potem robotnicy jednej fabryki, następnie robotnicy jednej gałęzi pracy w jednej miejscowości przeciw poszczególnemu burżua, który ich bezpośrednio wyzyskuje. Swe ataki zwracają oni nie tylko przeciw burżuazyjnym stosunkom produkcji, zwracają je przeciw samym narzędziom produkcji; niszczą konkurujące towary zagraniczne, rozbijają maszyny, podpalają fabryki, usiłują wywalczyć na nowo bezpowrotnie minione stanowisko średniowiecznego robotnika.
Na tym szczeblu robotnicy stanowią masę,, rozproszoną po całym kraju i rozdrobnioną przez konkurencję. Masowe zespolenie się robotników nie jest jeszcze wynikiem ich własnego zjednoczenia, lecz wynikiem zjednoczenia burżuazji, która dla osiągnięcia własnych celów politycznych musi – i na razie może jeszcze – wprawiać w ruch cały proletariat. Na tym więc szczeblu proletariusze zwalczają nie swych własnych wrogów, lecz wrogów swoich wrogów – pozostałości monarchii absolutnej, właścicieli ziemskich, nieprzemysłowych burżua, drobnych burżua. Cały ruch historyczny jest w ten sposób skoncentrowany w rękach burżuazji, każde tą drogą osiągnięte zwycięstwo jest zwycięstwem burżuazji.
Ale wraz ze wzrostem przemysłu proletariat nie tylko powiększa się liczebnie; jest on stłaczany w coraz większe masy, siła jego rośnie i coraz bardziej czuje on tę siłę. Interesy, warunki życiowe w łonie proletariatu wyrównują się coraz bardziej w miarę tego, jak maszyna zaciera coraz bardziej różnice w pracy i spycha płacę roboczą prawie wszędzie do jednakowo niskiego poziomu. Wzmagająca się konkurencja burżua między sobą i wynikające stąd kryzysy handlowe powodują coraz większe wahania płacy zarobkowej; postępujące coraz szybciej bezustanne ‘doskonalenie maszyn czyni całe położenie życiowe robotników coraz bardziej niepewnym; starcia pomiędzy poszczególnym robotnikiem a poszczególnym burżua przybierają coraz bardziej charakter starć między dwiema klasami. Robotnicy zaczynają od tworzenia zjednoczeń przeciwko” burżua; jednoczą się dla obrony swej płacy zarobkowej. Tworzą nawet trwałe stowarzyszenia, celem przygotowania środków na wypadek możliwych starć. Tu i ówdzie walka przechodzi w powstania.
Od czasu do czasu robotnicy odnoszą zwycięstwo, ale tylko przejściowe. Właściwym wynikiem ich Walk jest nie bezpośrednie powodzenie, lecz coraz szerzej sięgające jednoczenie się robotników. Sprzyjają mu rosnące środki komunikacji, wytwarzane przez wielki przemysł i stwarzające łączność między robotnikami różnych miejscowości. Ale właśnie łączności potrzeba, by liczne walki lokalne, noszące wszędzie jednakowy charakter, scentralizować w walkę ogólnokrajową, w walkę klas. Ale wszelka walka klasowa jest walką polityczną. I to zjednoczenie, dla którego mieszczanom średniowiecza z ich drogami wiejskimi trzeba było stuleci, proletariat nowoczesny osiąga dzięki kolejom żelaznym w ciągu niewielu lat.
To organizowanie się proletariuszy w klasę, a tym samym w partię polityczną, jest każdej chwili na nowo rozsadzane przez konkurencję pomiędzy samymi robotnikami. Ale odradza się ono wciąż na nowo, coraz mocniej, trwałej, potężniej. Zmusza ono do uznania poszczególnych interesów robotniczych drogą ustaw, wykorzystując w tym celu rozłamy wewnętrzne wśród burżuazji. Tak na przykład ustawa o 10-godzinnym dniu pracy w Anglii.
W ogóle starcia w łonie starego społeczeństwa sprzyjają w rozmaity sposób rozwojowi proletariatu. Burżuazja znajduje się w ciągłej walce: z początku przeciwko arystokracji, później przeciw częściom samej burżuazji, których interesy popadają w sprzeczność z postępem przemysłu; stale przeciw burżuazji wszystkich innych krajów. We wszystkich tych walkach burżuazja zmuszona jest odwoływać się do proletariatu, uciekać się do jego pomocy i wciągać go w ten sposób do ruchu politycznego. Sama zatem przekazuje proletariatowi pierwiastki własnego wykształcenia, tj. broń przeciw sobie samej.
Następnie, jak widzieliśmy, wskutek postępu przemysłu całe odłamy klasy panującej spychane są do szeregów proletariatu, lub co najmniej zagrożone w swych warunkach życiowych. Również one zasilają proletariat licznymi pierwiastkami wykształcenia.
Wreszcie, w czasach, kiedy walka klasowa zbliża się ku rozstrzygnięciu, proces rozkładu wewnątrz klasy panującej, wewnątrz całego starego społeczeństwa przybiera charakter tak gwałtowny, tak jaskrawy, że drobna część klasy panującej zrywa z nią i przyłącza się do klasy rewolucyjnej, do tej klasy, do której należy przyszłość. ‘Podobnie przeto jak dawniej część szlachty przeszła do burżuazji, tak obecnie część burżuazji przechodzi do proletariatu, a mianowicie część burżua-ideologów, którzy wznieśli się do teoretycznego zrozumienia całego ruchu dziejowego.
Spośród wszystkich klas, które są dziś przeciwstawne burżuazji, jedynie proletariat jest klasą rzeczywiście rewolucyjną. Pozostałe klasy upadają i giną wraz z rozwojem wielkiego przemysłu, proletariat jest tego przemysłu nieodłącznym wytworem.
Stany średnie: drobny przemysłowiec, drobny kupiec, rzemieślnik, chłop – wszystkie one zwalczają burżuazję po to, by uchronić od zagłady swoje istnienie, jako stanów średnich. Są one zatem nie rewolucyjne, lecz konserwatywne. Więcej nawet, są reakcyjne, usiłują obrócić wstecz koło historii. O ile są rewolucyjne, to tylko w obliczu oczekującego je przejścia do szeregów proletariatu, to bronią nie swych obecnych, lecz swoich przyszłych interesów, to porzucają własny punkt widzenia, aby przyjąć punkt widzenia proletariatu.
Lumpenproletariat, ten bierny wytwór gnicia najniższych warstw starego społeczeństwa, bywa tu i ówdzie wtrącany do ruchu przez rewolucję proletariacką, wskutek całego jednak swego położenia życiowego jest skłonniejszy do sprzedawania się jako narzędzie knowań reakcyjnych.
Warunki życiowe starego społeczeństwa są już unicestwione w warunkach życiowych proletariatu. Proletariusz jest pozbawiony własności; jego stosunek do żony i dzieci nie ma już nic wspólnego z burżuazyjnymi stosunkami rodzinnymi; współczesna praca przemysłowa, współczesne ujarzmienie proletariusza przez kapitał, jednakowe w Anglii jak i we Francji, w Ameryce, jak i w Niemczech, starło zeń wszelki charakter narodowy. Prawo, moralność, religia są dlań pewną ilością określonych przesądów burżuazyjnych, poza którymi ukrywa się pewna ilość określonych interesów burżuazji.
Wszystkie dawne klasy, które zdobywały władzę, starały się zabezpieczyć uzyskane już przez siebie stanowisko życiowe drogą podporządkowania całego społeczeństwa warunkom swego wzbogacenia się. Proletariusze mogą opanować społeczne siły wytwórcze tylko znosząc swój własny dotychczasowy sposób przyswajania, a przez to samo i cały dotychczasowy sposób przywłaszczenia. Proletariusze nie mają nic swojego do zabezpieczenia, muszą natomiast zburzyć wszystko, co dotychczas zabezpieczało i ochraniało własność prywatną.
Wszelkie ruchy dotychczasowe były ruchami mniejszości lub w interesie mniejszości. Ruch proletariacki jest samodzielnym ruchem olbrzymiej większości w interesie olbrzymiej większości. Proletariat, najniższa warstwa społeczeństwa obecnego, nie może się podnieść, nie może się wyprostować, nie wysadzając w powietrze całej nadbudowy warstw, stanowiących społeczeństwo oficjalne.
Aczkolwiek nie w treści, to jednak w swej formie walka proletariatu przeciw burżuazji jest przede wszystkim walką narodową. Proletariat każdego poszczególnego kraju musi, rzecz naturalna, rozprawić się przede wszystkim ze swoją własną burżuazją.
Dając zarys najogólniejszych faz rozwoju proletariatu, śledziliśmy przebieg mniej lub więcej utajonej wojny domowej w łonie istniejącego społeczeństwa, aż do punktu, kiedy wybucha ona otwartą rewolucją i kiedy proletariat, przez obalenie przemocą burżuazji, ugruntowuje swe panowanie.
Wszelkie społeczeństwa dotychczasowe opierały się, jak widzieliśmy, na przeciwieństwie klas uciskających i klas uciskanych. Ale po to, by można było uciskać pewną klasę, trzeba zapewnić jej warunki, w których mogłaby ona wlec przynajmniej niewolniczy żywot. Chłop-poddany wydźwignął się w warunkach poddaństwa na członka gminy, podobnie jak drobnomieszczanin pod jarzmem feudalnego absolutyzmu na burżua. W przeciwieństwie do tego, współczesny robotnik, zamiast podnosić się wraz z postępem przemysłu, spychany jest coraz bardziej poniżej warunków istnienia swej własnej klasy. Robotnik staje się nędzarzem i pauperyzm rozwija się jeszcze szybciej niż ludność i bogactwo. Ujawnia się tu wyraźnie, że burżuazją jest niezdolna do pozostawania nadal klasą panującą społeczeństwa i do narzucania społeczeństwu warunków istnienia swej klasy jako normy regulującej. Jest ona niezdolna do panowania, gdyż jest niezdolna do zapewnienia swemu niewolnikowi egzystencji bodaj \%ramach jego niewolnictwa, gdyż jest zmuszona spychać go do takiego stanu, przy którym musi go żywić, zamiast być przezeń żywiona. Społeczeństwo nie może już istnieć pod jej panowaniem, to znaczy, – jej istnienie nie daje się nadal pogodzić ze społeczeństwem.
Podstawowym warunkiem istnienia i panowania klasy burżuazji – jest nagromadzanie bogactwa w ręku osób prywatnych, tworzenie i pomnażanie kapitału; warunkiem istnienia kapitału jest praca najemna. Praca najemna opiera się wyłącznie na konkurencji robotników pomiędzy sobą. Postęp przemysłu, którego burżuazją jest bezwolnym i biernym nosicielem, stawia na miejsce izolacji robotników, wskutek konkurencji, ich rewolucyjne zespolenie za pomocą stowarzyszenia. Wraz z rozwojem wielkiego przemysłu usuwa? się przeto spod nóg burżuazji sama podstawa, na której wytwarza ona i przywłaszcza sobie produkty. Wytwarza ona przede wszystkim swoich własnych grabarzy. Jej zagłada i zwycięstwo proletariatu są jednakowo nieuniknione.

II. Proletariusze i komuniści

W jakim stosunku są w ogóle komuniści do proletariuszy?
Komuniści nie stanowią żadnej odrębnej partii w stosunku do innych partii robotniczych.
Nie mają oni żadnych interesów odrębnych od interesów całego proletariatu.
Nie wysuwają żadnych odrębnych zasad, w które chcieliby wtłoczyć ruch proletariacki.
Komuniści tym tylko różnią się od pozostałych partii proletariackich, że z jednej strony w walkach toczonych przez proletariuszy różnych narodów podnoszą i wysuwają na czoło wspólne, niezależne od narodowości, interesy całego proletariatu, z drugiej zaś strony – że na rozmaitych szczeblach rozwoju, przez które przechodzi walka pomiędzy proletariatem a burżuazją, reprezentują stale interesy ruchu jako całości.
W praktyce więc komuniści są najbardziej zdecydowaną, porywającą naprzód częścią partii robotniczych wszystkich krajów; w teorii wyprzedzają oni pozostałą masę proletariatu zrozumieniem warunków, przebiegu i ogólnych wyników ruchu proletariackiego.
Najbliższy cel komunistów jest ten sam, co wszystkich pozostałych partii proletariackich: ukształtowanie proletariatu w klasę, obalenie panowania burżuazji, zdobycie władzy politycznej przez proletariat.
Twierdzenia teoretyczne komunistów nie opierają się bynajmniej na ideach, na zasadach wymyślonych lub odkrytych przez tego czy owego reformatora świata.
Są one jedynie ogólnym wyrazem rzeczywistych stosunków istniejącej walki klas, wyrazem odbywającego się w naszych oczach ruchu dziejowego. Zniesienie dotychczasowych stosunków własności nie jest wcale cechą specyficzną komunizmu.
Wszystkie stosunki własności podlegały bezustannej przemianie historycznej, bezustannym zmianom historycznym.
Tak, na przykład, rewolucja francuska zniosła własność feudalną na rzecz własności burżuazyjnej.
Tym, co wyróżnia komunizm, jest nie zniesienie własności w ogóle, lecz zniesienie własności burżuazyjnej.
Ale współczesna burżuazyjna własność prywatna jest ostatnim i najpełniejszym wyrazem takiego wytwarzania i przywłaszczania produktów, które oparte jest na przeciwieństwach klasowych i na wyzysku jednych ludzi przez drugich.
W tym sensie mogą komuniści zawrzeć swą teorię w jednym zdaniu: zniesienie własności prywatnej.
Zarzucano nam, komunistom, jakobyśmy chcieli znieść własność osobiście nabytą, osobiście zapracowaną; własność, która jakoby tworzy podstawę wszelkiej osobistej wolności, działalności i samodzielności.
Zapracowana, nabyta, osobiście zarobiona własność! Czy mówicie o drobnomieszczańskiej, drobnochłopskiej własności, poprzedniczce własności burżuazyjnej? Nie mamy potrzeby jej znosić, zniósł ją i znosi ją codziennie rozwój przemysłu.
Albo może mówicie o współczesnej burżuazyjnej własności prywatnej?
Czy jednak praca najemna, praca proletariusza stwarza mu własność? Bynajmniej. Stwarza ona kapitał, czyli własność, która wyzyskuje pracę najemną, własność, która może pomnażać się jedynie pod warunkiem, że wytwarza nową pracę najemną, by ją na nowo wyzyskiwać. Własność w dzisiejszej swej postaci porusza się w przeciwieństwie pomiędzy kapitałem i pracą najemną. Rozpatrzmy obie strony tego przeciwieństwa.
Być kapitalistą – oznacza zajmować nie tylko czysto osobiste, ale i społeczne stanowisko w produkcji. Kapitał jest wytworem zbiorowym i może być uruchomiony tylko przez zbiorową działalność wielu członków społeczeństwa, co więcej, w ostatniej instancji – jedynie przez zbiorową działalność wszystkich członków społeczeństwa.
Kapitał nie jest więc potęgą osobistą, lecz społeczną. A zatem, skoro przekształcić kapitał we własność zbiorową, należącą do wszystkich członków społeczeństwa, nie będzie to przekształceniem własności osobistej we własność społeczną. Przekształceniu ulega jedynie społeczny charakter własności. Traci ona swój charakter klasowy.
Przejdźmy do pracy najemnej.
Przeciętną ceną pracy najemnej jest minimum płacy zarobkowej, tj. suma środków żywności niezbędnych do utrzymania przy życiu robotnika, jako robotnika. To więc, co robotnik najemny przywłaszcza sobie przez swą działalność, wystarcza jedynie do odtworzenia jego bytu. Nie zamierzamy bynajmniej znosić tego osobistego przywłaszczania produktów pracy, służącego bezpośrednio do odtwarzania życia, przywłaszczania, nie pozostawiającego żadnego czystego dochodu, który by mógł dać władzę nad cudzą pracą. Chcemy znieść jedynie nędzny charakter tego przywłaszczania, przy którym robotnik żyje tylko po to, żeby pomnażać kapitał i tylko o tyle, o ile wymaga tego interes klasy panującej.
W społeczeństwie burżuazyjnym praca żywa jest tylko środkiem do pomnażania pracy nagromadzonej. W społeczeństwie komunistycznym praca nagromadzona jest tylko środkiem do rozszerzania, bogacenia, polepszenia procesu życiowego robotników.
W społeczeństwie burżuazyjnym przeszłość panuje zatem nad teraźniejszością, w społeczeństwie komunistycznym – teraźniejszość nad przeszłością. W społeczeństwie burżuazyjnym kapitał posiada samodzielność i indywidualność, podczas gdy pracująca jednostka jest pozbawiona samodzielności i indywidualności.
I zniesienie tego oto stosunku burżuazja nazywa zniesieniem indywidualności i wolności! I słusznie. Tylko, że chodzi tu o zniesienie burżuazyjnej indywidualności, burżuazyjnej samodzielności i burżuazyjnej wolności.
Przez wolność rozumiana jest w ramach dzisiejszych burżuazyjnych stosunków produkcji wolność handlu, wolność kupna i sprzedaży.
Z chwilą wszakże, gdy upadnie handlarstwo, upadnie także wolne handlarstwo. Gadanina o wolnym handlarstwie, podobnie jak i wszystkie inne tyrady wolnościowe naszej burżuazji, ma w ogóle jakiś sens tylko w stosunku do handlarstwa skrępowanego, w stosunku do ujarzmionego mieszczanina średniowiecza, lecz nie w stosunku do komunistycznego zniesienia handlarstwa, zniesienia burżuazyjnych stosunków produkcji i samej burżuazji.
Oburzacie się, że chcemy znieść własność prywatną. Ale w waszym dzisiejszym społeczeństwie własność prywatna jest zniesiona dla dziewięciu dziesiątych jego członków. Istnieje ona właśnie dzięki temu, że nie istnieje dla dziewięciu dziesiątych. Zarzucacie więc nam, że chcemy znieść własność, której niezbędnym warunkiem jest brak własności dla olbrzymiej większości społeczeństwa.
Słowem, zarzucacie nam, że chcemy znieść waszą własność. Tego istotnie chcemy.
Z chwilą, gdy ustaje możność przekształcenia pracy w kapitał, pieniądz, rentę gruntową, krótko mówiąc, w dającą się zmonopolizować potęgę społeczną, tj. z chwilą, gdy własność osobista nie może się już przeistoczyć we własność burżuazyjną, z tą chwilą – oświadczacie – jednostka ludzka zostaje zniesiona.
Przyznajecie zatem, że przez jednostkę ludzką rozumiecie jedynie burżua, burżuazyjnego posiadacza i nikogo więcej. A taka jednostka istotnie ma być zniesiona.
Komunizm nie odbiera nikomu władzy przywłaszczania sobie produktów społecznych, odbiera jedynie władzę ujarzmiania cudzej pracy za pomocą tego przywłaszczania.
Wysuwano zarzut, że ze zniesieniem własności prywatnej ustanie wszelka działalność i zapanuje powszechne próżniactwo.
W takim razie społeczeństwo burżuazyjne musiałoby od dawna zginąć wskutek lenistwa; tu bowiem, ci, którzy pracują, nie dorabiają się niczego, ci zaś, którzy się dorabiają, nie pracują. Całe to rozumowanie sprowadza się do tautologii, że nie będzie już pracy najemnej, skoro nie będzie kapitału.
Wszystkie zarzuty, skierowane przeciw komunistycznemu sposobowi przywłaszczania i wytwarzania produktów materialnych, przeniesione zostały również na przywłaszczanie i wytwarzanie produktów duchowych. Podobnie, jak likwidacja własności klasowej jest dla burżua jednoznaczna z likwidacją samej produkcji, tak likwidacja wykształcenia klasowego jest dlań jednoznaczna z likwidacją wszelkiego w ogóle wykształcenia.
To wykształcenie, którego utratę burżua opłakuje, jest dla olbrzymiej większości wykształceniem do spełniania roli maszyny.
Ale nie sprzeczajcie się z nami, ujmując na miarę waszych burżuazyjnych pojęć o wolności, wykształceniu, prawie itp. sprawę zniesienia własności burżuazyjnej. Same wasze idee są wytworem burżuazyjnych stosunków produkcji i własności, podobnie jak wasze prawo jest tylko podniesioną do godności ustawy wolą waszej klasy, wolą, której treść określają materialne warunki istnienia waszej klasy.
Ze wszystkimi poprzednio panującymi, już unicestwionymi klasami podzielacie stronniczy pogląd, który zamienia wasze stosunki produkcji i własności – historycznie wytwarzane i przemijające z biegiem produkcji – w wieczne prawa przyrody i rozumu. Co zdolni jesteście zrozumieć w stosunku do własności antycznej, co zdolni jesteście zrozumieć w stosunku do własności feudalnej, tego nie możecie zrozumieć, gdy mowa o własności burżuazyjnej.
Zniesienie rodziny! Nawet skrajni radykałowie oburzają się na ten haniebny zamiar komunistów.
Na czym opiera się współczesna rodzina, rodzina burżuazyjna? Na kapitale, na dorobku prywatnym. Całkowicie rozwinięta, istnieje ona tylko dla burżuazji; ale jej uzupełnieniem jest przymusowy brak rodziny u proletariuszy, oraz prostytucja publiczna.
Rodzina burżuazyjna zaniknie naturalnie wraz z zanikiem tego jej uzupełnienia, a jedno i drugie przestanie istnieć wraz z zanikiem kapitału.
Zarzucacie nam, że chcemy znieść wyzysk dzieci przez rodziców? Przyznajemy się do tej zbrodni.
Ale – powiadacie – najtkliwsze stosunki skazujemy na zagładę, gdy wychowanie domowe zastępujemy przez społeczne.
A czy i o waszym wychowaniu nie decyduje społeczeństwo? Przez stosunki społeczne, w których się wasze wychowanie odbywa, przez mniej lub bardziej pośrednie czy bezpośrednie wtrącanie się społeczeństwa, za pomocą szkoły itd.? Komuniści nie wymyślili oddziaływania społeczeństwa na wychowanie; zmieniają oni tylko charakter tego oddziaływania, wyrywają wychowanie spod wpływu klasy panującej.
Frazesy burżuazyjne o rodzinie i wychowaniu, o tkliwym stosunku między rodzicami a dziećmi stają się tym wstrętniejsze, im bardziej w wyniku rozwoju wielkiego przemysłu zerwane zostają wszelkie więzy rodzinne u proletariuszy, a dzieci stają się zwykłymi przedmiotami handlu i narzędziami pracy.
Ale wy, komuniści, chcecie wprowadzić wspólność żon – » wrzeszczy nam chórem cała burżuazja.
Burżua widzi w swej żonie zwykłe narzędzie produkcji. Słyszy, że narzędzia produkcji mają być oddane do użytku ogólnego i nie może sobie wyobrazić, naturalnie, nic innego, jak to, że ten sam los spotka także kobiety.
Nie domyśla się, że chodzi właśnie o to, by znieść położenie kobiet jako zwykłych narzędzi produkcji.
Nie ma zresztą nic śmieszniejszego, niż wysoce moralne oburzenie naszych burżua, z powodu rzekomej oficjalnej wspólności żon u komunistów. Komuniści nie mają potrzeby wprowadzać wspólności żon, istniała ona niemal zawsze.
Nasi burżua, nie zadowalając się tym, że mają do rozporządzenia żony i córki swych robotników, – nie mówiąc już o prostytucji oficjalnej, – znajdują specjalną przyjemność we wzajemnym uwodzeniu swoich małżonek.
Małżeństwo burżuazyjne jest w rzeczywistości wspólnością żon. Komunistom można by zarzucić co najwyżej, że na miejsce obłudnie zamaskowanej wspólności żon, chcieliby wprowadzić oficjalną, otwartą. Rozumie się zresztą samo przez się, że ze zniesieniem obecnych stosunków produkcji zniknie również wynikająca z nieb wspólność kobiet, tj. prostytucja oficjalna i nieoficjalna.
Zarzucano jeszcze komunistom, jakoby chcieli znieść ojczyznę, narodowość.
Robotnicy nie mają ojczyzny1. Nie można im odebrać tego, czego nie mają. Wobec tego, że proletariat musi przede wszystkim zdobyć sobie władzę polityczną, podnieść się do położenia klasy narodowej, ukonstytuować się jako naród, – jest sam jeszcze narodowym, aczkolwiek bynajmniej nie w znaczeniu burżuazyjnym.
Odgraniczenia i przeciwieństwa narodowe pomiędzy ludami znikają coraz bardziej jeśli wraz z rozwojem burżuazji, wolnością handlu, rynkiem światowym, jednostajnością produkcji przemysłowej i odpowiadających jej warunków bytu.
Panowanie proletariatu spotęguje jeszcze ich zanikanie. Zjednoczona akcja przynajmniej krajów cywilizowanych jest jednym z pierwszych warunków wyzwolenia proletariatu.
W tym samym stopniu, w jakim zniesiony zostanie wyzysk człowieka przez człowieka, zniesiony będzie także wyzysk jednego narodu przez drugi.
Wraz ze zniknięciem przeciwieństw klasowych wewnątrz narodu znika wzajemna wrogość narodów.
Oskarżenia wysuwane przeciwko komunizmowi z religijnych, filozoficznych i w ogóle ideologicznych założeń nie zasługują na szczegółowe roztrząsanie.
Czy potrzeba szczególnej przenikliwości, by zrozumieć, że wraz z warunkami życia ludzi, ich stosunkami społecznymi, bytem społecznym, zmieniają się także ich wyobrażenia, poglądy i pojęcia – słowem, także ich świadomość?
Czegóż dowodzi historia idei, jeżeli nie tego, że produkcja duchowa przeobraża się wraz z materialną? Ideami panującymi każdego okresu były zawsze tylko idee klasy panującej.
Mówi się o ideach rewolucjonizujących całe społeczeństwo; stwierdza się w ten sposób jedynie fakt, że w łonie starego społeczeństwa wytworzyły się pierwiastki nowego, że wraz z rozkładem dawnych warunków życia postępuje krok w krok rozkład dawnych idei.
Gdy świat starożytny chylił się ku upadkowi, dawne religie zostały zwyciężone przez religię chrześcijańską. Gdy w XVIII stuleciu idee chrześcijańskie zwyciężone zostały przez idee oświecenia, społeczeństwo feudalne toczyło swą śmiertelną walkę ź rewolucyjną naówczas burżuazja. Idee wolności sumienia i wyznania wyrażały jedynie panowanie wolnej konkurencji w dziedzinie wiedzy.
„Ale” – powiedzą – „idee religijne, moralne, filozoficzne, polityczne, prawne itp. przeobrażały się istotnie w przebiegu rozwoju historycznego. Religia, moralność, filozofia, polityka, prawo utrzymywały się stale w toku tych przeobrażeń.
Istnieją nadto prawdy wieczyste, jak wolność, sprawiedliwość itp., wspólne wszystkim ustrojom społecznym. Komunizm zaś znosi wieczyste prawdy, znosi religię, moralność, zamiast nadać im nową formę, sprzeciwia się zatem całemu dotychczasowemu rozwojowi historycznemu”.
Do czego sprowadza się to oskarżenie? Dzieje wszystkich dotychczasowych społeczeństw poruszały się w przeciwieństwach klasowych, przybierających w różnych okresach różne formy.
Jakiekolwiek jednakże formy przybierały one, wyzysk jednej części społeczeństwa przez drugą był faktem .wspólnym dla wszystkich ubiegłych stuleci. Nic więc dziwnego, że świadomość społeczna wszystkich stuleci, wbrew wszelkiej różnorodności i odmienności, porusza się w pewnych formach wspólnych, formach świadomości, które zanikną doszczętnie dopiero wówczas, gdy ostatecznie przestanie istnieć przeciwieństwo klasowe.
Rewolucja komunistyczna jest najradykalniejszym zerwaniem z przekazanymi nam stosunkami własności; nic dziwnego, że w swym przebiegu przyniesie ona również najradykalniejsze zerwanie z przekazanymi nam ideami.
Porzućmy jednak zarzuty burżuazji przeciwko komunizmowi. Widzieliśmy już wyżej, że pierwszym krokiem rewolucji robotniczej jest wydźwignięcie proletariatu w klasę panującą, wywalczenie demokracji.
Proletariat użyje swojego panowania politycznego po to, by krok za krokiem wyrwać z rąk burżuazji cały kapitał, by scentralizować wszystkie narzędzia produkcji w ręku państwa, tj. w ręku zorganizowanego jako klasa panująca proletariatu i by możliwie szybko zwiększyć masę sił wytwórczych.
Początkowo może to się oczywiście dokonać tylko za pomocą despotycznych wtargnięć w prawo własności i w burżuazyjne stosunki produkcji, a więc za pomocą zarządzeń, które ekonomicznie wydają się niedostateczne i nieuzasadnione, ale które w przebiegu ruchu przerastają same siebie i są nieuniknione jako środki przewrotu w całym sposobie produkcji.
Zarządzenia te będą oczywiście w różnych krajach odpowiednio różne.
Jednakże w krajach najdalej w rozwoju posuniętych będą mogły być na ogół powszechnie zastosowane zarządzenia1 następujące:

  1. Wywłaszczenie własności ziemskiej i użycie renty gruntowej na wydatki państwowe.
  2. Wysoki podatek progresywny.
  3. Zniesienie prawa dziedziczenia.
  4. Konfiskata własności wszystkich emigrantów i buntowników.
  5. Centralizacja kredytów w rękach państwa za pomocą banku narodowego o kapitale państwowym i o wyłącznym monopolu.
  6. Centralizacja środków transportu w rękach państwa.
  7. Zwiększenie liczby fabryk państwowych, narzędzi produkcji, wzięcie pod uprawę i ulepszenie gruntów według jednolitego planu.
  8. Jednaki przymus pracy dla wszystkich, utworzenie armii przemysłowych, zwłaszcza w rolnictwie.
  9. Zespolenie rolnictwa z przemysłem, działanie w kierunku stopniowego usunięcia przeciwieństw2 pomiędzy miastem a wsią.
  10. Społeczne bezpłatne wychowanie wszystkich dzieci. Zniesienie pracy fabrycznej dzieci w jej dzisiejszej postaci. Połączenie wychowania z produkcją materialną itd.

Skoro w biegu rozwoju zanikną różnice klasowe i cała produkcja zostanie skupiona w ręku zrzeszonych jednostek, władza publiczna utraci swój charakter polityczny. Władza polityczna, we właściwym tego słowa znaczeniu, jest zorganizowaną przemocą jednej klasy celem ucisku innych. Jeśli proletariat jednoczy się w walce z burżuazją siłą rzeczy w klasę, staje się poprzez rewolucję klasą panującą i, jako klasa panująca, znosi przemocą dawne stosunki produkcji, to znosi wraz z tymi stosunkami produkcji warunki istnienia przeciwieństw klasowych, klasy w ogóle i tym samym swoje własne panowanie jako klasy.
Miejsce dawnego społeczeństwa burżuazyjnego z jego klasami i przeciwieństwami klasowymi zajmuje zrzeszenie, w którym swobodny rozwój każdej jednostki jest warunkiem swobodnego rozwoju wszystkich.

III. Literatura socjalistyczna i komunistyczna

1. Socjalizm reakcyjny

a) Socjalizm feudalny

Arystokracja francuska i angielska była przez samo swe stanowisko dziejowe powołana do pisania pamfletów przeciw współczesnemu społeczeństwu burżuazyjnemu. We francuskiej rewolucji lipcowej r. 1830, w angielskim ruchu na rzecz reformy uległa ona raz jeszcze w zapasach ze znienawidzonym parweniuszem. O poważnej walce politycznej nie mogło już być mowy. Pozostała jej jedynie walka literacka. Ale i w dziedzinie literatury dawne frazesy z czasów restauracji stały się już niemożliwe. Aby pozyskać sympatię, arystokracja musiała udawać, że pomija swe własne interesy i formułuje akt oskarżenia przeciw burżuazji tylko-w interesie wyzyskiwanej klasy robotniczej. Szukała w ten sposób zadość uczynienia w śpiewaniu szyderczych piosenek o swym nowym władcy i w szeptaniu mu do ucha mniej lub bardziej złowrogich przepowiedni.
W ten sposób powstał socjalizm feudalny – na wpół skarga, na wpół paszkwil, na wpół echo przeszłości, na wpół groźba przyszłości, chwilami godzący wprost w serce burżuazji gorzkim, zjadliwie szyderczym sądem, zawsze komiczny w swej całkowitej niezdolności zrozumienia biegu historii współczesnej. 
Proletariacką torbą żebraczą arystokraci potrząsali niby sztandarem, żeby skupić lud dookoła siebie. Ale ten, ilekroć ruszał za nimi, spostrzegał na ich tyle stare herby feudalne i rozbiegał się z głośnym i urągliwym śmiechem.
To widowisko najlepiej urządzała część francuskich legitymistów i „Młoda Anglia”.
Kiedy feudałowie dowodzą, że ich sposób wyzysku był różny od wyzysku burżuazyjnego, to zapominają tylko o tym, że uprawiali ten wyzysk w okolicznościach i warunkach zupełnie odmiennych i dziś przeżytych. Kiedy powołują się na to,, że pod ich panowaniem nie było nowoczesnego proletariatu, to zapominają tylko o tym, że właśnie nowoczesna burżuazja była nieodzowną latoroślą ich ustroju społecznego.
Zresztą tak mało ukrywają oni reakcyjny charakter swej krytyki, że główne ich oskarżenie przeciw burżuazji polega właśnie na tym, iż pod jej panowaniem rozwija się klasa, która wysadzi w powietrze cały stary porządek społeczny.
Bardziej jeszcze zarzucają burżuazji, że wytwarza ona rewolucyjny proletariat, aniżeli, że wytwarza w Ogóle proletariat.
W praktyce politycznej biorą zatem udział we wszystkich represjach przeciw klasie robotniczej, a w życiu codziennym, wbrew wszystkim swym napuszonym frazesom, nie pogardzają zbieraniem złotych jabłek a i wymieniają „wierność”, „miłość”, „honor” na spekulację wełną, burakami i wódką.
Jak klecha szedł zawsze ręka w rękę z feudałem, tak i kleszy socjalizm z socjalizmem feudalnym.
Nic łatwiejszego, jak nadać chrześcijańskiemu ascetyzmowi socjalistyczny pokost. Czyż chrześcijaństwo nie piorunowało również przeciw własności prywatnej, przeciw małżeństwu, przeciw państwu? Czyż nie zalecało na ich miejsce dobroczynności i żebractwa, celibatu i umartwienia ciała, życia klasztornego i kościoła? Socjalizm chrześcijański jest jedynie wodą święconą, którą klecha kropi rozgoryczenie arystokratów.

b) Socjalizm drobnomieszczański

Arystokracja feudalna nie jest jedyną klasą, którą obaliła burżuazja i której warunki bytu w społeczeństwie burżuazyjnym marniały i obumierały. Średniowieczne mieszczaństwo grodowe i drobny stan chłopski były poprzednikami nowoczesnej burżuazji. W krajach mniej rozwiniętych pod względem przemysłowym i handlowym klasa ta wegetuje jeszcze dotychczas obok rozwijającej się burżuazji.
W krajach, w których rozwinęła się współczesna cywilizacja, powstało nowe drobnomieszczaństwo, zawisłe między proletariatem a burżuazją i tworzące się wciąż na nowo, jako uzupełniająca część społeczeństwa burżuazyjnego; jednak konkurencja strąca nieustannie członków tej klasy do szeregów proletariatu, a rozwój wielkiego przemysłu ukazuje im nawet zbliżającą się chwilę, kiedy zupełnie znikną jako samodzielna część współczesnego społeczeństwa i zostaną zastąpieni w handlu, w przemyśle rękodzielniczym, w rolnictwie przez dozorców nad robotnikami i przez służbę.
W krajach, jak Francja, gdzie chłopstwo stanowi znacznie więcej niż połowę ludności, było rzeczą naturalną, że pisarze, występujący po stronie proletariatu przeciw burżuazji, stosowali w swej krytyce ustroju burżuazyjnego miarę drobnomieszczańską i drobnochłopską i bronili robotników ze stanowiska drobnomieszczaństwa. Powstał w ten sposób socjalizm drobnomieszczański. Sismondi jest głową tej literatury, nie tylko dla Francji, ale i dla Anglii. .
Socjalizm ten analizował z dużą przenikliwością sprzeczności we współczesnych stosunkach produkcji. Demaskował złudne upiększenia ekonomistów. Wykazał niezbicie burzące działanie maszyn i podziału pracy, koncentrację kapitałów i własności ziemskiej, nadprodukcję, kryzysy, nieuniknioną zagładę drobnomieszczaństwa i chłopstwa, nędzę proletariatu, anarchię w produkcji, krzyczące dysproporcje w podziale bogactw, niszczącą wojnę przemysłową narodów pomiędzy sobą, rozkład dawnych obyczajów, dawnych stosunków rodzinnych, dawnych narodowości.
Ale w swej pozytywnej treści socjalizm ten chce przywrócić, bądź dawne środki produkcji i wymiany, a wraz z nimi i dawne stosunki własności i dawne społeczeństwo, bądź też chce przemocą wtłoczyć nowoczesne środki produkcji i wymiany w ramy dawnych stosunków własności, które zostały przez nie rozsadzone, musiały być rozsadzone. W< obu wypadkach jest on zarazem reakcyjny i utopijny.
Ustrój cechowy w przemyśle rękodzielniczym i gospodarstwo patriarchalne na wsi – oto jego ostatnie słowo.
W dalszym swym rozwoju kierunek ten wyrodził się w tchórzliwe gderanie.

c) Niemiecki, czyli „prawdziwy”, socjalizm

Literatura socjalistyczna i komunistyczna Francji, powstała pod uciskiem panującej burżuazji i będąc literackim wyrazem walki przeciw temu panowaniu, została wprowadzona do Niemiec w czasie, kiedy burżuazja dopiero co rozpoczęła walkę przeciw feudalnemu absolutyzmowi.
Niemieccy filozofowie, półfilozofowie i pięknoduchy uchwycili się chciwie literatury, zapominając tylko o tym, że z przywędrowaniem tych pism z Francji nie przywędrowały równocześnie do Niemiec francuskie warunki życia. .W warunkach niemieckich literatura francuska utraciła wszelkie bezpośrednie znaczenie praktyczne i przybrała oblicze czysto literackie. Musiała wystąpić w postaci czczej spekulacji myślowej na temat prawdziwego społeczeństwa, wcielenia w rzeczywistość istoty ludzkiej. W ten sposób żądania pierwszej rewolucji francuskiej miały dla filozofów niemieckich XVIII stulecia jedynie znaczenie wymagań „praktycznego rozumu” w ogóle, a przejawy woli rewolucyjnej burżuazji francuskiej oznaczały w ich oczach prawa czystej woli, woli jaką ona być powinna, prawdziwie ludzkiej woli.
Praca literatów niemieckich polegała wyłącznie na tym, by uzgodnić nowe idee francuskie ze swym starym sumieniem filozoficznym, lub raczej na tym, by ze swojego stanowiska filozoficznego przyswoić sobie idee francuskie.
To przyswojenia odbyło się w sposób, w jaki się w ogóle przyswaja obcy język, tj. drogą przekładu.
Wiadomo, że mnisi pisali swe niedorzeczne żywoty świętych katolickich na rękopisach, na których zapisane były klasyczne dzieła z czasów starożytnego pogaństwa. Literaci niemieccy postępowali odwrotnie ze świecką literaturą francuską. Wpisywali oni swoje brednie filozoficzne pod oryginał francuski. Tak, na przykład, pod francuską krytykę stosunków pieniężnych podsunęli „wyobcowanie istoty ludzkiej”, pod francuską krytykę państwa burżuazyjnego wpisali „zniesienie panowania abstrakcyjnej powszechności” itp.
Podsunięcie tych frazesów filozoficznych pod rozumowanie francuskie ochrzcili „filozofią czynu”, „prawdziwym socjalizmem”, „niemiecką nauką socjalizmu”, „filozoficznym uzasadnieniem socjalizmu” itp.
rzeczywistość ten sposób francuska literatura socjalistyczno-komunistyczna została kompletnie skastrowana. A ponieważ w rękach niemieckich przestała ona wyrażać walkę jednej klasy przeciw drugiej, więc Niemiec nabrał przekonania, że przezwyciężył „francuską jednostronność”, że zamiast prawdziwych potrzeb reprezentuje potrzebę prawdy, a zamiast interesów proletariatu – interesy istoty ludzkiej, człowieka w ogóle, człowieka, który nie należy do żadnej klasy, nie należy w ogóle do rzeczywistości, lecz jedynie do mgławicy fantazji filozoficznej.
Ten socjalizm niemiecki, który tak poważnie i uroczyście traktował swe nieudolne ćwiczenia szkolne i tak jarmarcznie je otrąbiał, utracił jednakże stopniowo swą pedantyczną niewinność.
Walka niemieckiej, zwłaszcza pruskiej burżuazji przeciw feudałom i monarchii absolutnej, słowem ruch liberalny stał się poważniejszy.
„Prawdziwy” socjalizm znalazł pożądaną sposobność przeciwstawienia ruchowi politycznemu żądań socjalistycznych, rzucenia tradycyjnej klątwy na liberalizm, państwo parlamentarne, konkurencję burżuazyjną, burżuazyjną wolność prasy, burżuazyjne prawo, burżuazyjną wolność i równość, oraz głoszenia masie ludowej, że w tym ruchu burżuazyjnym nie może ona nic zyskać, a raczej wszystko może stracić. Socjalizm niemiecki w samą porę zapomniał, że francuska krytyka, której stał się bezdusznym echem, miała za przesłankę współczesne burżuazyjne społeczeństwo z odpowiednimi materialnymi warunkami życia i dostosowaną do nich konstytucją polityczną – te same przesłanki, o których wywalczenie chodziło dopiero w Niemczech.
Posłużył on niemieckim rządom absolutnym wraz z ich orszakiem klechów, bakałarzy, szlagonów-obszarników i biurokratów za dogodny straszak przeciw groźnie prącej naprzód burżuazji.
Stanowił osładzające uzupełnienie gorzkich uderzeń bicza i kuł, za pomocą których te same rządy odpowiadały na powstania robotników niemieckich.
„Prawdziwy” socjalizm, będąc tego rodzaju orężem w ręku rządów przeciw burżuazji niemieckiej, reprezentował bezpośrednio interesy reakcyjne, interesy niemieckiego mieszczaństwa grodowego. W Niemczech drobnomieszczaństwo, zachowane jeszcze z XVI stulecia i od tego czasu tworzące się wciąż na nowo w różnych postaciach, stanowi właściwą podstawę społeczną istniejącego stanu rzeczy.
Utrzymanie się tego drobnomieszczaństwa jest utrzymaniem istniejącego w Niemczech stanu rzeczy. Od przemysłowego i politycznego panowania burżuazji oczekuje ono ze strachem nieuniknionej zagłady, z jednej strony na skutek koncentracji kapitału, z drugiej – na skutek wyłonienia się rewolucyjnego proletariatu. „Prawdziwy” socjalizm wydał mu się zabiciem dwóch zajęcy za jednym zamachem. Rozpowszechnił się też jak zaraza.
Utkana z pajęczyny spekulatywnych dociekań, haftowana kwiatkami górnolotnego frazesu, przepojona sentymentalną rosą rzewności – owa pretensjonalna szata, w którą socjaliści niemieccy spowili kilka swych kościstych „wieczystych prawd”, powiększyła jedynie zbyt ich towarów wśród tej publiczności.
Ze swej strony socjalizm niemiecki odczuwał coraz bardziej jako swe powołanie – być napuszonym przedstawicielem tego mieszczaństwa grodowego.
Ogłosił on naród niemiecki za naród wzorowy, a niemieckiego filistra za wzór człowieka. Każdej jego podłości nadawał utajoną, wyższą, socjalistyczną treść, czyniąc z niej jej przeciwieństwo. Wysnuł też ostatnią konsekwencję, występując bezpośrednio przeciwko „brutalnie-destrukcyjnemu” kierunkowi komunizmu i obwieszczając swą bezstronną wyższość ponad wszelkie walki klasowe. Z bardzo niewielkimi wyjątkami wszystko, co w Niemczech jest w obiegu, niby to jako pisma socjalistyczne i komunistyczne, należy do tej brudnej, deprawującej literatury.

2. Socjalizm konserwatywny, czyli burżuazyjny

Pewna część burżuazji pragnie zaradzić niedomaganiem społecznym, aby utrwalić istnienie społeczeństwa burżuazyjnego.
Należą do niej ekonomiści, filantropowie, głosiciele humanitaryzmu, ulepszyciele położenia klas pracujących, organizatorzy dobroczynności, opiekunowie zwierząt, założyciele towarzystw wstrzemięźliwości, pokątni reformatorzy najrozmaitszego gatunku. Nawet całe systemy tworzone były z tego burżuazyjnego socjalizmu.
Jako przykład przytoczymy „Filozofię nędzy” Proudhona:
Socjalistyczni burżua chcą zachować warunki bytu nowoczesnego społeczeństwa bez wynikających stąd nieuchronnych walk i niebezpieczeństw. Chcą społeczeństwa obecnego bez rewolucjonizujących i rozkładających je czynników. Chcą burżuazji bez proletariatu. Burżuazja wyobraża sobie świat, w którym rządzi, oczywiście jako najlepszy ze światów. Burżuazyjny socjalizm rozwija to pocieszające wyobrażenie w mniej lub bardziej całkowity system. Kiedy wzywa on proletariat, by urzeczywistnił jego system i wkroczył do nowej Jerozolimy, to żąda w gruncie rzeczy tylko tego, by proletariat pozostał w dzisiejszym społeczeństwie, lecz wyzbył się swych nienawistnych o nim pojęć.
Inna, mniej systematyczna, ale bardziej praktyczna forma tego socjalizmu usiłowała odstręczyć klasę robotniczą od wszelkiego ruchu rewolucyjnego za pomocą dowodzeń, że nie taka lub inna zmiana polityczna, lecz jedynie zmiana materialnych warunków bytu, stosunków ekonomicznych, może przynieść jej korzyść. Ale przez zmianę materialnych warunków bytu socjalizm ten rozumie bynajmniej nie zniesienie burżuazyjnych stosunków produkcji, możliwe do urzeczywistnienia tylko na drodze rewolucyjnej, lecz ulepszenia administracyjne, dokonujące się na gruncie tych stosunków produkcji, a więc nie zmieniające nic w stosunkach między kapitałem a pracą najemną, i w najlepszym wypadku zmniejszające tylko koszty panowania burżuazji i upraszczające jej gospodarkę państwową.
Socjalizm burżuazyjny osiąga najwłaściwszy wyraz dopiero wówczas, gdy staje się figurą czysto retoryczną.
Wolny handel! – w interesie klasy pracującej; cła ochronne! – w interesie klasy pracującej; cele więzienne! – w interesie klasy pracującej. Oto ostatnie słowo – jedynie szczere słowo – socjalizmu burżuazyjnego.
Socjalizm burżuazji polega właśnie na twierdzeniu, że burżua są burżua – w interesie klasy pracującej.

3. Krytyczno-utopijny socjalizm i komunizm

Nie mówimy tutaj o tej literaturze, która we wszystkich wielkich rewolucjach nowoczesnych dawała wyraz żądaniom proletariatu (pisma Babeufa itd.).
Pierwsze ze strony proletariatu próby bezpośredniego urzeczywistnienia swoich własnych interesów klasowych w czasach powszechnego podniecenia, w okresie obalania społeczeństwa feudalnego, rozbijały się z konieczności wskutek nierozwiniętego jeszcze stanu samego proletariatu, jako też wskutek braku warunków materialnych jego wyzwolenia, będących właśnie wytworem dopiero epoki burżuazyjnej. Literatura rewolucyjna, towarzysząca tym pierwszym ruchom proletariatu, była w swej treści siłą rzeczy reakcyjna. Głosi ona powszechny ascetyzm i prymitywną wyrównawczość.
Właściwe systemy socjalistyczne i komunistyczne, systemy Saint-Simona, Fouriera, Owena itd. wyłaniają się w pierwszym, nierozwiniętym okresie walki pomiędzy proletariatem a burżuazją, który przedstawiliśmy powyżej. (Patrz: „Burżuazja a proletariusze”).
Wynalazcy tych systemów widzą wprawdzie przeciwieństwo klas jako też działanie czynników rozkładowych wewnątrz samego społeczeństwa panującego. Nie dostrzegają jednak po stronie proletariatu żadnej samodzielności historycznej, żadnego właściwego mu ruchu politycznego.
Ponieważ rozwój przeciwieństwa klasowego idzie ręka w rękę z rozwojem przemysłu, nie znajdują więc oni materialnych warunków wyzwolenia proletariatu i szukają nauki społecznej, praw społecznych, by warunki te stworzyć.
Miejsce działalności społecznej zająć musi ich osobista działalność wynalazcza, miejsce historycznych warunków wyzwolenia – warunki fantastyczne, miejsce stopniowo dokonującej się organizacji proletariatu w klasę – wymyślona przez nich samych organizacja społeczeństwa. Przyszłe dzieje ludzkości sprowadzają się dla nich do propagandy i praktycznego wykonania ich planów społecznych.
Są oni wprawdzie świadomi tego, że w swych planach reprezentują przede wszystkim interesy klasy pracującej, jako klasy najbardziej cierpiącej. Proletariat istnieje dla nich tylko jako klasa najbardziej cierpiąca.
Nierozwinięta forma walki klasowej, jako też ich własne położenie życiowe sprawiają, że uważają się oni za stojących wysoko ponad tym antagonizmem klasowym. Pragną oni polepszyć warunki życiowe wszystkich członków społeczeństwa, nawet najlepiej usytuowanych. Odwołują się więc stale do całego społeczeństwa bez różnicy, a nawet przeważnie do klasy panującej. Trzeba przecież: tylko zrozumieć ich system, aby uznać go za możliwie najdoskonalszy plan możliwie najdoskonalszego społeczeństwa.
Odrzucają przeto wszelką akcję polityczną, a zwłaszcza rewolucyjną; chcą swój cel osiągnąć na drodze pokojowej i usiłują za pomocą drobnych, oczywiście chybionych, eksperymentów, siłą przykładu, utorować drogę nowej ewangelii społecznej.
Fantastyczne opisy przyszłego społeczeństwa wypływają z pierwszych, pełnych przeczuć porywów proletariatu do powszechnego przekształcenia społeczeństwa, w czasie kiedy proletariat znajduje się jeszcze w stanie nader nierozwiniętym, ujmuje więc jeszcze fantastycznie swe własne stanowisko.
Ale pisma socjalistyczne i komunistyczne zawierają również i pierwiastki krytyczne. Atakują one wszystkie podwaliny istniejącego społeczeństwa. Dostarczyły przeto nader cennego materiału dla uświadomienia robotników. Ich pozytywne twierdzenia o przyszłym społeczeństwie, na przykład, zniesienie przeciwieństwa między miastem a wsią, zniesienie rodziny, zysku prywatnego, pracy najemnej, głoszenie harmonii społecznej, przeobrażenie państwa w proste zarządzanie produkcją – wszystkie te twierdzenia wyrażają jedynie konieczność usunięcia przeciwieństwa klasowego, które właśnie dopiero zaczyna się rozwijać i które jest im znane zaledwie w swej zarodkowej, bezkształtnej nieokreśloności. Dlatego też same te twierdzenia mają jeszcze sens czysto utopijny.
Znaczenie socjalizmu i komunizmu krytyczno-utopijnego znajduje się w stosunku odwrotnym do rozwoju historycznego. W tym samym stopniu, w jakim rozwija się i kształtuje walka klasowa, to fantastyczne wynoszenie się ponad tę walkę, to fantastyczne jej zwalczanie traci wszelką wartość praktyczną i wszelkie uzasadnienie teoretyczne. Dlatego, jeśli nawet twórcy tych systemów byli pod wielu względami rewolucyjni, to ich uczniowie tworzą zawsze sekty reakcyjne. Trzymają się oni uparcie dawnych poglądów swych mistrzów na przekór postępującemu rozwojowi historycznemu proletariatu. Usiłują więc konsekwentnie stępić ponownie walkę klasową i pogodzić przeciwieństwa. Wciąż jeszcze marzą o próbach urzeczywistnienia swych utopii społecznych, o zakładaniu poszczególnych falansterów, o zorganizowaniu Home colonies, o urządzeniu małej Ikariil, kieszonkowego wydania nowej Jerozolimy, – i dla zbudowania wszystkich tych zamków na lodzie muszą odwoływać się do filantropii burżuazyjnych serc i sakiewek. Stopniowo staczają się oni do kategorii opisanych wyżej socjalistów reakcyjnych albo konserwatywnych, i różnią się od nich jedynie bardziej systematyczną pedanterią, fanatycznie zabobonną wiarą w cudotwórcze działanie swej nauki społecznej.
Występują zatem zaciekle przeciw wszelkiemu politycznemu ruchowi robotniczemu, który, ich zdaniem, powstaje jedynie ze ślepej niewiary w ich nową ewangelię.
Oweniści w Anglii występują przeciwko chartystom, fourierysci we Francji przeciwko reformistom.

IV. Stosunek komunistów do różnych partii opozycyjnych

Na podstawie rozdziału drugiego zrozumiały jest sam przez się stosunek komunistów do sformowanych już partii robotniczych, a więc do czartystów w Anglii i zwolenników reformy agrarnej w Ameryce Północnej.
Komuniści walczą o osiągnięcie najbliższych celów i interesów klasy robotniczej, ale w ruchu teraźniejszym reprezentują jednocześnie przyszłość ruchu. We Francji komuniści przyłączają się do partii socjalistyczno-demokratycznej przeciw burżuazji ‘konserwatywnej i radykalnej, nie wyrzekając się bynajmniej prawa krytycznego stosunku do frazesów i złudzeń, wypływających z rewolucyjnej tradycji.
W Szwajcarii popierają oni radykałów, nie łudząc się jednak co do tego, że partia ta składa się ze sprzecznych żywiołów, po części socjalistów demokratycznych typu francuskiego, po części zaś z radykalnych burżua.
Wśród Polaków komuniści popierają partię, która rewolucję agrarną uważa za warunek wyzwolenia narodowego, tę samą partię, która wywołała powstanie krakowskie 1846 roku.
W Niemczech, o ile burżuazją występuje rewolucyjnie, partia komunistyczna walczy wspólnie z burżuazją przeciw monarchii absolutnej, feudalnej własności ziemskiej i drobnomieszczańskości.
Nie przestaje ona jednak ani na chwilę urabiać wśród robotników jak najbardziej jasnej świadomości wrogiego przeciwieństwa pomiędzy burżuazją a proletariatem, aby robotnicy niemieccy mogli natychmiast wykorzystać te warunki społeczne i polityczne, które burżuazją musi zaprowadzić wraz ze swym panowaniem, jako oręż przeciw niej samej, aby po obaleniu klas reakcyjnych w Niemczech rozpoczęła się niezwłocznie walka przeciw samej burżuazji.
Na Niemcy komuniści zwracają główną uwagę, ponieważ Niemcy stoją w przededniu rewolucji burżuazyjnej i ponieważ przewrotu tego dokonają w warunkach dalej posuniętego rozwoju cywilizacji europejskiej w ogóle i przy istnieniu o wiele bardziej rozwiniętego proletariatu, niż to było w Anglii w XVII i we Francji w XVIII stuleciu, tak że niemiecka rewolucja burżuazyjna może być tylko bezpośrednim prologiem rewolucji proletariackiej.
Słowem, komuniści popierają wszędzie wszelki ruch rewolucyjny przeciw istniejącym stosunkom społecznym i politycznym.
We wszystkich tych ruchach komuniści wysuwają jako podstawowe zagadnienie ruchu, zagadnienie własności, bez względu na to, czy przybrało ono bardziej lub mniej rozwiniętą formę.
Wreszcie, komuniści działają wszędzie na rzecz łączności i porozumienia partii demokratycznych wszystkich krajów.
Komuniści uważają za niegodne ukrywanie swych poglądów i zamiarów. Oświadczają oni otwarcie, że cele ich mogą być osiągnięte jedynie przez obalenie przemocą całego dotychczasowego ustroju społecznego. Niechaj drżą panujące klasy przed rewolucją komunistyczną. Proletariusze nie mają w niej nic do stracenia prócz swych kajdan. Do zdobycia mają cały świat.

Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!

Napisane przez K. Marksa i F. Engelsa po niemiecku w grudniu 1847 r. – styczniu 1848 r. Po raz pierwszy ogłoszono w 1848 r. w Londynie.

Bierut – O właściwy rozwój i wzrost kadr partyjnych

Z referatu wygłoszonego na IV plenarnym posiedzeniu KC i CKKP dnia 8. V 1950 r.

Masy pracujące w potężnym wysiłku twórczym nie tylko wzbogacają i polepszają materialne warunki bytu naszego narodu, ale w pracy tej przekształcają się same. Dźwigają się, dojrzewają i rosną ludzie w Polsce Ludowej, kształtują się nowi twórcy nowego życia.

Tysiące, setki tysięcy pracowników zdobywają co roku nowe kwalifikacje, powiększają swoje uzdolnienia zawodowe i pogłębiają swoją wiedzę, miliony ludzi wzbogacają swoją świadomość polityczno-społeczną. Jest to najważniejsza i najwspanialsza zdobycz naszego nowego ustroju, zdobycz, która staje się już dostrzegalna dla każdego, kto chce i umie obserwować rozwój naszego życia.

Po raz pierwszy w historii narodu wybija się na czoło życia społecznego twórcza inicjatywa milionowych mas pracujących, która nie tylko przyśpiesza, racjonalizuje i ulepsza, ale nadaje nowy sens całemu procesowi pracy ludzkiej. Przeobraża ona do gruntu, zmienia od podstaw nie tylko społeczne stosunki produkcji, ale i samych ludzi.

W tym wielkim procesie rewolucyjnych przeobrażeń gospodarczych i społecznych, dzięki którym szybciej rosną i przekształcają się ludzie — przed partią naszą stają coraz nowe, coraz odpowiedzialniejsze i wyższe zadania.

Jako siła przodująca narodu, partia nasza musi czynić wszystko, aby pomyślne tempo wzrostu naszej gospodarki nie doznawało zahamowań. Im głębsze są procesy wzrostu, tym sprawniejsza musi być aktywność kadr partyjnych, które kierują postępującym naprzód ruchem mas pracujących. Szybszy marsz naprzód wymaga od kadr partyjnych większej troski o ludzi, o masy pracujące, które uczą się cenić pracę i poprzez pracę dźwigać wzwyż swój naród i samych siebie.

Dlatego też jednym z najpilniejszych i szczególnie dziś ważnych problemów, które Biuro Polityczne pragnie postawić pod rozwagę Plenum, jest problem szybszego wzrostu kadr partyjnych.

Kongres Zjednoczeniowy i jego deklaracja ideowa, program partii, nakreślający wspaniałą i śmiałą perspektywę budownictwa socjalizmu w Polsce, podniosły wysoko wśród mas pracujących i całego narodu autorytet naszej partii, określiły jej przodującą rolę w kierowaniu planową gospodarką państwa i rozwojem dobrobytu oraz kultury narodu. Ale ta zaszczytna rola nakłada na naszą partię szczególnie odpowiedzialne zadania, których wykonanie może zabezpieczyć tylko szybszy wzrost kadr. Od szybszego wzrostu kadr partyjnych, od ich poziomu politycznego i przygotowania do zadań, które nakłada na naszą partię jako przewodniczkę mas pracujących wielki historyczny Plan Sześcioletni — zależy niemal całkowicie powodzenie tego planu, zależy dalszy pomyślny marsz naprzód. Bowiem właściwy poziom i wzrost kadr partyjnych, ich wpływ polityczny, wychowawczy, organizatorski -limituje w istocie i określa kierunek i tempo procesu wychowania, doboru i stanu kadr w naszym aparacie państwowym oraz we wszystkich dziedzinach naszej gospodarki i naszego życia społecznego.

A skoro tak jest, a tak jest bez wątpienia — to zagadnienie właściwego poziomu i wzrostu kadr partyjnych musi być główną i nieustanną troską całej partii na wszystkich jej szczeblach i we wszystkich jej ogniwach od góry do dołu.

Czy wszystkie ogniwa naszej partii rozumieją należycie tę główną troskę i to podstawowe, najważniejsze i naczelne zadanie? Oto pytanie, dokoła którego winniśmy skupić dziś uwagę wszystkich naszych organizacji partyjnych i skłonić je do generalnego przeglądu dotychczasowych wysiłków, środków i działań, całej dotychczasowej polityki, jak również przygotowań i zamierzeń w dziedzinie wychowania kadr i zabezpieczenia ich wzrostu, ich właściwego poziomu ideologicznego, ich sprawności organizacyjnej. Siłą naszej partii jest to, że posiada ona w swych szeregach starą, zahartowaną w wieloletniej walce rewolucyjnej i bogatą doświadczeniem tej walki kadrę, która wychowała się w bojowych organizacjach polskiej klasy robotniczej, wchłonęła w siebie wspaniałe tradycje rewolucyjne SDKPiL i KPP, jak również najbardziej konsekwentnej lewicy socjalistycznej. W oparciu o tę kadrę starych rewolucjonistów, zahartowanych w bitwach z faszystowskimi rządami, polska klasa robotnicza w sojuszu z chłopstwem wysunęła się na czoło w walce z najazdem hitlerowskim na nasz kraj, a następnie pod sztandarem walki o wyzwolenie narodowe i społeczne potrafiła zapewnić zaszczytny udział przodujących i patriotycznych warstw narodu w wielkich bojach wyzwoleńczych bohaterskiej Armii Radzieckiej, która przyniosła zwycięstwo i wolność wszystkim krajom Europy.

Możemy dzisiaj stwierdzić z dumą, że mimo olbrzymich trudności, jakie piętrzyły się na każdym kroku w pierwszym okresie po wyzwoleniu, nasze kadry partyjne sprostały zadaniom, jakie włożył na nie ten przełomowy okres naszej historii. Przeszły one pomyślnie przez etap największych trudności, który był dla całej partii wielką szkolą doświadczenia organizacyjnego w pracy państwowej i wielką próbą hartu w walce klasowej, przy czym formy tej walki klasowej zmieniały się, stawały się coraz bardziej skomplikowane i trudne. Miarą sprawności naszych kadr partyjnych w najtrudniejszych okresach są kryteria zawarte w następujących słowach towarzysza Stalina:

„ … tylko te kadry są dobre, które nie boją się trudności, które nie chowają się przed trudnościami, lecz przeciwnie — stawiają czoło trudnościom po to, żeby je przezwyciężyć i zlikwidować. Jedynie w walce z trudnościami wykuwają się prawdziwe kadry” [1].

Przeważająca część naszych kadr partyjnych wykuwała swe doświadczenia polityczne i organizacyjne w walce z trudnościami, przezwyciężając je i likwidując. Pomyślne pokonanie trudności pierwszego okresu pozwoliło nam na przejście do nowego etapu gospodarki planowej.

W procesie realizacji Planu Trzyletniego kadry partyjne stanęły przed nową próbą i trudnościami zgoła odmiennej natury — przed niebezpieczeństwem załamania ideologicznego i zwichnięcia prawidłowej drogi naszego rozwoju politycznego. Niebezpieczeństwem tym było odchylenie prawicowe i nacjonalistyczne, które napotkało zdecydowany opór kadr partyjnych, a wraz z nimi obu partii robotniczych w okresie ich przygotowań do Kongresu Zjednoczeniowego.

Jednakże tendencje i wpływy oportunistyczne, osłabiające czujność rewolucyjną i działające długo przedtem, nim ujawniły się w formie odchylenia prawicowego i nacjonalistycznego, nie pozostały bez wpływu na niektóre ogniwa partyjne, co ułatwiło zamaskowanym agenturom wroga klasowego przeniknięcie do niektórych odcinków naszego aparatu państwowego.

III Plenum KC zmobilizowało czujność partii i postawiło przed nią zadanie bardziej wnikliwego sprawdzania kadr w toku ich pracy, ciągłego podnoszenia ich poziomu politycznego, zabezpieczenia ich przed wynaturzeniami ideologicznymi, przed uleganiem nastrojom upojenia sukcesami, demobilizacji, skostnienia biurokratycznego, narowów dygnitarskich, zagubienia łączności z masami pracującymi. Obrady i wytyczne III Plenum wywarły doniosły wpływ na skupienie uwagi organizacji partyjnych dokoła zagadnień związanych z polityką kadr. Dlaczego więc powracamy znów na obecnym Plenum do tego zagadnienia?

Po pierwsze, dlatego, że nie wystarczy tylko wzmożona czujność i zdobycie umiejętności wykrycia i odsłania złych i wrogich elementów. Nie mniej istotna, trudna i odpowiedzialna jest umiejętność dobierania, rozstawiania, kształcenia, wysuwania kadr i opiekowania się nimi, umiejętność, którą muszą zdobyć nasze instancje partyjne, umiejętność, której nauczyć się muszą wszystkie nasze organizacje partyjne.

Po wtóre, dlatego, że na odcinku polityki kadr większość naszych organizacji partyjnych ujawnia wciąż jeszcze słabe zrozumienie zadań, które wysuwa przed nami w tej dziedzinie Plan Sześcioletni i nowy wyższy etap naszego rozwoju — budownictwo fundamentów socjalizmu.

Po trzecie, dlatego, że brak kadr kierowniczych w wielu ogniwach naszego aparatu partyjnego i gospodarczego oraz w wielu instytucjach wypełniających ważne zadania społeczne, naukowe i kulturalne staje się już dziś główną przeszkodą w pracy tych ogniw i instytucji, grozi zahamowaniem ich działalności.

Po czwarte, dlatego, że w polityce kadrowej poszczególnych organizacji partyjnych przeważają jeszcze często elementy żywiołowości, brak doświadczenia i nieumiejętność dostosowania tej polityki do zmieniających się i rosnących zadań, brak jasnej perspektywy i orientacji w skali potrzeb w dziedzinie wychowania i przygotowania nowych ludzi.

Wreszcie powracamy do tego zagadnienia, dlatego, że zachodzi u nas dość powszechnie to samo niebezpieczne zjawisko, o którym mówił towarzysz Stalin w roku 1935:

„ … nie nauczono się u nas jeszcze cenić ludzi, cenić pracowników, cenić kadr” [2].

Brak stałej, codziennej troski o wychowanie pracowników, bezduszne, biurokratyczne traktowanie ich pracy i ich potrzeb ze strony kierowników — to największa przeszkoda hamująca wzrost kadr, to główna przyczyna niedomagań na tym odcinku, to istotne źródło grożącego nam poważnie niebezpieczeństwa, opóźnień i zahamowań w realizacji naszych celów.

Oto, dlaczego konieczna jest poważna przebudowa naszej pracy na odcinku polityki kadr, konieczna jest zmiana dotychczasowego stylu pracy organizacji partyjnych w tej dziedzinie, konieczne jest skupienie uwagi partii i masowych organizacji społecznych na zadaniach wychowania i planowego przygotowania niezbędnych państwu i gospodarce narodowej nowych kadr kierowniczych.

Zadanie wnikliwego i należytego doboru ludzi na odpowiedzialne stanowiska w pracy partyjnej, państwowej, gospodarczej i społecznej staje się w naszych warunkach sprawą węzłową kierownictwa politycznego. Muszą to sobie uświadomić wszystkie komitety partyjne od góry do dołu. Najwyższy czas, aby zerwać z metodą przerzucania zadań doboru kadr na wydziały i referaty personalne — jak to się najczęściej, niemal powszechnie, praktykuje.

Towarzysz Stalin uczył na XVIII Zjeździe WKP(b):

„Należycie dobierać kadry to znaczy: Po pierwsze, cenić kadry jako złoty fundusz partii i państwa, dbać o nie i szanować je.

Po wtóre, znać kadry, starannie poznawać zalety i wady każdego pracownika kadrowego, wiedzieć, na jakim stanowisku mogą się najlepiej rozwinąć zdolności pracownika.

Po trzecie, troskliwie wychowywać kadry, pomagać każdemu czyniącemu postępy pracownikowi w podniesieniu się na wyższy szczebel, nie szczędzić czasu na cierpliwe «opiekowanie się» takimi pracownikami, aby przyśpieszyć ich rozwój.

Po czwarte, we właściwym czasie i śmiało wysuwać nowe, młode kadry nie pozwalając im zasiedzieć się na starym miejscu, nie pozwalając im zaśniedzieć.

Po piąte, rozmieszczać pracowników na stanowiskach w ten sposób, żeby każdy pracownik czuł się na swoim miejscu, żeby każdy pracownik mógł dać naszej wspólnej sprawie maksimum tego, co w ogóle jest w stanie dać przy swoim uzdolnieniu, ażeby ogólny kierunek pracy w dziedzinie rozmieszczenia kadr całkowicie odpowiadał wymaganiom linii politycznej, której zrealizowanie stanowi cel tego rozmieszczania” [3]

Mamy w tych wskazaniach zawartą całą sztukę wnikliwego należytego doboru ludzi. Są to jasne wytyczne, które należy tylko głęboko przemyśleć i nauczyć się wcielać je w życie.

Nie będziemy odczuwali braku ludzi, jeżeli wraz z tymi wytycznymi postawimy na odpowiednim poziomie sprawę szkolenia partyjnego. Sprawa ta była niedoceniana i poważnie zaniedbywana u nas w okresie przed zjednoczeniem ruchu robotniczego. Po Kongresie Zjednoczeniowym możemy już poszczycić się poważnymi osiągnięciami w pracy nad podniesieniem poziomu politycznego i teoretycznego zarówno poważnej części aktywu jak i kadr partyjnych. Dążenie do przyswojenia sobie podstaw nauki marksistowsko-leninowskiej nabrało u nas nie spotykanego nigdy przedtem rozmachu, ogarnęło już setki tysięcy ludzi wśród robotników i przodujących chłopów, wśród młodzieży i kobiet, wśród najlepszej części inteligencji pracującej. Przykładem tego rozmachu jest rosnące zapotrzebowanie na wydawnictwa marksistowskie i literaturę społeczno-polityczną; ogólny nakład tych wydawnictw wyniósł w roku ubiegłym prawie 15 milionów egzemplarzy, wyprzedzając o 3 miliony nawet wydawnictwa w dziedzinie literatury pięknej. Po Kongresie Zjednoczeniowym wojewódzkie szkoły partyjne przeszkoliły z górą 5 tysięcy towarzyszy, z których wykorzystano w aparacie etatowym partii i ZMP około 3 tysiące.

W roku 1950/1951 zasięg centralnych i wojewódzkich szkół partyjnych winien objąć, zgodnie z planem, 6 tysięcy słuchaczy. Należy zastanowić się nad możliwościami dalszego zwiększania zasięgu tych szkół partyjnych i przede wszystkim nad podniesieniem liczby i poziomu ich wykładowców. Wśród wykładowców szkół znaczną liczbę stanowią asystenci rekrutujący się z absolwentów tych szkół, którzy w toku swej pracy uzupełniają swoje wykształcenie ogólne. Jednakże dotychczasowe przeszkolenie partyjne asystentów jest niewystarczające.

W tych warunkach koniecznością staje się stworzenie specjalnej szkoły kadr wykładowców i asystentów dla szkół partyjnych z co najmniej rocznym terminem nauczania. Potrzeba takiej szkoły jest tym bardziej paląca, że obok sieci szkolenia partyjnego istnieje i stale wzrasta rozgałęziona sieć szkolenia ZZ, ZMP, ZSCh oraz szkół i kursów organizowanych przez ministerstwa i instytucje o charakterze przygotowania zawodowego (m.in. szkoły CUSZ-u, szkoły rolnicze itp.), których program zawiera cykl zagadnień społeczno-politycznych. Jest rzeczą jasną, że jedynie szkoła partyjna może wychować kadrę wykładowców tego cyklu.

Biuro Polityczne KC podjęło również decyzję wywołaną szczególnymi trudnościami istniejącymi na wyższych uczelniach. Katedry filozofii, historii, ekonomii cierpią dziś poważnie wskutek braku profesorów-marksistów, którzy zaspokoiliby nowoczesne naukowe potrzeby wyższych uczelni w dziedzinie wykładania tych przedmiotów. Powstała więc konieczność powołania Instytutu Kształcenia Kadr Naukowych przy KC naszej partii.

Doniosłe znaczenie w pracy nad wychowaniem ideologicznym członków partii i aktywu wszystkich organizacji społecznych posiada akcja masowego szkolenia politycznego.

W ciągu 1949 roku ukształtował się system szkolenia partyjnego o 3 stopniach, które łącznie obejmą swym zasięgiem od 350 do 600 tysięcy towarzyszy.

Ta szeroka sieć szkolenia partyjnego wywiera doniosły wpływ na pracę organizacji partyjnych. Szkolenie partyjne aktywizuje politycznie organizacje partyjne, uzbraja je ideologicznie i staje się istotną dźwignią wychowania młodego aktywu partyjnego.

Istotnym problemem szkolenia partyjnego jest sprawa wykładowców. Kadra wykładowców rosła wraz ze wzrostem sieci szkolenia partyjnego. Wiosną 1949 roku mieliśmy 3 856 wykładowców, obecnie zaś około 12 tysięcy (z tego ponad 3 tysiące na kursach wiejskich). Wśród wykładowców przeważają pracownicy umysłowi. Poważny jest odsetek nauczycieli (na kursach wiejskich 43 proc). W ostatnim kwartale mamy pewien wzrost wykładowców spośród robotników produkcyjnych, chłopów i robotników rolnych. Zbyt mało jest kobiet-wykładowców — poniżej 10 proc.

Jednak poziom, przygotowanie i przeszkolenie partyjne dużej części wykładowców nie odpowiadają jeszcze wymogom szkolenia. Zaledwie 10 proc. wykładowców stanowią absolwenci szkół partyjnych, 30 proc. zostało przeszkolonych na krótkoterminowych kursach lub ukończyło kurs II stopnia. Około 4 500 wykładowców uczestniczy, co prawda, w grupach samokształcenia, nie posiada jednak systematycznego przeszkolenia. Poważna więc część wykładowców nie może jeszcze zapewnić właściwego poziomu zajęć.

Konieczne jest znaczne wzmożenie systematycznej pracy z wykładowcami, uruchomienie stale działających ośrodków doskonalenia wykładowców w każdym województwie. Wyróżniających się wykładowców należy kierować do szkół partyjnych, najlepszych towarzyszy o możliwości pracy teoretycznej — do szkoły wykładowców.

W ośmiu miastach wojewódzkich i siedmiu powiatowych zostały zorganizowane Ośrodki Szkolenia Partyjnego, które mają czuwać nad podniesieniem poziomu masowej pracy szkoleniowej. Działalność tych ośrodków jest jeszcze w stanie zalążkowym, w najbliższym czasie powinna być poważnie wzmocniona i rozszerzona.

Ważna jest sprawa zabezpieczenia kierownictwa i opieki ze strony komitetów partyjnych nad akcją szkoleniową, rozwijaną przez związki zawodowe, ZMP i ZSCh.

Związki zawodowe prowadzą szkolenie kadrowe działaczy związkowych w 11 szkołach wojewódzkich, w Szkole Centralnej w Łodzi i w Centralnym Ośrodku Szkoleniowym w Warszawie. Od jesieni br. zorganizowana zostanie w Warszawie roczna szkoła dla 400 słuchaczy, która szkolić będzie nowe kadry pracowników związkowych na wyższym poziomie przygotowania. Program kursów trzymiesięcznych w szkołach wojewódzkich przeznacza w bieżącym roku na tematykę ideologiczną jedną trzecią czasu trwania kursu.

Nie mniej ważną rolę w dziedzinie wychowania ideologicznego kadr odgrywają szkoły organizacyjne ZMP. W pierwszym kwartale bieżącego roku 6 szkół ZMP przeszkoliło na kursach pięciomiesięcznych około 600 aktywistów i pracowników politycznych aparatu ZMP.

Nawiązanie współpracy w dziedzinie programowo-ideologicznej, zapewnienie pomocy w doborze wykładowców i w podniesieniu ich poziomu ideologicznego i politycznego przy pełnym poszanowaniu i zachowaniu odrębności sieci szkoleniowej organizacji masowych — stanowi naturalne i ważne zadanie kierownictwa partyjnego.

Wychowanie ideologiczne stanowi jedną z podstawowych dźwigni wzrostu kadr.

„Należy uznać za pewnik — mówił towarzysz Stalin na XVIII Zjeździe partii — że im wyższy jest poziom polityczny i uświadomienie marksistowsko-leninowskie pracowników jakiejkolwiek dziedziny pracy państwowej i partyjnej, tym wyższy jest poziom samej pracy, tym bardziej jest ona owocna, tym lepsze są wyniki pracy i przeciwnie — im niższy jest poziom polityczny i uświadomienie marksistowsko-leninowskie pracowników, tym bardziej możliwe się staje fiasko i niepowodzenie w ich pracy, tym bardziej możliwe się staje wyjałowienie i wyrodzenie się samych pracowników w ciasnych, małostkowych praktyków, tym bardziej możliwe jest ich wyrodzenie się. Można z całą pewnością powiedzieć, że gdybyśmy zdołali wychować pod względem ideologicznym nasze kadry ze wszystkich dziedzin pracy i potrafili tak je zahartować pod względem politycznym, by mogły się one swobodnie orientować w sytuacji wewnętrznej i międzynarodowej, gdybyśmy zdołali uczynić z nich całkowicie dojrzałych marksistów-leninowców, umiejących rozwiązywać bez poważnych błędów sprawy dotyczące kierownictwa krajem — to mielibyśmy wszystkie dane po temu, aby uważać, że dziewięć dziesiątych wszystkich naszych zagadnień zostało rozwiązane” [4].

Oto jak wysokie znaczenie nadawali sprawom wychowania ideologicznego kadr partyjnych, sprawom szkolenia i propagandy partyjnej wodzowie socjalizmu — Lenin i Stalin. W prawidłowym rozwiązaniu zagadnień wychowania ideologicznego mas partyjnych mieści się jedno z głównych źródeł wszystkich zwycięstw i osiągnięć wielkiego kraju socjalizmu — ZSRR. Naszym zadaniem jest wykorzystywać śmielej i gruntowniej doświadczenia organizacyjne WKP(b) w dziedzinie wychowania ideologicznego mas. Wymaga to przede wszystkim poważnego wzmocnienia aparatu naszej propagandy partyjnej, która na szczeblu terenowym wiąże się również z akcją szkolenia, z pracą kół prelegentów i agitatorów, z akcją ruchu łączności ze wsią, z działalnością kulturalno-oświatowa i agitacyjno-propagandową organizacji masowych, wreszcie z akcją wydawniczą i prasową. Wymaga to również podniesienia roli pracy propagandowej w całokształcie pracy partyjnej, ponieważ wiele komitetów partyjnych traktuje pracę wydziałów propagandowych jako drugorzędną.

Rolę prasy partyjnej w dziedzinie wychowania ideologicznego określa olbrzymi wzrost czytelnictwa gazet. W związku z tym nabiera szczególnego znaczenia sprawa nasycania naszej prasy bogatszą treścią ideologiczną, podniesienia poziomu politycznego kadr dziennikarskich i rozwinięcia wśród nich zainteresowań do systematycznego pogłębiania wiedzy marksistowsko-leninowskiej, bez czego kadry te nie są w stanie spełniać należycie swych zadań.

Ważnym czynnikiem upolitycznienia tych kadr, ściślejszego powiązania ich z zadaniami konkretnymi i potrzebami mas pracujących jest ruch korespondentów robotniczych i chłopskich. Ruch ten, dzięki wysiłkom prasy partyjnej, rozwinął się na skalę masową, ogarniając już ponad 12 tysięcy robotników i chłopów, zaś o jego sile i prężności świadczy odbyty ostatnio Zjazd Korespondentów Robotniczo-Chłopskich w Warszawie.

Konieczne jest śmielsze wciąganie, wychowywanie i wysuwanie przez prasę partyjną nowych kadr korespondentów robotniczo-chłopskich, wzmocnienie wysiłków w tej dziedzinie, bliższe zainteresowanie się pracą kadr dziennikarskich ze strony instancji partyjnych, rozszerzenie i pogłębienie akcji szkoleniowej oraz akcji samokształcenia ideologicznego w zespołach redakcyjnych, wszechstronne wzmacnianie kontaktu między prasą partyjną i jej czytelnikami.

Ruch korespondentów i listy czytelników stanowią szczególnie ważną i cenną formę kontaktu z masami pracującymi, pobudzającą aktywność mas, ułatwiającą walkę z wynaturzeniami, z biurokratyzmem, z bezdusznym stosunkiem do potrzeb człowieka pracującego. Znaczenie tego kontaktu dla posługiwania się metodą zdrowej krytyki i samokrytyki w naszej walce codziennej o przeobrażenie życia, o wykarczowanie starych nałogów i stosunków, w walce z oportunizmem i sekciarstwem, z przeżytkami starej ideologii w psychice ludzkiej, z oporami resztek starych klas — jest nieocenione. Trzeba tępić bezlitośnie występujące tu i ówdzie tendencje duszenia krytyki przez biurokratów i szkodników środkami nacisku administracyjnego, brać energiczniej w obronę i opiekę korespondentów robotniczo-chłopskich, uważniej wnikać w skargi i sygnały czytelników. W ten sposób nasza prasa jeszcze poważniej wzmocni swój wpływ na wychowanie ideologiczne mas, jeszcze bardziej zbliży się do nich, jeszcze w większym stopniu stanie się przewodnikiem mas pracujących i źródłem ich aktywizacji politycznej.

W pracy nad usprawnieniem kierownictwa partyjnego, w pracy nad wychowaniem kadr decydujące znaczenie posiada organizacja i umiejętność poznawania ludzi. Ludzi, kadry poznaje się i sprawdza w toku ich pracy. Poznawanie kadr nie może ograniczać się — jak to się często u nas zdarza — do charakterystyki towarzysza w czasie jego postępów w szkole czy na kursach partyjnych albo do studiowania życiorysu czy papierkowych opinii, które on sam zbiera i przedstawia. Poznawanie ludzi na podstawie tego, jak wykonują powierzone im zadania, jak pracują dla partii i jak pracują nad sobą, poznawanie człowieka na podstawie jego stosunku do zadań społecznych, które wysuwa w danym okresie sytuacja i polityka partii, na podstawie jego stosunku do ludzi i wymagań, jakie on sam stawia sobie w wykonaniu tych zadań — oto metoda jedynie niezawodna i bolszewicka. To znaczy, że ludzi trzeba poznawać i oceniać nie na podstawie przelotnych z nimi zetknięć, lecz na podstawie systematycznego obserwowania ich wzrostu w toku pracy, ich wielokrotnego sprawdzania. Główną wadą naszej dotychczasowej polityki kadrowej jest pobieżna, a więc z konieczności powierzchowna ocena ludzi. Podstawowe zadanie polityki kadrowej komitetów partyjnych polega na tym, żeby zorganizować i usprawnić metodę poznawania ludzi w toku ich pracy i obserwacji ich wzrostu i ich życia. Wiedzieć, kto i jak rośnie, pomagać, aby ludzie rośli szybciej — oto cała tajemnica polityki kadrowej, wypróbowanej —- leninowsko-stalinowskiej polityki kadrowej. Oczywiście — nie można spychać tego podstawowego zadania na te czy inne wydziały lub referaty personalne. Wydziały i referaty mają niezwykle poważne zadanie ułatwiania procesów poznawania ludzi, organizowania materiałów i środków, które zabezpieczają przed zapominaniem o pracownikach, ułatwiają kontrolę ich pracy, sprawdzanie jej wyników. Polityka kadrowa — to właśnie podstawowa, główna funkcja kierownictwa politycznego. Instancja kierownicza, która nie czuje się odpowiedzialna za politykę kadrową, przekształca się w fikcję.

Polityka kadrowa — to umiejętny dobór i rozstawienie ludzi na podstawie gruntownej znajomości ich zalet i wad, ich kwalifikacji i uzdolnień, to troskliwe wychowywanie ludzi przez pomoc w rozwijaniu ich uzdolnień i pozbywaniu się wad, przez przyśpieszenie ich rozwoju.

Nie wystarcza również sprowadzanie zainteresowań instancji kierowniczych w polityce kadrowej do czołowej kadry partyjnej, która im bezpośrednio podlega. Tak się np. przeważnie u nas dzieje, że instancje partyjne słabo interesują się polityką kadr w ZMP, w związkach zawodowych, w organizacjach masowych, mniemając niesłusznie, że odpowiedzialność za wzrost i wychowanie kadr w tych organizacjach ich nie dotyczy. Jest to niewątpliwie jedna z przyczyn, że ZMP i związki zawodowe nie stanowią u nas jeszcze podstawowej kuźni nowych i młodych kadr, jak to być powinno. W ZMP i związkach zawodowych jest wielu członków partii, którzy przekształcili się w zawodowych ZMP-owców i związkowców, a zdarza się niekiedy, że po prostu zaśniedzieli na swych funkcjach i stanowiskach. Nie ma też u nas jeszcze planowego przypływu kadr młodzieżowych i związkowych do wyższych i odpowiedzialniejszych zadań partyjnych, jako awansu politycznego, jako jednego z najbardziej zaszczytnych szczebli w wysuwaniu kadr młodzieżowych i związkowych, które wyróżniają się swą aktywnością, uzdolnieniami organizacyjnymi, inicjatywą. Brak właściwej opieki ze strony komitetów partyjnych nad wzrostem kadr młodzieżowych i zwłaszcza związkowych jest najczęściej odzwierciedleniem słabego kontaktu i niedostatecznego kierownictwa politycznego działalnością organizacji masowych. Prowadzi to do osłabienia aktywności tych organizacji.

III Plenum KC wywarło doniosły wpływ na ożywienie organizacji masowych i na ich poważne wysiłki w kierunku przezwyciężania wzmiankowanych tendencji. Wyrazem tych pozytywnych zmian były m.in. wybory do rad związkowych przeprowadzone w całym kraju w myśl wytycznych II Kongresu Związków Zawodowych. Na konferencje powiatowe wybrano bezpośrednio w zakładach pracy 23 tysiące delegatów, mobilizując w tej akcji szeroki aktyw związkowy. W wyniku odbytych konferencji wybrano do 284 powiatowych rad związków zawodowych 4 225 aktywistów, z czego tylko 792 (tj. 18,5 proc.) ze starego składu tych rad. Tak radykalne odnowienie składu władz związkowych miało miejsce również i na wyższych szczeblach, mianowicie na 15 konferencjach wojewódzkich, w których uczestniczyło z górą 2 tysiące delegatów, wybranych na konferencjach powiatowych. Do okręgowych rad związków zawodowych wybrano 449 aktywistów, z czego 391 (tj. 87 proc.) nowych działaczy związkowych. Podobne wyniki dały wybory do zarządów głównych, gdzie skład władz został odnowiony w 82 procentach. Świadczy to niewątpliwie o odczuwanej przez aktyw związkowy potrzebie przełomu w pracy instancji związkowych.

Doniosłą akcją organizacyjną na terenie związków zawodowych było zorganizowanie około 120 tysięcy grup związkowych, co powinno przyczynić się do uaktywnienia i usprawnienia pracy dołowych ogniw związkowych. Pozostało jeszcze do zorganizowania około 25 tysięcy grup związkowych, na których czele stoją mężowie zaufania z wyboru. Wysuwa to przed kierownictwem ruchu zawodowego poważne zadania w pracy nad podniesieniem poziomu wychowania politycznego tych 145 tysięcy nowych aktywistów, którzy będą sprawowali funkcję mężów zaufania grup związkowych. Zadania te łączą się z pracą nad uaktywnieniem i upolitycznieniem działalności rad zakładowych, w których liczba członków wynosi około 90 tysięcy.

Nie mniej ważną kuźnią młodych rezerw partyjnych winny stać się organizacje młodzieżowe: ZMP i „Służba Polsce”.

Jeśli chodzi o charakterystykę aparatu politycznego ZMP, należy stwierdzić, że jest on również zbyt szczupły i wymaga wzmocnienia. ZMP sprawuje opiekę i kierownictwo nad działalnością ZHP i winien znacznie wzmocnić swój wpływ ideologiczny i wychowawczy na „Służbę Polsce”. Ale wielkim utrudnieniem w tym zadaniu jest przede wszystkim całkowity brak aparatu działającego na szczeblu gmin i wsi. Brakowi temu należy jak najszybciej zaradzić.

Wzrost organizacyjny ZMP na wsi jest szybki. Na 1 stycznia ub. r. istniało 9 835 kół wiejskich ZMP, które liczyły 108 tysięcy członków. Obecnie na 1 kwietnia było już 19 800 kół, .skupiających młodzież wiejską i liczących 295 750 członków.

Obecnie etaty ZMP kończą się na powiecie. Zarządy powiatowe nie są w stanie bezpośrednio kierować i otaczać opieką organizacji swego powiatu.

Zarządy powiatowe Związku próbują oprzeć się o zarządy gminne. Istnieją one w z górą 2 tys. gmin. Jednakże zarządy te, nie zbierające się systematycznie, z nieetatowym przewodniczącym, pracującym zawodowo w rolnictwie, szkole, gminie itp., nie dają należytej pomocy kołom i nie są w stanie kierować należycie organizacjami młodzieży.

Nasuwa się konieczność stopniowej rozbudowy aparatu politycznego ZMP dla obsługi organizacji wiejskich drogą doboru i przeszkolenia najlepszej części pracowników SP — członków partii i ZMP oraz powierzenia tym pracownikom lub też innym, odpowiednio dobranym, kierownictwa politycznego, obejmującego potrzeby organizacyjne zarówno ZMP jak i SP na szczeblu gminnym. Chodzi o to, żeby kierować kadrami, żeby śledzić ich wzrost, kontrolować ich pracę, sprawdzać, czy i jak rosną, pomagać im w pracy, opiekować się nimi, szkolić i wysuwać najbardziej uzdolnionych i aktywnych na bardziej odpowiedzialne pozycje, do nowych zadań, rozwijających ich zdolności, ich inicjatywę, czuwać, aby nie zaśniedzieli, nie wyjaławiali się, nie przekształcali w małostkowych i ograniczonych praktyków. Oto jedno z ważniejszych zadań komitetów partyjnych w dziedzinie ich polityki kadrowej.

III Plenum naszej partii zaostrzyło czujność rewolucyjną i podniosło bojowość wszystkich organizacji partyjnych. Skoncentrowało ono również uwagę partii na sprawie doboru kadr, przede wszystkim na zagadnieniu ich czystości ideologicznej i charakterze ich składu osobowego pod względem klasowym. Zadaniem obecnego Plenum jest dalsze pogłębienie czujności i aktywności bojowej partii w walce o czystość ideologiczną naszych szeregów, o dalsze podnoszenie ich poziomu politycznego, o mobilizację wszystkich naszych sił do porywających zadań Planu Sześcioletniego. W realizacji tych zadań na czoło naszych trosk i wysiłków musimy wysunąć walkę o nowe kadry, to znaczy pogłębienie i usprawnienie naszej pracy nad doborem, wychowaniem i przygotowaniem aktywistów partyjnych i bezpartyjnych w celu podniesienia na wyższy poziom naszego życia.

Kongres Zjednoczeniowy naszej partii był wielkim przełomowym wydarzeniem w życiu polskich mas pracujących. Potężną falą zapału, aktywności, dążenia do wiedzy i kultury, wiary w przyszłość rozkołysały się uczucia milionowych mas robotników, chłopów, kobiet, młodzieży. Wyrazem tego są czyny produkcyjne i coraz bardziej masowy, twórczy, ożywiony inicjatywą nowych form ruch współzawodnictwa. Klasa robotnicza dała wyraz swemu stosunkowi do haseł Kongresu przyśpieszając wykonanie Planu Trzyletniego, chłopstwo pracujące

— inicjatywą organizacyjną na polu spółdzielczości produkcyjnej, przodujące warstwy inteligencji pracującej — pogłębieniem łączności z masami ludowymi. Ożywienie umysłowe i społeczne, nie spotykany nigdy przedtem wzrost czytelnictwa, pęd do nauki, sztuki, literatury i wielobarwnego życia społecznego,

— noszą w sobie wszystkie znamiona wielkiej rewolucji kulturalnej. Zadaniem wszystkich organizacji partyjnych, od góry do dołu, jest przewodzić temu ruchowi, usprawnić i podnieść na znacznie wyższy poziom całą swą pracę, zmobilizować do tego celu wszystkie swe kadry, podnieść wymagania w stosunku do całej organizacji i do każdego jej członka. Większość organizacji partyjnych zrozumiała te zadania i osiąga coraz wyższy poziom swej pracy, mobilizując do niej coraz liczniejsze szeregi swych aktywistów, umie wydobyć i wykorzystać nowe rezerwy kadr z rosnących nowych ludzi.

Mam pod ręką dziesiątki życiorysów robotników — dzisiejszych dyrektorów, woźnych magistratu — dzisiejszych burmistrzów, fornali — dziś kierowników PGR itd., itd.

O czym świadczą te życiorysy?

O tym, że narzekania na brak ludzi są niczym więcej, jak oportunistyczną krótkowzrocznością albo bezdusznym niedołęstwem tych, którzy nie chcą widzieć nowych rosnących ludzi. Ludzi zdolnych jest wielu dookoła nas, trzeba tylko, abyśmy im podali rękę, dopomogli w przezwyciężeniu pierwszych trudności, otoczyli opieką. Organizacje partyjne mogą i powinny zorganizować pomoc i opiekę nad wysuniętymi na odpowiedzialną pracę robotnikami wnikliwiej, śmielej, coraz śmielej wysuwać stopniowo ludzi, sprawdzać ich uzdolnienia, szkolić, uczyć i kontrolować, aby uczył się każdy, aby nie było towarzysza, który nie pracuje nad podniesieniem swej wiedzy teoretycznej i swych kwalifikacji fachowych. Tego wymaga od każdego z nas wielki burzliwy okres dziejowy, wielkie, historyczne, niewypowiedzianie potężne w swym rozmachu zadania społeczne, polityczne, patriotyczne.

Musimy więc przejawiać również czujność w stosunku do tych, którym złe przyzwyczajenia i narowy nie pozwalają na włączenie się do tej pracy. Wypowiadając walkę marnotrawstwu czasu, musimy przywołać również do porządku gadułów, obiboków i nie poczuwających się do żadnej odpowiedzialności za cokolwiek bądź samochwalców i plotkarzy, których — niestety — jest również pewna liczba u nas w partii i nawet na stanowiskach państwowych. Wszelkie bezmyślne kawiarniane gadulstwo i intryganctwo przynosi wielkie szkody, wpływa wybitnie demoralizująco na otoczenie i środowisko partyjne. Nie możemy sobie pozwolić na tolerowanie tego rodzaju zwyczajów przynoszących wstyd i szkodę partii.

Krytyczne uwagi, jakiejkolwiek dziedziny działania by one nie dotyczyły, trzeba umieć wypowiadać odważnie, jasno, po bolszewicku, a nie pokątnie. Zdrowa, rozsądna krytyka potrzebna jest partii — jak słońce i powietrze człowiekowi. Ale krytyka i samokrytyka nie mają nic wspólnego z pokątnym gadulstwem i insynuacjami, które obiektywnie stanowią dywersję przynoszącą niemałą szkodę. Krytyka i samokrytyka — to niezastąpiony oręż zarówno w działalności partii jak i w postępowaniu każdego jej członka. Za mało umiemy posługiwać się tym orężem wypróbowanym i niezawodnym w walce z wypaczeniami, z nadużyciami, z biurokratyzmem, ze złymi narowami, które hamują nasz marsz, osłabiają nasze osiągnięcia. Więcej krytyki i samokrytyki — oto podstawowy wniosek, jaki się nasuwa, gdy czytamy sprawozdania z naszych konferencji partyjnych, gdy obserwujemy działalność naszych urzędów państwowych i naszą pracę społeczną w wielu dziedzinach.

Stosując metodę rzeczowej, przemyślanej krytyki, sprawdzając samokrytycznie własną pracę i jej wyniki — usprawniajmy wykonanie naszych zadań. Nauczmy się kontrolować wykonanie uchwał i dyrektyw kierownictwa partyjnego w toku naszej codziennej pracy.

Uczmy się formować i wychowywać te kadry w toku pracy codziennej, wydobywać nowe talenty i nowe siły twórcze z krynicy ożywczej i niewyczerpanej — z głębi mas ludowych. Pamiętajmy, że partia nasza i nasze państwo wzmacniają swe siły dzięki nierozerwalnej więzi z masami pracującymi.

Miliony robotników, chłopów i pracowników umysłowych u nas, w Polsce Ludowej, pochłoniętych jest pracą, pracą, która może być niełatwa, ale nie jest ciężarem, pracą, która wymaga dużej ofiarności, ale nabiera głębokiego sensu, pracą, która nie przytępia, jak praca kapitalistyczna, lecz pobudza inicjatywę i wyzwala uzdolnienia, pracą, która stała się źródłem bohaterstwa, zaszczytu i chwały.

Czego pragną najgoręcej miliony robotników i chłopów, pracowników umysłowych i rzemieślników, uczonych i artystów? Pragną pokoju. Chcą budować nowe życie, kształcić i wychowywać w radości młode, dorastające pokolenie budowniczych Polski Socjalistycznej, Polski wymarzonej przez pokolenia polskich rewolucjonistów, przez najlepszych Polaków.

I dlatego miliony ludzi nienawidzą podżegaczy wojennych i ich faszystowskich pachołków różnej maści.

I dlatego miliony ludzi zwalczają i zwalczać będą zajadłych wrogów Polski Ludowej, szkodników i dywersantów, drapieżnych spekulantów miejskich i chciwych bogaczy wiejskich, tych wszystkich, którzy stawiają na nową wojnę.

Dlatego też milionom ludzi pracy w Polsce, mężczyznom i kobietom, dzieciom i młodzieńcom, ludziom dojrzałym i starcom —- coraz bliższy jest braterski Związek Radziecki, wielki nasz sąsiad, przyjaciel i brat — ostoja pokoju, twierdza socjalizmu, nadzieja wszystkich uciśnionych.

Dlatego rośnie w sercach i umysłach milionów ludzi pracy w Polsce uczucie solidarności i braterstwa ze Związkiem Radzieckim i krajami demokracji ludowej, dlatego rośnie poczucie odpowiedzialności za wkład Polski do wielkiego dzieła obrony pokoju, za wkład do wielkiego frontu obrońców pokoju, który obejmuje również setki milionów ludzi w krajach kapitalistycznych.

„Nowe Drogi”, marzec-kwiecień 1950 r.

PRZYPISY

[1] J. Stalin, Zagadnienia leninizmu, „Książka i Wiedza” 1951 r., str. 622.

[2] J. Stalin, Zagadnienia leninizmu, „Książka i Wiedza” 1951 str. 621.

[3] J. Stalin, Zagadnienia leninizmu, „Książka i Wiedza” 1951 r., str. 743.

[4] J. Stalin, Zagadnienia leninizmu, „Książka i Wiedza 1951 r., str. 746.

Mao Tse-tung – Przemówienie wygłoszone na Zjeździe Pisarzy i Artystów w Jenanie

23 maja 1942 roku

Towarzysze!

Zbieramy się już po raz trzeci w tym miesiącu. Wy­słuchaliśmy kilkudziesięciu rozumnych przemówień na­szych towarzyszy, zarówno członków Partii jak i bezpar­tyjnych. Ożywieni wspólnym celem — poszukiwaniem prawdy — toczyliśmy gorące spory: każdy z nas przed­stawiał swój pogląd, tak iż w wyniku dyskusji, która roz­szerzyła nasze horyzonty, zagadnienie twórczości arty­stycznej i literackiej zarysowało nam się w jasno spre­cyzowanej postaci.

Podstawą naszej dyskusji musi być rzeczywistość, nie zaś a priori ustalone definicje. Wybralibyśmy błędną drogę, gdybyśmy próbowali wytyczyć ruchowi literackie­mu kierunek, opierając się na definicjach zaczerpniętych z podręczników. Jako marksiści, powinniśmy odrzucać abstrakcyjne definicje, a natomiast analizować istnieją­ce fakty i znajdować takie zasady i metody, które umoż­liwiają najlepsze rozwiązanie danego zagadnienia. Stojąc dziś wobec zagadnienia twórczości literackiej musimy zastosować tę samą zasadę.

Zajmijmy się przede wszystkim oceną sytuacji. Oto fakty: wojna przeciw imperializmowi japońskiemu, któ­rą Chiny prowadzą od lat pięciu; wojna światowa przeciw faszyzmowi; dwulicowość obszarników i kapitalistów chińskich w czasie wojny z Japończykami i wyzysk ludu chińskiego przez klasy posiadające; nieocenione zasługi, jakie dla sprawy rewolucji położyli lewicowi pisarze z grupy „4 maja” 1), i błędy popełnione w ciągu ostatnich 23 lat; demokratyczna baza antyjapońska, utworzona przez siły 8 Armii 2) i nowej 4 Armii 3); liczna grupa pi­sarzy i artystów skupiających cię wokół tej bazy; odręb­ność środowisk, w których pracują, i odrębność zadań, jakie mają do spełnienia pisarze działający na terenach baz antyjapońskich4) i pisarze olbrzymiego zaplecza; wreszcie rozbieżność poglądów wśród intelektualistów —­ oto istniejąca rzeczywistość, eto bezsporne fakty. Musi­my je widzieć takimi, jakie są.

Jakież jest więc nasze naczelne zagadnienie? Sądzę, że istotą jego jest praca dla mas i znalezienie środków prowadzących do tego celu. Jeżeli nie rozstrzygniemy te­go zagadnienia lub jeśli rozstrzygniemy je w sposób niewłaściwy, -to może się zdarzyć, że nasza literatura i sztu­ka pozostaną w tyle za życiem.

Dlatego postaram się rzucić nieco światła na to za­gadnienie i na inne z nim związane.

I

Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę, dla kogo przeznaczona jest nasza literatura i nasza sztuka.

Zdawać by się mogło, że dla towarzyszy-literatów i artystów pracujących na terenach działań antyjapońskich sprawa ta jest już rozstrzygnięta. W rzeczywisto­ści jednak wielu spośród nich nie odpowiedziało sobie jeszcze jasno i wyraźnie na to pytanie. Toteż w ich dzie­łach, w ich uczuciach, postępowaniu, w wypowiedziach na temat kierunków artystycznych i literackich widzi­my często zupełne oderwanie się od potrzeb mas i całko­wite niezrozumienie potrzeby walki. Nie ulega wątpli­wości, że wśród intelektualistów, biorących udział w wiel­kiej wojnie wyzwoleńczej, nie brak oportunistów, a na­wet szpiegów, agentów nieprzyjaciela lub tajnej policji Kuomintangu. Ale poza tymi wrogimi elementami wszy­scy inni poświęcają swe siły urzeczywistnieniu wielkiego wspólnego dzieła i dzięki tym ludziom osiągnęliśmy tak poważne rezultaty na polu literatury, teatru, muzyki, sztuki. Artyści i pisarze — zarówno ci, którzy zaczęli swą działalność dopiero w czasie wojny wyzwoleńczej, jak i ci, którzy podjęli to zadanie na długo przed wojną — zdołali na przekór niezliczonym trudnościom wywrzeć swymi dziełami pewien wpływ na szerokie masy. Zapytacie mnie, dlaczego więc zarzucam tym towarzyszom brak jasno sprecyzowanego i wyraźnego stanowiska w omawianej tu sprawie, a mianowicie, brak odpowiedzi na pytanie: komu służyć ma literatura i sztuka? Czy jest rzeczą możliwą, aby ci towarzysze uważali dziś jeszcze, że rewolucyjna literatura i sztuka nie jest przeznaczona dla ludu i dla szerokich mas, lecz dla wyzyskiwaczy i ciemiężycieli?

Istnieje bowiem literatura i sztuka dla wyzyskiwa­czy i ciemiężycieli. Literatura i sztuka tworzona dla ob­szarników ma charakter feudalny, jak za dawnych „do­brych” czasów panowania feudałów. Po dziś dzień taka literatura i sztuka wywiera w Chinach wielki wpływ. Li­teratura i sztuka tworzone dla kapitalistów są zarazem literaturą i sztuką tej klasy. Tę właśnie prawdę podkre­ślał Lu Sin 5) pisząc o ludziach takich jak Liang Sze-Czu: „Ci, którzy twierdzą, że sztuka i literatura nie znają po­działu na klasy, w rzeczywistości bronią klasowej litera­tury kapitalistycznej i zwalczają klasową literaturę pro­letariacką”.

Istnieje również literatura i sztuka imperializmu. My nazywamy to kulturą niewolnictwa, literaturą i sztuką niewolnictwa. Jest jeszcze inna kategoria literatury, przeznaczona dla organów tajnej policji Kuomintangu. Ta literatura, z pozoru „bardzo rewolucyjna”, w rzeczy­wistości nie różni się od trzech poprzednio wymienio­nych typów. Naszym zdaniem, literatura i sztuka nie po­winny służyć tym grupom ludzi, o których mówiliśmy, lecz winny być przeznaczone dla ludu. Jak już mówiliś­my, na obecnym etapie nowa kultura chińska jest kulturą ludu i mas kroczących pod wodzą proletariatu do walki z kulturą imperialistów i feudałów. Wszystko, co ludowe, musi być kierowane przez proletariat. To zaś, czym kierują kapitaliści, nie może być ludowe. Nowa li­teratura i nowa sztuka nowej cywilizacji są z natury swej ludowe. Nie odrzucamy bezkrytycznie starych form sto­sowanych przez klasę feudałów i kapitalistów, lecz te stare formy przeistoczą się w naszych rękach dzięki wprowadzeniu nowych elementów, których zadaniem jest — służyć ludowi i rewolucji.

Ale czymże są lud i masy? To 90 procent ludności Chin: robotnicy, chłopi, żołnierze i drobni posiadacze. Tak więc nasza literatura i sztuka przeznaczone są prze­de wszystkim dla robotników — klasy, która kroczy w pierwszych szeregach rewolucji; następnie — dla chło­pów, tej najliczniejszej i najbardziej zdecydowanej ar­mii sprzymierzeńców proletariatu; po trzecie, dla uzbro­jonych robotników i chłopów — żołnierzy 8 Armii, no­wej 4 Armii i innych oddziałów Armii Ludowej, stano­wiących jądro naszych sił zbrojnych; wreszcie, dla dro­bnomieszczaństwa, które również należy do naszych sprzymierzeńców w walce z najeźdźcami. Te cztery grupy społeczne stanowią większość narodu chińskiego, to są lu­dowe masy Chin. Musimy również pozyskać przyjaźń tych właścicieli ziemskich i kapitalistów, którzy wspie­rają nas w naszej walce wyzwoleńczej, ale musimy pa­miętać o tym, że ci ludzie są przeciwnikami demokracji mas ludowych. Oni mają własną literaturę i własną sztu­kę. Naszą literaturę i sztukę, nie dla nich tworzoną, od­trącają.

Nasza sztuka i nasza literatura powinny być two­rzone dla tych czterech kategorii odbiorców, o których mówiliśmy, a przede wszystkim dla robotników, chłopów i żołnierzy. Jeśli zaś chodzi o drobnomieszczaństwo, to jest ono mniej liczne, a zarazem mniej zdecydowane i wy­trwałe w swych rewolucyjnych przekonaniach, ale za to bardziej wykształcone. A jednak niektórzy spośród na­szych towarzyszy nie wypowiedzieli się jeszcze wyraźnie w tej sprawie. W teorii (w wypowiedziach swych) ci członkowie partii właściwie nie uważali nigdy robot­ników, chłopów i żołnierzy za odbiorców mniej ważnych od publiczności drobnomieszczańskiej. W praktyce jed­nak (w postępowaniu) czyż nie uważali oni mieszczan za najważniejszych odbiorców? Wśród naszych towarzyszy- pisarzy wielu jest takich, którzy kładli wielki nacisk na studiowanie inteligentów i analizowanie ich psychiki, aby opisywać i usprawiedliwiać ich wady i słabości; ale nie pomyśleli oni o tym, aby tych inteligentów wy­wodzących się z drobnomieszczaństwa związać z nami, przybliżyć do robotników, chłopów i żołnierzy, uczynić z nich uczestników prawdziwej walki, rzeczników i wy­chowawców mas robotniczych, chłopskich i żołnierskich. Liczni są również ci pisarze, którzy ponieważ pochodzą sami ze środowiska drobnomieszczańskiego i są intelek­tualistami, ograniczają się do poszukiwania przyjaciół wyłącznie wśród intelektualistów, ich tylko studiują i opi­sują. Gdyby czynili to z proletariackiego punktu widze­nia, praca ich byłaby usprawiedliwiona. Ale tak nie jest. Pisarze ci zachowują drobnomieszczański punkt widze­nia, a dzieła ich stają się wyrazem świadomości klaso­wej drobnomieszczaństwa.

Wyraz tego stanowiska znajdujemy nawet w utwo­rach artystycznych i literackich dość dużej miary. Ci pi­sarze i artyści sympatyzują gorąco z inteligentami wywodzącymi się ze środowiska drobnej burżuazji. Po­suwają się do tego, że pochwalają wady tej klasy. Brak im natomiast kontaktu z robotnikami, chłopami i żołnie­rzami, których nie rozumieją, rzadko studiują i wśród których niewielu mają przyjaciół. Nie potrafią ich przedstawiać, a jeżeli nawet czynią ich bohaterami swo­ich utworów, to są to mieszczanie przebrani za robotni­ków, chłopów lub żołnierzy. Nie można zaprzeczyć, że ko­chają .oni do pewnego stopnia robotników, chłopów i żoł­nierzy; kochają również przedstawicieli tych klas, któ­rzy doszli do władzy. Z drugiej jednak strony rażą ich pewne uczucia i gesty właściwe tym ludziom; nie lubią ich spontanicznej twórczości (gazetek ściennych, malo­wideł, piosenek, baśni, gwar ludowych itp.). Jeżeli znaj­dują w tym wszystkim upodobanie, to bądź przez zwykłą ciekawość, bądź dla urozmaicenia swych utworów albo po prostu dla zaspokojenia żyłki zbieracza. W głębi du­szy tych towarzyszy króluje jeszcze duch drobnomiesz­czaństwa.

Zdajemy więc sobie sprawę, że pytanie: komu po­winna służyć nasza sztuka? nie zostało dotąd rozstrzygnięte, a w każdym razie nie rozstrzygnię­te w sposób właściwy i ostateczny.

Dotyczy to nie tylko tych, którzy dopiero ostatnio przybyli do Jenanu6), ale również i tych, którzy w ciągu kilku lat czynni byli na froncie w bazach 8 i nowej 4 Armii.

Na to, by każdy mógł w głębi swego serca rozstrzyg­nąć to zagadnienie w sposób jasny i nie pozostawiający wątpliwości, potrzeba będzie ośmiu, może dziesięciu lat pracy nad sobą. Ale bez względu na to, jak długi będzie ten okres, musimy rozstrzygnąć to zagadnienie w sposób jasny i niewątpliwy. Wszyscy nasi artyści i pisarze mu­szą wypełnić swe zadanie, muszą odważnie zmienić swe stanowisko, muszą dotrzeć do robotników, chłopów i żołnierzy, dogonić obecny etap rzeczywistej walki, po­znać do głębi naukę Marksa i Lenina, zrozumieć rozwój społeczności ludzkiej i całym sercem oddać się sprawie robotników, chłopów i żołnierzy. Oto jedyna droga pro­wadząca do stworzenia prawdziwej sztuki i prawdziwej literatury — dla ludu. Postawione tu pytanie ma zasad­niczą wagę. Przeciwieństwa i różnice poglądów towarzy­szy nie odnoszą się do tego zasadniczego punktu, lecz do innych, drugorzędnych spraw.

Tak więc, wszyscy są zgodni co do sprawy zasadni­czej, równocześnie jednak wszyscy odnoszą się z pewną pogardą do robotników, chłopów i żołnierzy i przejawiają pewne dążenie do odseparowania się od mas. Oczywiście, jest pewna różnica między tym stanowiskiem a stano­wiskiem Kuomintangu, faktem jest jednak, że dążenie to istnieje i dopóki to zagadnienie podstawowe nie zosta­nie rozstrzygnięte, nie pomoże rozstrzygnięcie zagadnień ubocznych.

Weźmy na przykład sprawę sekciarstwa w sztuce i li­teraturze. To jest także zasadnicza kwestia. Ale nie moż­na wyplenić sekciarstwa, dopóki nie zostanie jasno po­wiedziane, że celem wszelkich wysiłków literackich i artystycznych jest lud. Lu Sin powiedział: „Powodem braku jedności na froncie rewolucyjnej literatury i sztu­ki jest brak wspólnego celu. Tym wspólnym celem są ro­botnicy i chłopi.” Pytanie to, które stawiano sobie w Szanghaju za życia Lu Sina, stawia się jeszcze dzisiaj w Czunkingu7). W tych miastach trudno jest dać jasną odpowiedź na to pytanie, ponieważ pisarze i artyści re­wolucyjni są tam skrępowani i nie mogą swobodnie prze­nikać do mas robotniczych, chłopskich i żołnierskich.

U nas jednak, przeciwnie, zachęca się pisarzy i artystów rewolucyjnych, aby współżyli z ludem, mają oni zupełną swobodę tworzenia prawdziwych, rewolucyjnych dzieł literackich i artystycznych — tak więc zasadnicze pyta­nie jest u nas prawie rozstrzygnięte; ale prawie roz­strzygnięte nie znaczy: całkowicie rozstrzygnięte.

Ażeby ostatecznie rozstrzygnąć zagadnienie, trzeba studiować marksizm-leninizm i zapoznać się z realnymi warunkami życia społeczeństwa. To, co my nazywamy marksizmem-leninizmem, to nie jest marksizm-leninizm z podręcznika, to jest żywy marksizm-leninizm wcielają­cy się w życie, w walkę ludu i mas ludowych.

Zastosowanie zasad Marksa i Lenina w życiu mas — to marksizm-leninizm żywy, wykluczający wszelkie sek­ciarstwo. W ten sposób zostaje rozstrzygnięte nie tylko zagadnienie sekciarstwa, ale również wiele innych zagadnień.

II

Teraz, kiedy znaleźliśmy już odpowiedź na pytanie, dla kogo przeznaczone są dzieła literatury i. sztuki — inaczej mówiąc, jaki jest cel naszej pracy — staje przed nami drugie pytanie: w jaki sposób cel ten osiągnąć? Czy powinniśmy podnosić poziom kultu­ry? Czy też rozszerzać jej zakres?

W przeszłości niektórzy z naszych towarzyszy za­niedbywali lub lekceważyli pracę nad upowszechnieniem kultury, kładąc w zamian niewspółmiernie wielki nacisk na podniesienie jej poziomu. Nie ulega wątpliwości, że powinniśmy podnosić poziom, byłoby jednak błędem, gdybyśmy czynili to nie licząc się z realnymi potrzebami chwili. Nie rozwiązany problem, który rozważaliśmy po­przednio, wyłania się ponownie. Dopóki bowiem nie zna­my dokładnie celu i przedmiotu dzieł literatury i sztuki, dopóki nie wiemy, dla kogo są one tworzone — nie mamy właściwego kryterium do oceny, czy należy przede wszystkim podnosić jakość, czy też rozszerzać zakres oddziaływania, i nie możemy znaleźć właściwej proporcji między tymi dwoma zadaniami.

Wobec tego, że nasza literatura i sztuka są przezna­czone dla robotników, chłopów i żołnierzy, przeto mó­wiąc o rozszerzeniu zakresu naszego oddziaływania, myślimy o wciągnięciu jak najszerszych rzesz robotników, chłopów i żołnierzy w orbitę życia kulturalnego, a mó­wiąc o podnoszeniu poziomu, myślimy o podniesieniu ich poziomu intelektualnego. Z kolei musimy sobie zadać py­tanie: c o mamy rozpowszechniać wśród nich? Czy ma­ją to być wytwory społeczeństwa feudalnego, czy dzieła klasy kapitalistycznej? Czy może utwory drobnomieszczańskie? Nie. Tylko to, co dotyczy robotników, chłopów i żołnierzy, jest dla nas istotne. Ale by wypełnić zadania wychowawcy mas, trzeba najpierw samemu uczyć się od nich. Tu znajdziemy odpowiedź na pytanie, czy należy podnosić poziom intelektualny. Wszelkie podnoszenie po­ziomu musi posiadać swój punkt wyjścia. Jeżeli chcemy podnieść wiadro wody, podnosimy je z ziemi, nie z powie­trza. Na jakiej więc płaszczyźnie mamy rozpatrywać za­gadnienie podniesienia poziomu kulturalnego mas? Czy za punkt wyjścia przyjmiemy poziom kultury feudalnej? kapitalistycznej ? czy może poziom kultury drobnomieszczańskiej ? Nie, żaden z nich. Punktem wyjścia może być dla nas jedynie dotychczasowy rozwój kulturalny robot­ników, chłopów i żołnierzy. Nie będziemy również podno­sić mas do poziomu feudałów, kapitalistów lub drobno­mieszczaństwa, lecz będziemy tworzyć własną kulturę, kulturę robotników, chłopów i żołnierzy. Dlatego też na­szym pierwszym zadaniem jest pójść na naukę do robot­ników, chłopów i żołnierzy, aby pojąć prawdziwy sens naszych zadań kulturalnych, polegających jednocześnie na upowszechnieniu kultury i na podniesieniu jej pozio­mu, z zachowaniem właściwej proporcji pomiędzy tymi dwoma zadaniami.

Z jakich źródeł powinniśmy czerpać materiał dla naszej twórczości? Każde dzieło sztuki — bez względu na to, jaką klasę reprezentuje — jest zawsze odbiciem i artystycznym przetworzeniem życia. Sztuka rewolucyj­na jest wynikiem pracy rewolucyjnego artysty, pracy mającej na celu odzwierciedlenie życia ludu. Albowiem życie ludu jest kopalnią, z której pisarz i artysta czerpią materiał do swej twórczości, życie ludu jest, podobnie jak natura, surowe, ale za to niesłychanie żywe, bogate, po­tężne. Pięknością przewyższa ono wszystko, co zostało sztucznie wytworzone, i stanowi niewyczerpane źródło dla wszelkiej twórczości artystycznej. Jest to zresztą źródło jedyne. Mówi się, że źródłem jest również litera­tura dawniejsza i zagraniczna. Utwory już ogłoszone są materiałami z drugiej ręki. Nie są to właściwie źródła, lecz strumienie wypływające ze źródeł. Dzieła stworzone przez artystów dawnych lub cudzoziemskich odzwiercie­dlają życie ich ludu w czasie i w miejscu, w którym żył autor. Dlatego też musimy zachować krytycyzm wobec wszelkich utworów dawniejszych. Każde dzieło sztuki lub literatury przedstawia życie ludu w danym miejscu i w danej epoce; podobnie styl i forma są wyrazem wa­runków, w jakich utwory te powstały. Wartość tych utworów jest zresztą bardzo różna. Obowiązkiem naszym jest poznawać te utwory, nawet jeśli są one produktami klasy feudalnej lub kapitalistycznej. Ale nie wolno ogra­niczać się do poznania tylko tych utworów, gdyż nigdy nie zastąpią nam one otaczającego nas realnego życia. Twórczość literacka i artystyczna, jeżeli jest tylko tran­spozycją, naśladownictwem utworów dawniejszych lub obcych bez poddania ich surowej krytyce, utaję się czczym i szkodliwym dogmatyzmem literackim lub arty­stycznym, nie różniącym się w gruncie rzeczy od dogmatyzmu w sztuce wojennej, w teorii polityki, w ekonomice.

Rewolucyjni pisarze i artyści Nowych Chin muszą mieć odwagę przeniknięcia w lud i w masy pracujące. Powinni ciałem i duszą, bez zastrzeżeń oddać się ludowi i zaciętej walce, którą on prowadzi i która winna stać 3ię jedynym, potężnym źródłem ich twórczości. Muszą żyć wśród ludu długo, obserwować, odczuwać, badać, anali­zować najrozmaitsze typy ludzkie, wszystkie klasy i gru­py społeczne, różnorodne formy życia i walki, całą ich li­teraturę i sztukę w jej surowej formie. Tylko ten, kto przeprowadził takie studia, może przystąpić do własnej, prawdziwej twórczości artystycznej. Jak nie ma chleba bez ziarna, tak nie ma prawdziwej twórczości bez nauki. Baz tej nauki wasza twórczość będzie pozbawiona treści, gdyż nie siejąc ani nie oczekując zbiorów nie stworzycie nigdy nic doskonałego. Będziecie jako ten artysta „pusty w środku”, o którym pisze Lu Sin w swym testamencie, ażeby przestrzec przed tym błędem swego syna.

Chociaż jedynym surowcem literatury i sztuki jest rzeczywistość i chociaż rzeczywistość jest bez porówna­nia bogatsza w żywe i silne treści niż sztuka, to jednak ona sama nie zaspokaja potrzeb ludu. Dlaczego? Dzieło natury nie posiada tej kompozycji, jasności, koncentra­cji, stylizacji, co dzieło stworzone przez artystę; dlatego dzieła sztuki są przystępniejsze dla umysłu ludzkiego i przez to bardziej popularne. Prawdziwy, żywy Lenin był bez porównania bardziej interesujący od Lenina z po­wieści, sztuki teatralnej lub filmu; ale prawdziwy Lenin był zajęty od rana do wieczora niezliczoną ilością spraw i musiał żyć i postępować jak wszyscy ludzie. Poza tym tylko niewielu ludzi miało sposobność poznać Lenina z krwi i kości, a teraz, gdy nie żyje, nikt Go już więcej nie pozna. Z tych względów powieść, sztuka teatralna lub fil­my, które uwypuklają najbardziej charakterystyczne cechy człowieka, pozwalają nam poznać Lenina lepiej, niż- byśmy mogli Go poznać widząc Go żywym. Rewolucyjna powieść, teatr, film mogą tworzyć na podobieństwo ży­cia różne rodzaje postaci i pomagają masom przyśpie­szać bieg historii. Weźmy na przykład uciśnionych i gło­dnych z jednej strony, a wyzyskiwaczy i ciemiężycieli z drugiej. To są fakty, które istnieją wszędzie, i ludzie przyzwyczajają się tak bardzo do tego widoku, że uważa­ją go wreszcie za rzecz normalną. Ale literatura i sztuka organizują te rozproszone wydarzenia codzienne, łączą je w jedną całość, nadają im charakter typowy, przetwa­rzają je w utwór literacki lub w dzieło sztuki — i to dzie­ło budzi wrażliwość ogółu, wstrząsa świadomością mas i pobudza je do zjednoczenia się i do wspólnej walki o no­we społeczeństwo, o nowe, lepsze życie. Gdyby literatura i sztuka przedstawiały życie w jego surowej, naturalnej formie, bez artystycznego przetworzenia życia, bez sty­lizacji — to ważne zadanie nie zostałoby prawdopodob­nie nigdy spełnione, a w każdym razie trwałoby to znacz­nie dłużej.

Literatura i sztuka są artystycznym przetworzeniem, stylizacją życia bez względu na to, czy chcemy rozsze­rzyć zakres ich oddziaływania na cały lud, czy też chce­my podnosić ich poziom. Jakaż więc zachodzi różnica po­między tymi dwoma rodzajami pracy zmierzającymi w różnych kierunkach? Jest to różnica stopnia. W na­szej literaturze i sztuce masowej proces stylizacji i zróż­nicowania środków wyrazu jest słabszy, jest ona zatem bardziej dostępna dla szerokich mas; natomiast litera­tura i sztuka mająca na celu podniesienie poziomu inte­lektualnego wymaga większej stylizacji i większego kun­sztu i jest wskutek tego mniej dostępna dla szerokiej pu­bliczności. Otóż robotnicy, chłopi i żołnierze, którzy znajdują się obecnie w walce na śmierć i życie z wrogiem, po­zostają w wyniku długotrwałego panowania feudałów i burżuazji w stanie analfabetyzmu, niewiedzy i ciemno­ty: trzeba im niezwłocznie ruchu kulturalnego o jak naj­większym zasięgu, ruchu, który wprowadziłby ich do ży­cia kulturalnego i pozwoliłby im przyswoić sobie podsta­wowe elementy kultury; potrzeba im jak najprzystęp­niej szych dzieł literackich i artystycznych, które by po­budziły ich zapał bojowy, podtrzymały ich wiarę w zwy­cięstwo, utrwaliły ich jedność wobec wroga. Sztuka dla nich to nie „haftowanie kwiatów na przepysznych tkani­nach”, lecz „dostarczanie węgla ludziom marznącym na śniegu”. Dlatego też naszym naczelnym zadaniem wobec ludu jest upowszechnianie kultury, a nie podnoszenie jej poziomu. Lekceważenie czy bodaj niedocenianie tego za­dania byłoby poważnym błędem.

Ale pomiędzy tymi dwoma zadaniami — upowszech­nianiem i podnoszeniem poziomu — nie ma wyraźnej granicy. Gdyby ten, kto podejmuje pracę nad upowszech­nieniem kultury — a więc wychowawca — nie przewyż­szał poziomem intelektualnym tych, których naucza, je­go praca nie dałaby wyników. Gdyby upowszechnienie kultury dokonywało się zawsze na tym samym poziomie, gdyby przez miesiąc, dwa, trzy miesiące, przez rok, dwa, trzy lata sprzedawano zawsze ten sam towar, tę sa­mą piosenkę, ten sam wierszyk o „małym pastuszku”, ciągle to samo abecadło, gdyby zatem nauczyciel i jego uczniowie pozostawali ciągle na tym samym poziomie — całe „upowszechnienie” byłoby pozbawione jakiegokol­wiek sensu. Trzeba oświecać coraz szersze masy ludowe, a równocześnie podnosić je stopniowo na coraz wyższy poziom. Dążenie do postępu kulturalnego w sensie upowszechniania jak i podnoszenia poziomu — tkwi w ludzie. Albowiem to podnoszenie poziomu, o którym mówimy, nie wyrasta z próżni; nie wznosimy budowli zamkniętej, hermetycznej; budujemy gmach kultury na fundamentach powszechności tej kultury i powszechność nadaje kierunek i określa wytyczne naszej pracy.

Rewolucja i kultura rewolucyjna nie rozszerzały się w Chinach równomiernie. W niektórych dzielnicach kra­ju upowszechnienie już się dokonało, a w ślad za nim pod­niósł się wyraźnie poziom; w innych praca nad upowszechnieniem jeszcze się nie zaczęła. Można zatem doświadczenie zdobyte w jednym miejscu wykorzystać w terenach bardziej zacofanych i w ten sposób ułatwić sobie pracę. Możemy również korzystać z doświadczeń innych krajów, w szczególności Związku Radzieckiego. Jednym słowem, nasza praca zmierzająca do podniesie­nia poziomu opiera się na powszechności, a nasza praca nad upowszechnieniem ma za cel podniesienie poziomu. Ale w tej pracy nad podniesieniem poziomu należy pa­miętać o jednym: nie wolno naśladować ślepo innych, gdyż to mogłoby przynieść tylko szkodę.

Obok bezpośredniego oddziaływania na poziom kultu­ralny mas istnieje inna droga: podnoszenie poziomu kul­turalnego mas w sposób pośredni, lecz niemniej koniecz­ny — przez podnoszenie poziomu kadr kierowniczych. Kadry — ta najbardziej postępowa część mas ludowych — otrzymały ten rodzaj wykształcenia, jakie otrzymują ma­sy, ale ponieważ zdolnościami przewyższają przeciętny poziom, konieczna jest dla nich literatura i sztuka bar­dziej doskonała.

Nie wolno nam lekceważyć tej sprawy. Niewątpliwie, te potrzeby, które w obecnej chwili istnieją tylko w kadrach, obce są jeszcze szerokim masom. Musimy mieć program i wytyczne odpowiadające tym potrzebom, ale program ten nie może być dziś naszym jedynym ani naj­ważniejszym programem. Musimy również zdać sobie sprawę z tego, że to, co jest pożyteczne dla kadr, jest w tym samym stopniu pożyteczne dla mas, ponieważ po­przez kadry mamy wychować i prowadzić lud. Gdybyśmy kierowali kadrami w sposób nie odpowiadający ich zada­niu wychowania i prowadzenia ludu, cala nasza praca zmierzająca do podniesienia poziomu zawisłaby w próżni, sprzeniewierzylibyśmy się bowiem podstawowej zasa­dzie, że kultura przeznaczona jest dla ludu i mas pra­cujących.

Streszczając możemy powiedzieć, że literatura i sztu­ka, które w stanie utajonym, surowym znajdują się w życiu ludu, poprzez procesy stylizacji i transpozycji, przelane w formy artystyczne, powinny stać się literatu­rą i sztuką dla ludu i dla mas pracujących. Pewna część tej twórczości, jakkolwiek wyrasta na gruncie popular­nej literatury i sztuki, to jednak przewyższa ją pozio­mem odpowiadając potrzebom kadr; pozostałe utwory, bardziej popularne, przeznaczone są dla najszerszych mas, których poziom jest chwilowo niższy (co nie ozna­cza bynajmniej ich złego smaku).

Niezależnie jednak od wyższego lub niższego poziomu, nasza literatura i sztuka przeznaczona jest dla mas lu­dowych, w pierwszym rzędzie dla robotników, chłopów i żołnierzy. Służy ona im i ich interesom.

Teraz, kiedy rozwiązaliśmy problem właściwego sto­sunku pomiędzy podnoszeniem poziomu a rozszerzaniem kręgu odbiorców, możemy również rozwiązać zagadnie­nie stosunku pomiędzy specjalistami a popularyzatora­mi. Nasi specjaliści powinni pracować nie tylko dla kadr, ale przede wszystkim i głównie dla mas. Czy Gorki, któ­remu powierzono opracowanie monografii fabryk, nie kierował sam korespondencją chłopów i nie wychowywał dziesiątków dzieci? Także Lu Sin wiele czasu poświęcał na rozmowy z młodzieżą szkolną i uniwersytecką. Nasi specjaliści w dziedzinie literatury powinni by poświę­cić więcej uwagi gazetkom ściennym i korespondencji z chłopami i żołnierzami; nasi specjaliści w dziedzinie sztuki dramatycznej powinni zainteresować się amator­skimi zespołami w wojsku i na wsi; nasi muzycy — pieś­niami ludowymi; malarze i plastycy — wytworami sztu­ki ludowej. Wszyscy ci towarzysze powinni współpraco­wać jak najściślej z wychowawcami mas, prowadzącymi swą robotę na niższym poziomie. Pomagając im i kieru­jąc nimi specjaliści powinni równocześnie uczyć się od tamtych — czerpać z mas pokarm dla swej twórczości, wzbogacać nim samych siebie, związać się z masami, aby nigdy nie stracić łączności z nimi, a więc i z rzeczywisto­ścią. Powinniśmy szanować specjalistów i doceniać war­tość ich wkładu w naszą sprawę. Ale powinniśmy ich przestrzec, że jeśli chcą zachować swe znaczenie, muszą być wyrazicielami i rzecznikami ludu. Nie można wycho­wywać ludu, jeśli się nie jest jego reprezentantem; nie można być nauczycielem mas ludowych nie będąc ich uczniem. Najzdolniejszy nawet nauczyciel, jeśli uważa siebie za coś lepszego, za pana, a lud za „istoty niższe”, straci łączność z masami i z góry skaże swą pracę na nie­powodzenie.

Czy stanowisko nasze jest utylitaryzmem? Materia­lista nie jest w zasadzie przeciwny wszelkiemu utylitaryzmowi: jest przeciwnikiem utylitaryzmu klasy feuda- łów, kapitalistów i drobnomieszczaństwa, przeciwnikiem rzekomego antyutylitaryzmu, uzewnętrzniającego się w słowach, a będącego w gruncie rzeczy najbardziej egoistycznym, najbardziej krótkowzrocznym, obłudnym utylitaryzmem. W społeczeństwie klasowym, w którym klasy ścierają się ze sobą, istnieje zawsze utylitaryzm, czy to tej klasy, czy innej. My także jesteśmy w pew­nym sensie utylitarystami — utylitarystami na rzecz rewolucji proletariackiej — reprezentującymi teraźniej­sze i przyszłe interesy 90 procent ludności Chin. Jest to utylitaryzm o dalekiej perspektywie i o rozległych ho­ryzontach. Istnieją dzieła tworzone dla własnej przy­jemności i przeznaczone dla nielicznego grona znawców; takie utwory, o ile nie wręcz szkodliwe, są w każdym ra­zie bez znaczenia dla ludu. Robienie im reklamy dla ko­rzyści osobistych i dla użytku szczupłego grona odbior­ców — to utylitaryzm urągający interesom szerokiej pu­bliczności. Wartościowe jest to dzieło, które wzbudza zainteresowanie szerokiego ogółu. Masy nie uznają her­metycznej twórczości pięknoduchów…

Z chwilą gdy rozwiązaliśmy podstawowe, zasadnicze problemy: dla kogo pisać? jakie środ­ki prowadzą do tego celu? — wszystkie inne wątpliwe kwestie — a więc zagadnienie poglądu na świat, postawy, tematu, stylu, treści; zagadnienia: opty­mizm czy pesymizm, utylitaryzm ciasny czy utylitaryzm mający na widoku rozległe i dalekie cele — wszystkie te wątpliwości rozstrzygają się same przez się. Jeżeli zgod­nie przyjmujemy podstawową zasadę — to nasi pisarze i artyści, nasze szkoły literackie i szkoły sztuk pięknych, nasze czasopisma, ugrupowania, wszystkie kierunki lite­rackie i artystyczne — słowem, wszyscy pracownicy na polu literatury i sztuki powinni wytężyć swe siły w celu urzeczywistnienia tej zasady. Sprzeniewierzenie się tej zasadzie byłoby błędem. Wszelkie odchylenia od tej za­sady winny być natychmiast prostowane.

III

Teraz, kiedy doszliśmy do wniosku, że nasza literatu­ra i sztuka musi służyć masom ludowym, przejdziemy do rozważenia dwóch dalszych problemów: po pierwsze, stosunku sztuki i literatury partyj­nej do całokształtu pracy partii; po dru­gie, stosunku literatury i sztuki par­tyjnej do literatury i sztuki pozapartyjnej, to znaczy, zagadnienia jednolitego frontu pisa­rzy i artystów.

Zastanówmy się nad pierwszym zagadnieniem. W świecie współczesnym wszystkie formy kultury, sztu­ki i literatury są związane z określonymi klasami spo­łecznymi, z określonymi partiami, podlegają zatem okre­ślonym politycznym kierunkom. Sztuka dla sztuki, sztu­ka ponadklasowa i ponadpartyjna, przebiegająca obok polityki albo niezależna od polityki, po prostu nie istnie­je. W społeczeństwie klasowym, w którym klasy i partie ścierają się ze sobą, sztuka musi być podporządkowana interesom klasowym i interesom partyjnym, musi być podporządkowana politycznym wymaganiom tej klasy i partii, która w okresie rewolucji ma spełnić rewolucyj­ne zadanie.

Odstąpienie od tej zasady oznaczałoby działanie wbrew elementarnym potrzebom mas ludowych. Litera­tura i sztuka proletariatu są częścią składową dzieła re­wolucyjnego, tym, co Lenin nazwał „śrubami w maszy­nie”. Słowa te określają jasno zadania literatury i sztuki partyjnej. Przeciwstawienie się temu poglądowi prowa­dzi do dualizmu, który reprezentował Trocki : „W polity­ce — marksizm, w sztuce — kapitalizm.” Nie chcemy przeceniać roli literatury i sztuki, ale również nie bagate­lizujemy ich znaczenia. Sztuka i literatura podporządko­wując się polityce wywierają na nią jednocześnie olbrzy­mi wpływ. Rewolucyjna literatura i sztuka stanowi część wielkiego dzieła rewolucji. Są to śrubki, które, mi­mo iż w maszynie spełniają rolę inną niż pozostałe jej części, są jednak niezbędną częścią tej maszyny, to jest dzieła rewolucji.

Walka, którą prowadzą w swych dziełach pisarze i artyści, powinna iść w tym samym kierunku co walka polityczna, gdyż tylko w polityce wypowiadają się jasno i wyraźnie interesy klasowe mas ludowych. Politycy re­wolucyjni — teoretycy wiedzy politycznej i mistrzowie praktyki rewolucyjnej — kierują tysiącami polityków działających wśród mas. Ich obowiązkiem jest gromadze­nie, porządkowanie i badanie opinii politycznych, aby na podstawie tych materiałów formułować program poli­tyczny ludu i mas. Nie jest to program fabrykowany w hermetycznie zamkniętym gronie dostojników. W tym tkwi zasadnicza różnica między politykami proletariatu a politykami burżuazji.

Zajmijmy się teraz zagadnieniem jednolitego frontu pisarzy i artystów.

Jeżeli, jak już mówiłem, sztuka i literatura muszą podporządkować się polityce, to pierwszym obowiązkiem pisarzy i artystów należących” do nasze] partii jest stwo­rzyć wraz z bezpartyjnymi artystami i pisarzami wspól­ny front oporu przeciwko wrogowi — ponieważ wojna obronna przeciwko Japonii jest dziś naczelnym zagadnie­niem polityki Chin. Następnym zadaniem jest utworze­nie wspólnego frontu do walki o demokrację; ale ponie­waż są artyści i pisarze, którzy nas w tej walce nie po­prą, ten front będzie węższy od poprzedniego. Dalej — zagadnienie wspólnego frontu w sprawach pewnych za­gadnień specjalnych, np. stylu. Jesteśmy zwolennikami socjalistycznego realizmu. Tu znowu część artystów i pi­sarzy nie poprze nas i dlatego ten wspólny front będzie jeszcze węższy.

Bezpartyjni pisarze i artyści schodzą się z nami na odcinku niektórych zagadnień, odłączają się od nas na innych odcinkach. Dotyczy to wszystkich zagadnień, na­wet zagadnienia wojny wyzwoleńczej. Ale jeśli chodzi o jednolity front, można być tylko z nami albo przeciw nam; nie ma stanowiska pośredniego. Polityka uprawia­na przez niektórych towarzyszy, bądź „kapitulantów” prawicowych, bądź ksenofobów, bądź sekciarzy lewico­wych, których Lenin ochrzcił mianem „kulawych polity­ków” — jest polityką błędną. To, co jest prawdą w poli­tyce, jest również prawdą w sztuce.

IV

Jednym z najważniejszych środków walki, jakimi rozporządzają pisarze i artyści, jest krytyka. Niektórzy moi przedmówcy podkreślili tu bardzo słusznie niedo­ciągnięcia w naszej pracy na tym polu. Krytyka twór­czości literackiej i artystycznej nie jest zagadnieniem prostym; zagadnienie to wymaga specjalnych studiów. Tu chciałem poruszyć tylko sprawę najważniejszą, a mianowicie, jaki probierz należy przyjąć w krytyce? Później omówię parę drugorzędnych pro­blemów i zatrzymam się na błędach popełnianych w tej dziedzinie przez naszych towarzyszy.

W krytyce literackiej i artystycznej istnieją dwa pro­bierze. Jeden jest natury politycznej: wszystko, co po­maga walce wyzwoleńczej, co sprzyja jedności narodo­wej, wszystko, co mobilizuje lud do walki, rozbudza jego zapał bojowy, podtrzymuje ducha, wszystko, co może za­pobiec ewentualnemu odwrotowi na froncie wojennym lub na drodze do postępu — wszystko to godne jest pochwały. I przeciwnie: wszystko, co osłabia wolę oporu, rozbija jedność, zniechęca lud, hamuje postęp — należy odrzucić.

Czy przyjmiemy tu jako kryterium motywy, tj. su­biektywne intencje pisarza lub artysty, czy też osiągnię­te przez niego wyniki, tj. oddziaływanie jego twórczości na społeczeństwo? Idealiści bronią kryterium intencji, a pomijają wyniki; towarzysze zaś stosujący materia­lizm w sposób mechanistyczny uznają za jedyny pro­bierz wyniki, a lekceważą intencje. Nie zgadzamy się ani z jednymi, ani z drugimi. Sądzimy, że motywem twórczo­ści pisarza winna być praca dla ludu; motyw ten jest nie­rozerwalnie związany z wynikiem, tj. z przyjęciem, ja­kiego utwór doznał wśród ludu. Musimy więc oba te kry­teria stosować łącznie. Intencję autora, tj. motyw jego twórczości, poznajemy nie z jego deklaracji ideowych, ale właśnie z przyjęcia utworu przez społeczeństwo.

Motywem pisarza powinno być oddziaływanie spo­łeczne. W naszej krytyce literackiej i artystycznej nie ma miejsca na sekciarstwo. W myśl zasady wspólnego frontu przeciwko Japonii musimy wchłonąć dzieła wszystkich odcieni politycznych. Ale nasza krytyka musi stać twardo na gruncie ściśle określonych zasad. Wszyst­ko, co wrogie jedności ludu, co szkodzi interesom mas, co zwraca się przeciwko wiedzy i postępowi, co jest antyko­munistyczne — musi podlegać bezwzględnej krytyce. Gdyż takie utwory — zarówno w swojej intencji jak i w oddziaływaniu — przeciwstawiają się idei jedności narodowej i walki o wyzwolenie. Nawet oceniając este­tyczną wartość dzieła musimy brać pod uwagę jego od­działywanie społeczne. Pisarzowi i artyście nie wolno po­legać wyłącznie na własnym sądzie. Nasza krytyka umo­żliwi swobodne współzawodnictwo twórczości artystycz­nej różnych kierunków. Nasza krytyka, oparta na zasa­dach naukowych i estetycznych, pozwoli również podnieść poziom twórczości i dostosować ją do wymagań szerokiej publiczności.

Obok kryteriów politycznych istnieją kryteria arty­styczne. Jaki jest ich wzajemny stosunek? Polityka nie jest tym samym co sztuka, a pogląd na świat nie jest jednoznaczny z poglądami na metody twórczości arty­stycznej. Zaprzeczamy istnieniu całkowicie niewzruszo­nych kryteriów politycznych, ale nie uznajemy również niewzruszonych kryteriów estetycznych. Kryteria poli­tyczne i estetyczne zmieniają się w zależności od różnic społecznych i klasowych. Ale w każdym społeczeństwie i w każdej klasie kryterium polityczne zajmuje pierwsze miejsce, przed kryterium estetycznym.

Burżuazja odrzuca zawsze dzieła proletariackiej sztu­ki i literatury, i to bez względu na ich czysto artystycz­ną wartość. Podobnie proletariusze odrzucają dzieła burżuazji, ale odrzucając ich reakcyjną treść polityczną przyjmują ich artystyczną formę, jakkolwiek nie czynią tego bezkrytycznie. Dzieło, którego treść jest reakcyjna, jest szkodliwe dla ludu i może być przezeń odrzucone, na­wet jeżeli ma wartość artystyczną. Wszystkie dzieła lite­ratury i sztuki okresu dekadencji, stworzone przez klasę wyzyskiwaczy, mają pewną wspólną cechę: ich arty­styczna forma kłóci się z reakcyjną treścią. My stawia­my postulat jedności, jedności między polityką i sztuką, jedności między rewolucyjną treścią polityczną i najwyż­szą formą artystyczną. Dzieło sztuki, które nie jest do­brym dziełem sztuki, nie ma siły wyrazu nawet wtedy, gdy twórca jego jest przekonań najbardziej postępowych i przemawia w imieniu postępowego środowiska. Toteż odrzucając z jednej strony dzieła o szkodliwej treści, odrzucamy z drugiej strony kierunek traktujący dzieło sztuki jako „slogan lub plakat” i z całym naciskiem pod­kreślamy równowartość obu elementów — postępowej treści i artystycznej formy — w twórczości artystycznej i literackiej. Wielu naszych towarzyszy ulega jednemu z tych dwóch kierunków. Wielu z nich lekceważy formę artystyczną, dlatego też musimy domagać się doskonało­ści artystycznej.

W obecnej jednak chwili zagadnieniem najważniej­szym jest aspekt polityczny. Niektórzy towarzysze nie posiadają dostatecznej świadomości politycznej i wsku­tek tego spotykamy wciąż jeszcze wśród twórców poję­cia chwiejne lub wręcz fałszywe.

Zacytujemy tu kilka przykładów ilustrujących po­glądy literackich kół Jenami.

1. „TEORIA NATURY LUDZKIEJ”

Czy istnieje w rzeczywistości coś, co można nazwać „naturą ludzką”? Oczywiście, że tak. Ale jest to kon­kretnie pojęta natura ludzka, która w społeczeństwie klasowym reprezentuje świadomość pewnej klasy. Nie ma natomiast jakiejś abstrakcyjnej, ponadklasowej na­tury ludzkiej. My bronimy natury ludzkiej proletariusza, podczas gdy kapitaliści i mieszczanie przemawiają w imieniu natury ludzkiej kapitalistów i mieszczan, gło­sząc jednocześnie, że bronią jakiejś „jedynej” ludzkiej natury, dla nich bowiem natura proletariusza jest sprzeczna z naturą ludzką. Są w Jenanie ludzie, którzy twierdzą, że przyjmują za podstawę teoretyczną sztuki i literatury rzekomą teorię „natury ludzkiej”. Jest to stanowisko z gruntu fałszywe.

2. „MIŁOŚĆ, MIŁOŚĆ LUDZKOŚCI JEST PODSTAWO­WYM ŹRÓDŁEM WSZELKIEJ TWÓRCZOŚCI ARTYSTYCZ­NEJ I LITERACKIEJ.”

Nie ma na świecie ani miłości, ani nienawiści bez przyczyny. Odkąd ludzkość rozpadła się na klasy, tak zwana „miłość ludzkości” — niepodzielna i powszech­na — nigdy nie istniała. Jest to idea, o któi’ej mówili wielcy nauczyciele, Konfucjusz czy Tołstoj, ale której nigdy nie wcielono w życie; jest bowiem niemożliwa do urzeczywistnienia w społeczeństwie klasowym. Prawdzi­wa miłość ludzkości będzie możliwa, ale dopiero wówczas, gdy podział klasowy zniknie całkowicie z powierzchni ziemi. Społeczność ludzka jest podzielona, dopóki istnieją klasy. Społeczność ludzka nie będzie zjednoczona, dopóki nie znikną klasy. Wtedy dopiero zrodzi się powszechna miłość ludzkości — dzisiaj nie jest to jeszcze możliwe. Nie kochamy faszyzmu, nie kochamy naszych wrogów, nie kochamy odrażającego tworu, jakim jest dzisiejszy ustrój społeczny. Zniweczenie ich jest naszym celem. Są­dzimy, że nasi artyści i pisarze rozumieją tę prostą, ludz­ką prawdę.

3. „OD WIEKÓW WSZYSTKIE DZIEŁA SZTUKI I LI­TERATURY UKAZUJĄ ZARÓWNO ŚWIATŁA JAK I CIE­NIE — „PÓŁ NA PÓŁ”.

Zdanie to wyraża myśl fałszywą i dwuznaczną. Nie zawsze dzieła sztuki i literatury hołdowały tej zasadzie. Wielu pisarzy drobnomieszczańskich nigdy nie dawało w swych utworach miejsca światłu — dzieła ich ukazy­wały wyłącznie ciemne strony życia; była to literatura, którą nazywamy ekshibicjonistyczną. Istnieje też litera­tura, która szerzy tylko pesymizm. Przeciwstawić jej możemy literaturę twórczego socjalizmu Związku Ra­dzieckiego, literaturę, która przede wszystkim ukazuje światła. Oczywiście, pisarze radzieccy opisują również błędy świata pracy, ale to są cienie, które służą tylko bardziej wyrazistemu wydobyciu świateł. Nigdy tu nie było mowy o jakiejś recepcie „pół na pół”. W ustrojach reakcyjnych pisarze burżuazyjni przedstawiają masy re­wolucyjne jako zgraję zbójców, a samych siebie — burżuazję — jako bogów i świętych: pisarze ci odwracają prawdę, rozkładają fałszywie światła i cienie. Tylko prawdziwie rewolucyjni artyści i pisarze zdolni są roz­wiązać zagadnienie pochwały lub odkrywczej kryty­ki. Trzeba zdemaskować wszystkie ciemne moce, działa­jące na szkodę ludu, podobnie jak trzeba oddać należną cześć walkom rewolucyjnym ludu i mas. Oto naczelny obowiązek twórców.

4. „ZADANIEM LITERATURY I SZTUKI JEST ZAWSZE ODKRYWCZA KRYTYKA.”

To zdanie, tak samo jak poprzednie, świadczy o bra­ku wiedzy historycznej i o niezrozumieniu procesu roz­woju materializmu. Jak już poprzednio mówiliśmy, lite­ratura i sztuka nie mogą ograniczać się tylko do „de­maskowania”. Twórca rewolucyjny może demaskować tylko napastników, wyzyskiwaczy, ciemiężycieli; nie mo­że natomiast czynić przedmiotem swej krytyki ludu i mas. Prawda, lud ma też swoje wady, ale wady te są rezultatem panowania napastników, wyzyskiwaczy i cie­miężycieli. Nasi pisarze i artyści rewolucyjni powinni więc ograniczyć się do ukazania tych błędów jako owo­ców zbrodni popełnionych przez napastników, wyzyski­waczy, ciemiężycieli. Nie powinni natomiast obnażać „wad ludu”. Jeśli chodzi o lud, zadaniem twórców jest: oświecać go i wychowywać. Tylko antyrewolucyjni ar­tyści i pisarze mogą mówić: „Głupota ludu jest jego ce­chą wrodzoną”; tylko oni mogą przedstawiać rewolucyj­ne masy jako szaleńców i despotów.

5. „EPOKA ESEJU TRWA. STYL LU SINA JEST WCIĄŻ WZOREM.”

Zdaniem wrogów ludu, eseje Lu Sina i jego styl ma­ją wartość wyłącznie satyryczną. Lu Sin żył w ustroju reakcyjnym, pod panowaniem sił ciemności. Pozbawiony wolności słowa, zmuszony był posługiwać się satyrą ja­ko orężem walki. Postępował słusznie. Trzeba w sposób dowcipny i gryzący drwić z faszyzmu i z rodzimej reak­cji. Ale na terenach pogranicznych Szensi, Kansu, Ninghsia, w bazach partyzantów na zapleczu frontu japoń­skiego, gdzie wszyscy twórcy rewolucyjni korzystają z demokratycznej swobody, gdzie ogranicza się tylko wolność elementów antyrewolucyjnych, tajnej policji Kuomintangu — tam forma literacka musi być inna niż forma Lu Sina. Tam wolno krzyczeć głośno, nie ma po­trzeby pisać między wierszami, unikać otwartej walki i surowych słów, tym bardziej że wszystkie te subtel­ności są mało dostępne dla ludu i mas. Gdyby Lu Sin miał do czynienia nie z wrogami ludu, ale z ludem sa­mym — nie pisałby tylko esejów, nie drwiłby z ludu, nie atakowałby rewolucyjnych partii; styl jego twórczości byłby inny. Jak już mówiliśmy, jest naszym obowiąz­kiem krytykować błędy ludu, ale musimy na nie patrzeć z punktu widzenia tego ludu i z miłością, jako jego obroń­cy i wychowawcy. Jeśli w stosunku do naszych towarzy­szy przyjmiemy ten sam styl walki, jaki stosujemy ata­kując naszych wrogów, to przejdziemy do obozu tych wrogów. Czy znaczy to, że musimy wyrzec się satyry? Są różne rodzaje satyry: satyra, która atakuje wroga, sa­tyra, która przemawia do przyjaciół, i satyra, która godzi we własne szeregi. Każdy z tych rodzajów jest odmienny. Nie możemy zabronić satyry w ogóle, ale musimy ogra­niczyć ją, aby nie była nadużywana.

6. „NIE PISZEMY PO TO, BY CHWALIĆ. NIE ZAWSZE BOWIEM HYMNY POCHWALNE SĄ WIELKIMI DZIEŁAMI SZTUKI, TAK JAK UTWORY PRZEDSTAWIAJĄCE CIEMNE STRONY ŻYCIA NIE SĄ Z REGUŁY BEZWARTOŚCIOWE.”

Jeśli się jest artystą i pisarzem burżuazji, sławi się nie proletariat, lecz burżuazję. Jeśli się jest pisarzem proletariackim, nie gloryfikuje się burżuazji, lecz lud pracujący i proletariuszy. Albo jedno, albo drugie. Utwór, który przedstawia w korzystnym świetle burżuazję, nie jest przez to samo utworem wartościowym, a utwór, który przedstawia zbrodnie burżuazji, nie jest przez to samo utworem lichym. Dzieło, które opiewa chwałę pro­letariatu, nie musi być z tego powodu dziełem bezwar­tościowym, natomiast utwór wydobywający rzekome cie­mne strony proletariatu — jest z pewnością utworem złym. Czyż nie znajdujemy na to dowodów w historii literatury i sztuki? Czy lud, twórca historii świata, nie zasługuje na uwielbienie? Dlaczego nie miałby być wart sławy proletariat, komunizm, nowa demokracja, socja­lizm? Jest jednak pewna kategoria ludzi, którzy nie przejawiają najmniejszego zainteresowania dla poczynań ludu, którzy zachowują postawę zimnych obserwatorów wobec ludu, jego walk i zwycięstw awangardy ludowej. Jedno, co ich naprawdę obchodzi, to ich własne ja; są niezmordowani w podziwianiu samych siebie, swoich wielbicieli i może jeszcze nielicznej garstki osób, z któ­rymi wiążą ich interesy. Ta kategoria małomieszczańskich indywidualistów oczywiście nie chce sławić zasług rewolucyjnego ludu, nie chce zagrzewać go do walki ani umacniać jego wiary w zwycięstwo. Są oni pasożytami w naszych szeregach. Lud rewolucyjny nie potrzebuje takich „wieszczów”.

7. „NIE CHODZI TU O NASZ POGLĄD NA ŚWIAT, BO POGLĄDY NASZE SĄ SŁUSZNE; INTENCJE MAMY NAJ­LEPSZE, ROZUMIEMY TEŻ DOKTRYNĘ _ ALE NIE PO­TRAFIMY ZNALEŹĆ WŁAŚCIWYCH ŚRODKÓW WYRAZU I DLATEGO NASZA TWÓRCZOŚĆ CHYBIA CELU.”

Mówiłem już o tym, jak w świetle materializmu dia­lektycznego przedstawia się sprawa motywów działania i jego rezultatów. Obecnie pytam: czy sprawa motywów jest jednoznaczna ze sprawą poglądów? Człowiek, który działa i nie troszczy się przy tym, jakie będą wyniki je­go działania, podobny jest do lekarza, który pisząc re­ceptę nie zważałby na to, że lekarstwo może zabić pa­cjenta. To samo można by powiedzieć o partii, która ogłaszałaby manifesty nie troszcząc się wcale o prak­tyczną realizację swego programu. Czy taka postawa jest właściwa? Czy w takim wypadku można mówić o do­brych intencjach? Oczywiście, kiedy usiłujemy z góry obliczyć rezultaty, możemy się pomylić w rachunku. Ale czy można mówić o dobrych intencjach pisarza lub ar­tysty, który upiera się przy swoich metodach działania, pomimo iż fakty dowiodły już niezbicie, że rachunek był fałszywy? Partię czy lekarza sądzimy według tego, jak realizują swoje zamiary i jakie osiągają wyniki. Na tej samej podstawie musimy sądzić pisarzy i artystów. Oprawdziwie dobrej woli można mówić tylko wtedy, gdy pisarz ani na chwilę nie zapomina o skutkach swej pra­cy, gdy korzysta z doświadczeń, ulepsza metody i dosko­nali środki ekspresji. Prawdziwie dobrą wolę wykazuje ten pisarz, który gotów jest z całą odwagą, bez zastrze­żeń i zupełnie szczerze krytykować własne dzieło, badać i poprawiać swe błędy i pomyłki. Na tym polega metoda komunistycznej samokrytyki. Oto jedyna właściwa po­stawa. Tylko ten, kto przyjął taką postawę, poważną i pełną poczucia odpowiedzialności, może, posuwając się krok za krokiem, dojść do zrozumienia, jakie stanowisko jest słuszne i właściwe. Kto, zamiast w ten sposób po­szukiwać właściwej drogi, ślepo ufa sam sobie i lekko­myślnie twierdzi, że już wszystko zrozumiał, ten pozo­stanie zawsze ignorantem i będzie coraz bardziej odda­lał się od prawdy.

8. „STUDIOWAĆ MARKSIZM-LENINIZM — ZNACZY POWTARZAĆ BŁĘDY, KTÓRE POPEŁNIA MATERIALIZM DIALEKTYCZNY W SWYCH TEORIACH ESTETYCZNYCH.”

Uczymy się marksizmu-leninizmu po to, aby nauczyć się patrzeć na świat, społeczeństwo, literaturę i sztukę z punktu widzenia materializmu dialektycznego i histo­rycznego, a nie po to, aby w dziełach literackich i arty­stycznych zamieszczać wykłady systemu filozoficznego. Marksizm-Ieninizm może wprowadzić do twórczości ar­tystycznej realizm, ale nie może go w niej zastąpić. For­muły dogmatyczne, suche i puste zarazem, które szko­dzą inspiracji twórczej, szkodzą również marksizmowi i leninizmowi. Dogmatyczny marksizm-leninizm nie jest w ogóle marksizmem-leninizmem, ale teorią antymarksistowską i antyleninowską. Czyż więc marksizm-leninizm walczy z inspiracją twórczą? Nie, zwalcza on tylko twór­czość feudalną, kapitalistyczną, „sztukę dla sztuki”, eli­tarną, nihilistyczną, dekadencką, pesymistyczną, słowem, sztukę w istocie swej antyludową, antymasową, antyproletariacką. Czy należy także zwalczać inspiracje ar­tystów i pisarzy proletariackich, ulegających wpływom wymienionych przed chwilą kierunków? Jestem przeko­nany, że należy je zwalczać. Ale walcząc z nimi, musimy na ich miejsce zbudować inne wartości

V

Omawiane tutaj problemy są wciąż jeszcze żywe w kołach artystycznych i literackich Jenanu. Jest to do­wodem, że w tych kołach wciąż jeszcze pokutują poważ­ne błędy.

Wśród naszych towarzyszy wielu jest idealistów, dogmatystów, utopistów, wreszcie — gadułów, którzy za­niedbują cele praktyczne i oddalają się od mas ludowych. Konieczne jest wypowiedzenie energicznej i skutecznej walki tym błędom.

Wielu jest też towarzyszy, którzy nie odróżniają wyraźnie proletariatu od drobnomieszczaństwa; wielu jest takich, którzy, mimo iż organizacyjnie należą do partii, ideologicznie są jej obcy — częściowo lub zupeł­nie. Ci, którzy są całkowicie obcy ideologicznie, zachowu­ją w swych mózgach gnijące odpadki poglądów klasy wyzyskiwaczy i nie mają pojęcia, czym jest idea prole­tariatu, komunizm, partia. Wydaje im się, że komunizm jest po prostu jednym z wielu poglądów na świat. Nie rozumieją, że jest to pogląd na świat, do którego nie do­chodzi się łatwo. Ludzie ci nigdy nie będą mieli zmysłu partyjnego, ducha partyjnego, i prędzej czy później opuszczą partię. Oczywiście, są inni, jeszcze gorsi, którzy należą do stronnictwa japońskiego, do stronnictwa Wang Czing-wei (szefa marionetkowego rządu), do stronnictwa tajnej policji Kuomintangu, kapitaliści i obszarnicy, którzy wciskają się do partii komunistycznej i do jej or­ganizacji, obnoszą tytuł „członka partii” i „rewolucjo­nisty”. Jakkolwiek więc przeważająca część członków na­szej partii to elementy nieskazitelne, musimy przepro­wadzić gruntowną czystkę naszych szeregów z punktu widzenia ideologicznego i organizacyjnego, aby drogą postępu doprowadzić nasz ruch rewolucyjny w jak naj­szybszym czasie do celu.

Aby uzdrowić organizację, trzeba zacząć od wypro­stowania linii ideologicznej, trzeba rozszerzyć i rozwinąć walkę ideologiczną proletariatu z obcymi mu elementa­mi. Walka ideologiczna, która rozgrywa się w literackich i artystycznych kołach Jenanu, jest jak najbardziej uzasadniona. Ludzie wywodzący się z burżuazji próbują wszelkich środków działania, uciekają się więc także do literatury i sztuki, aby uporczywie manifestować swą obecność, szerzyć swoje poglądy, domagać się od partii i świata, by kształtowały swe oblicze na podobieństwo oblicza drobnomieszczaństwa i skostniałych intelektua­listów. W tych okolicznościach naszym obowiązkiem jest powiedzieć tym ludziom wyraźnie: — Towarzysze, wa­sza gra nie uda się. Ani proletariat, ani lud i jego masy nie pójdą za wami, oznaczałoby to bowiem przejście do obozu obszarników i kapitalistów, groziłoby katastrofą partii, ojczyźnie, nawet wam samym. Za kim więc pój­dziemy? Wzorem dla partii i świata będzie proletariat i jego awangarda. Mamy nadzieję, że towarzysze artyś­ci i literaci zrozumieją powagę tej walki ideologicznej, postarają się wziąć w niej udział, utwierdzą się ideolo­gicznie i umocnią w swym działaniu przeciw wrogowi, w imię dobra własnego i towarzyszy. Wtedy dopiero zdo­łamy osiągnąć w naszych szeregach prawdziwe zjedno­czenie wszystkich sił.

Wielu spośród naszych towarzyszy na skutek zamę­tu ideologicznego w ich głowach nie docenia różnicy, ja­ka istnieje między terenem naszej bazy a resztą kraju. Wielu z nich przybyło tutaj ze swych domostw w Szang­haju. Między ich pracownikami w Szanghaju a naszą bazą demokratyczną jest nie tylko różnica położenia geogra­ficznego, ale i różnica epok. Tam trwa jeszcze ustrój społeczny na wpół feudalny, na wpół kolonialny, rządzą kapitaliści i obszarnicy; tu kształtuje się rewolucyjna społeczność nowej demokracji, kierowana przez proleta­riat. Przybywając tu, do naszej bazy demokratycznej, widzimy nowy ustrój, nie mający precedensu w naszej ty­siące lat liczącej historii, widzimy władzę robotników, chłopów i żołnierzy, ludu i mas; otaczają nas zupełnie inne zjawiska, inni ludzie, powstają nowe zadania. Przeszłość umarła i nic jej nie wskrzesi. Dlatego bez naj­mniejszego wahania powinniśmy przyłączyć się do no­wych mas. Niejeden z towarzyszy znalazłszy się tu, wśród nowych mas, myśli jeszcze: „Nie przyzwyczaję się do tego, nie zrozumiem ich, nie znajdę tu pola działania dla mojego talentu.” Jeśli tak myśli, to napotka przeszkody nie tylko wśród ludu wsi, ale i wśród mieszkańców Jenanu. Niektórzy towarzysze mówią sobie: „Powinienem pozostać na terenach zaplecza i pisać dla inteligencji. Przywykłem do tego. Zresztą w ten sposób moja praca nabierze znaczenia ogólnonarodowego.” Jest to pogląd z gruntu fałszywy. Zaplecze zmieniło się i potrzeby czy­telników także uległy zmianie. Wasi odbiorcy nie chcą już słuchać wciąż tych samych starych historii, oczekują od pisarzy opowieści o nowych bohaterach i o nowym świe­cie. Prawdą jest, że im lepiej przystosujecie wasze dzie­ło do potrzeb mas tutaj, w bazie demokratycznej, tym większe będzie jego powszechne narodowe znaczenie, tym lepiej będzie ono przyjęte przez wszystkich czytelników w całym kraju. Powieść Fadiejewa „Razgrom” jest tylko historią małej grupy partyzantów, autorowi nie przyszło do głowy dostosowywać się do smaku czytelników sta­rego świata, a przecież jego dzieło zyskało sobie świato­wy rozgłos. Chiny idą naprzód, nie cofają się. Na czele tego pochodu Chin w przyszłość kroczy nasza baza demo­kratyczna, a nie — ociągające się jeszcze, zacofane zaple­cze. Towarzysze, stojący w obliczu zadania naprawy błę­dów i oczyszczenia swej sztuki z obcych naleciałości, mu­szą przede wszystkim zrozumieć tę podstawową prawdę.

Skoro zaś chodzi o włączenie się w życie mas, trzeba rozstrzygnąć raz na zawsze problem stosunku pomiędzy jednostką a masami. Za hasło może nam tu posłużyć wiersz Lu Sina:

Bez zmrużenia oczu spoglądać zimno i surowo w twarz tysiąca wrogów,

Ale pochylić głowę i poddać kark jak bawół wobec dziecka.

Tysiące wrogów mamy przeciw sobie. Choćby jednak ci wrogowie toczyli walkę najzłośliwiej i najokrutniej, nie ugniemy się przed nimi. Dzieckiem z wiersza — jest proletariat, lud, masy. Każdy komunista, każdy rewo­lucjonista, każdy artysta i pisarz powinien za przykła­dem Lu Sina stać się pokornym „bawołem” proletariatu, ludu i mas, ofiarować im samego siebie, służyć im do koń­ca dni swoich. Intelektualiści powinni przyłączyć się do mas i służyć im. Oczywiście, zanim to osiągniemy, trze­ba przebyć trudny etap. Ale trzeba zdobyć się na odwa­gę i wolę, aby tego dokonać.

To, o czym mówiliśmy dzisiaj, to tylko jeden z pod­stawowych problemów ideologicznych. Jest jeszcze wiele istotnych zagadnień konkretnych, których nie można roz­strzygnąć bez wytrwałych studiów. Wierzę, że nasi to­warzysze będą mieli odwagę wkroczyć na tę drogę. Wie­rzę, że na tym etapie towarzysze nasi dzięki stu­diom i wytrwałej pracy będą umieli sprostować błędy, przeistoczyć samych siebie i swoją twórczość; stworzą oni z pewnością dzieła wysokiej wartości, które spotkają się z gorącym przyjęciem robotników, chłopów, żołnierzy, ludu i mas, które zdołają z pewnością dokonać postępu w dziedzinie sztuki i literatury tu, w bazie demokratycz­nej, i na obszarze całych Chin wkraczających w nową, pełną chwały epokę.

Przypisy:

1) Grupa postępowych literatów „4 maja” powstała w li­stopadzie 1919 r. Hasłem jej było: „Sztuka dla życia”; grupa ta wysuwała żądanie, aby literatura chińska była „literaturą krwi i łez ciemiężonych”. W skład grupy wchodzili wybitni pisarze chińscy, jak np. Lu Sin, Mao Tse-tung i inni.

2) W 1937 r. na podstawie układu o jedności działania przeciwko Japonii, zawartego między Kuomintangiem a komu­nistami, wojska ludowe, liczące w tym czasie ok. 80.000 ludzi, zostały podporządkowane dowództwu Rządu Centralnego i otrzymały nazwę 8 Armii. W czasie wojny z Japonią 8 Armia wsławiła się skutecznymi działaniami partyzanckimi, których wynikiem było wyzwolenie i całkowite oczyszczenie z okupan­tów wielkich obszarów kraju. Terenem działania 8 Armii były Chiny północne.

3) Nowa 4 Armia została zorganizowana w 1938 r. z tych jednostek Armii Ludowej, które nie brały udziału w „Wielkim Marszu” i wskutek tego pozostały w Chinach środkowych. Te­ren jej działalności obejmował początkowo prowincje Anhwei i Kansu, a następnie uległ rozszerzeniu na cały dolny bieg i do­linę rzeki Jang-Tse, zagrażając tak wielkim ośrodkom, jak Szanghaj i Nankin.

Nowa 4 Armia padła ofiarą zdradzieckiego ataku wojsk kuomintangowskich w styczniu 1941 r.

4) Antyjapońskie bazy partyzanckie były tworzone przez oddziały ludowe na terenach topograficznie korzystnych. Sta­nowiły podstawę wyjściową do dalszych działań przeciwko Ja­pończykom i ośrodki, wokół których tworzyły się rejony wy­zwolone. Jedną z najbardziej znanych była baza Szansi-Czahar-Hopei.

5) Lu Sin (1881-1936), wybitny pisarz, satyryk i publicy­sta, zwany chińskim Gorkim. Twórczość jego i życie były ściśle związane z walką chińskiego proletariatu. Był wielkim przyja­cielem Związku Radzieckiego.

6) Jenan, miasto w płn. części prowincji Szensi; od 1935 do 1949 r. był stolicą Chin Ludowych.

7) Stolica Chin kuomintangowskich podczas II wojny światowej.

Komunistyczna Partia Peru – Wieczna chwała prezydentowi Mao Tsetungowi!

W ciągu tysięcy lat nieustannej walki o przejście od sfery konieczności do wolności, ludzkość zrodziła klasę robotniczą, a wraz z jej niewyczerpaną i rosnącą siłą zrodził się marksizm-leninizm zsyntetyzowany w Marksie i Engels w Leninie i Stalinie.

 Tak więc, odkąd marksizm powstał z klasy robotniczej, uciskane narody i cała ludzkość mają cel i nadzieję: zbudować nowe społeczeństwo, społeczeństwo komunistyczne, do którego idą „z gwałtowną i aktywną wiarą. “

W epoce imperializmu lub monopolistycznego, pasożytniczego i umierającego kapitalizmu, czas, w którym klasa robotnicza siłą swych uzbrojonych rąk zdobywa władzę i rosnące i wściekłe fale narodowego wyzwolenia zmiatają imperialistyczny ucisk, rozwija rewolucję chińską pełną nauczania i zdziwienia dla świata.

W tym historycznym tyglu międzynarodowa klasa robotnicza urzeczywistniła się w prezydencie Mao Tsetungowi, który w 1921 r. założył Komunistyczną Partię Chin, zorganizowaną awangardę, która przewodziła triumfalnej rewolucji nowej demokracji wraz z założeniem Chińskiej Republiki Ludowej, partia, która dzisiaj przez Wielką Proletariacką Rewolucję Kulturalną rozwija rewolucję socjalistyczną i umacnia dyktaturę proletariatu.

W ten sposób wyłoniła się Myśl Mao Tse Tung.


W ten sposób marksizm-leninizm znalazł sposób, aby poprowadzić i wcielić uciskane narody w niepohamowany potok światowej rewolucji.

W ten sposób marksizm-leninizm znalazł sposób, aby stale rozwijać rewolucję socjalistyczną i nieubłaganie iść w kierunku jej przyszłego celu, społeczeństwa komunistycznego.


W tych wspaniałych ramach walki klasowej, w swoim wielkim kraju i na świecie, prezydent Mao Tsetung odziedziczył marksizm-leninizm, bronił go i rozwijał.

Bronił go przed rewizjonizmem, który dziś jest zdemaskowany przez radziecki socjal-imperializm i jest obecnie głównym źródłem wojny.

I rozwinął ją w każdej dziedzinie, podnosząc ją do obecnej sytuacji marksizmu-leninizmu-myśl Mao Tsetung.


Tak więc marksizm, w płomieniach walki klasowej i działania wielkich wychowawców proletariatu, staje się marksizmem-leninizmem-myśl Mao Tsetung.

W związku z tym, dzisiaj być marksistą jest trzymać się marksizmu-leninizmu – myśli Mao Tsetung.

Prezydent Mao Tsetung nie żyje!

Jego wielkie serce przestało bić, jego puls zatrzymał się, a jego życie zgasło.

Głęboki, ciężki ból spada na klasę robotniczą i uciskane ludy Ziemi, a czerwone flagi na pół-maszcie niosą powszechną żałobę.


Wielki wychowawca międzynarodowego proletariatu przestał istnieć, a jego niezgłębiona nieobecność odczuwana jest na całym świecie: to wielka nieobecność, która zostawiła nam Marksa, to wielka nieobecność, która pozostawiła nam Lenina, dziś że wczoraj klasa robotnicza i ludowe, zamieniając swój ból w siłę, poprzez zamieszanie, będą kontynuować świetlisty cel, wciąż niosący niepokonane flagi Marksa, Lenina i Mao Tsetunga.

Organizacje, które przyłączają się do Mariátegui w momencie smutku, wyrażają się do Chińskiego ludu, chińskiej klasy robotniczej i wielkiej, chwalebnej i poprawnej Komunistycznej Partii Chin, ich najgłębszego smutku z powodu śmierci prezydenta Mao Tsetunga, wielkiego pedagoga klasy robotniczej międzynarodowej, uciskanych narodów świata i światowej rewolucji, której myśl oświetla świat i zawsze będzie go oświetla.


WIECZNA CHWAŁA PREZYDENTOWI MAO TSETUNG


Komitet Koordynacyjny Organizacji Członkowskich Mariátegui 
V. P. Nr 6, dec.76 Lima
18 września 1976 r

CMLM[B] – „Komunistyczna Partia Maoistyczna Włoch“ pozdrawia Fidela Castro: przykład rewizjonizmu

Można jedynie zrozumieć, podając przykład rewizjonizmu, że „ Komunistyczna Partia maoistyczna Włoch” nie jest maoistyczną, ponieważ „pozdrawia” Fidela Castro jako „rewolucyjnego antyimperialistę”.
Kuba byłaby „punktem odniesienia i wsparcia dla całego ruchu antyimperialistycznego i antyimperialistycznej walki na kontynencie”, „wpływając na pokolenie antyimperialistów na świecie”.

Jest to całkowicie nieprawdziwe, ponieważ właśnie maoizm rozwija się przeciwko kubańskim koncepcjom zsyntetyzowanym przez francuskiego Régisa Debraya w jego dziele „Rewolucja w rewolucji” (hasło, które ponadto definiowała niedawno „komunistyczna partia maoistyczna Włoch” absurdalnie jako hasło chińskiej rewolucji kulturalnej!).
Komunistyczna Partia Peru opublikowała w przeszłości dokument (KPP: Ameryka Łacińska: wojna ludowa, wielkie zwycięstwa, wspaniałe perspektywy), w którym szczegółowo przedstawia kwestię opozycji maoizmu do kastrizmu i jego guewarystycznego wariantu, nawet jeśli ta ostatnia forma jest stosunkowo bardziej niejednoznaczna ze względu na swój dobrowolny charakter.

Maoiści nigdy nie uważali, że Kuba, jak myśli „ Komunistyczna Partia Maoistyczna Włoch”, „przerwała marsz w kierunku socjalizmu” wspierając ZSRR, ale że stała się pół-feudalnym półkolonialnym satelitą ZSRR.
Deklaracja Rewolucyjnego Ruchu Internacjonalistycznego z 1984 r., struktura skupiająca siły pro-Mao Tse-Tunga, do której wówczas należała poprzednia forma „ Komunistycznej Partii Maoistycznej Włoch”, jest absolutnie jasna: 


“W krajach kolonialnych i pół (lub neo) kolonialnych głównym odchyleniem tego ostatniego okresu była (i nadal jest) tendencja do nieuznawania lub odmawiania tej podstawowej orientacji dla ruchu rewolucyjnego w tym kraju: tendencja do rezygnacji z wiodącej roli proletariatu i partii marksistowsko-leninowsko-maoistycznej; odrzucić lub oportunistycznie wypaczyć teorię wojny ludowej; porzucić budowę zjednoczonego frontu, opartego na sojuszu robotników i chłopów i kierowanego przez proletariat.
To rewizjonistyczne odchylenie kiedyś zamanifestowało się zarówno w „lewicowej” formie, jak i jawnie prawej formie.

Współcześni rewizjoniści dużo głosili o „pokojowym przejściu do socjalizmu” (szczególnie do niedawna) i starali się faworyzować burżuazyjne przywództwo w walkach o wyzwolenie narodowe.

Ten prawicowy rewizjonizm, który nie ukrywa swojej polityki kapitulacji, zawsze jednak znajdował echo w innej formie rewizjonizmu, z którą dziś coraz bardziej się przecina: rodzaj zbrojnego rewizjonizmu „lewicy” , co jest od czasu do czasu popierane między innymi przez kubańskie kierownictwo, które prowadzi do oddalania mas od walki zbrojnej i promuje ideę, że możemy połączyć wszystkie etapy rewolucji i dokonać tylko jednej rewolucji, tak zwanej rewolucji „socjalistycznej”;
polityka ta w rzeczywistości sprowadza się do zmobilizowania robotników do bardziej ograniczonej perspektywy i zaprzeczenia faktu, że klasa robotnicza musi prowadzić chłopów i inne siły, a tym samym zobowiązać się do całkowitego wyeliminowania imperializmu oraz zacofane i wypaczone stosunki gospodarcze i społeczne, którymi żywi się kapitał zagraniczny i które dąży do konsolidacji.

Dzisiaj ta forma rewizjonizmu stanowi jeden z głównych środków wykorzystywanych przez socjial-imperialistów do włączania się w walki o wyzwolenie narodowe i kontrolowania ich.“ 

Znaczące jest to, że trzydzieści lat po tej deklaracji „ Komunistyczna Partia Maoistyczna Włoch” pozdrawia Fidela Castro, który został wcześniej denuncjowany. To dobry przykład tak zwanego rewizjonizmu.

Bierut – NA LOTNISKU W WARSZAWIE PO POWROCIE Z MOSKWY DNIA 11 MARCA 1953 R.

Drodzy Towarzysze i Przyjaciele!

Trudno jest wyrazić słowami cały bezmiar bolesnych uczuć, jakie nurtują w sercach setek milionów ludzi, uświadamiających sobie, że odszedł już na zawsze Człowiek, z którego ust jeszcze tak niedawno płynęły w świat słowa pełne niezrównanej siły i myśli opromieniające naszą przyszłość, rozświetlające cel naszego życia i walki, ukazujące jasną drogę do zwycięstwa prawdy i sprawiedliwości – drogę do komunizmu. Śmierć Józefa Stalina – genialnego kontynuatora nauki Marksa, Engelsa i Lenina, Wielkiego Budowniczego nowej epoki komunizmu, Wodza mas pracujących całego świata i czczonego przez całą przodującą i postępową ludzkość Chorążego pokoju – to tragiczna, niepowetowana i najboleśniejsza strata, jaka mogła ugodzić w nas wszystkich, w całe dzisiejsze pokolenie ludzi walczących o lepszą przyszłość, o pokój, o socjalizm i komunizm.

Nam, członkom polskiej delegacji, wysłannikom partii i rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, wypadło kroczyć w orszaku pogrzebowym za trumną Józefa Stalina wśród pogrążonych w bezbrzeżnym smutku najbliższych Jego towarzyszy, przyjaciół, współpracowników, wśród przedstawicieli partii robotniczych i komunistycznych z całego świata, wśród niezliczonych szeregów ludzi, których serca przenikał ból, ale wraz z tym i niezrównana siła woli, hartu, męstwa, decyzji. Tę, wielką siłę daje poczucie najgłębszego obowiązku, obowiązku walki o realizację wielkich idei, nauk, wskazań ukochanego przez nas wszystkich Wodza, Ojca, Nauczyciela i Wielkiego Przodownika ludzkości. Może nigdy bardziej, jak właśnie w te ciężkie, trudne i tragiczne dni zjednoczyły się myśli i uczucia setek milionów ludzi ze wszystkich zakątków świata, jednym tętnem zabiły miliony serc ludzkich, jedno pragnienie wysunęło się ponad wszystko – aby ziściło się, jak najszybciej to, czego uczył, do czego wzywał ludzkośc Stalin.

W chwili gdy trumnę ze zwłokami towarzysza Stalina wznoszono do mauzoleum, aby ustawić ją obok trumny Lenina – świat zatrzymał się w ruchu. W Polsce i we wszystkich wolnych krajach świata, ludzie pochylili głowy i trwali w ciszy przez długą chwilę. Najgłębsze skupienie uczuć miłości i czci objęło serca setek milionów ludzi. I w chwili tej stało się jasne dla nas wszystkich, że siła ta, ogarniająca cały świat, jest wszechpotężna, nieśmiertelna i niepokonana. Stało się jasne, że Stalin żyje w sercach olbrzymiej większości ludzi, i że potęga Jego myśli, Jego idei, Jego geniuszu żyć będzie wiecznie. Będzie ona wieść nieugięcie ludzkość naprzód, na wyżyny nowego, lepszego, szlachetniejszego życia. Nigdy jeszcze przodująca i walcząca o to nowe życie ludzkośc nie skupiała w sobie tak wielkiej, tak jednolitej, tak potężnej i niezłomnej siły. Żadne knowania wrogich i nikczemnych mocy nie będą już nigdy zdolne złamać tej jedności, którą tworzy zwartość serc, przenikniętych świadomością wielkich Stalinowskich idei.

Nieśmiertelna, niezwyciężona jest prawda, o którą przez całe swe życie walczył, której torował swym genialnym umysłem drogę, której nauczał nas towarzysz Stalin. Jest to święta prawda o tym, że społeczeństwo ludzkie może i powinno rozwijać się bez wyzysku człowieka przez człowieka, że narody świata mogą i powinny żyć wolne, niezależne, opierając stosunki między sobą na przyjaźni, braterstwie i pomocy wzajemnej. Lenin i Stalin – jako Wodzowie Wielkiej Rewolucji Proletariackiej – byli po raz pierwszy w dziejach ludzkośći budowniczymi takiego społeczeństwa. Byli oni twórcami pierwszego na świecie państwa robotników i chłopów, państwa, które w walce z niezliczonymi wrogami i trudnościami wprowadziło w życie socjalizm na olbrzymich obszarach globu ziemskiego. Związek Radziecki pod kierownictwem Wielkiego Stalina usunął ucisk narodowy, urzeczywistnił zwycięsko zasady braterstwa w stosunkach między wszystkimi narodami gnębionymi niegdyś bezlitośnie przez carat, zabezpieczył twórczy i wspaniały rozkwit gospodarki i kultury narodów dawniej zacofanych i upośledzonych.

Stworzona przez Lenina i Stalina partia proletariacka stała się przodującą i najpotężniejszą partią na świecie – partią ofiarnych, zahartowanych, bezgranicznie oddanych swemu narodowi i międzynarodowej sprawie robotniczej bojowników komunizmu.

Wielka, potężna i niezwyciężona jest ta siła, to dzieło, ta idea, którą pozostawił naszemu pokoleniu Józef Stalin. Wielka i niezwyciężona jest armia bojowników, którą On wychował, wykształcił i uzbroił ideologicznie. Jest to stalowa i nieugięta siła milionów, scementowana jednością idei i jednością woli – woli zbudowania nowego społeczeństwa, którego najwyższym prawem jest praca nad maksymalnym zabezpieczeniem rosnących potrzeb materialnych i duchowych narodu, nieustannego wzrostu jego dobrobytu.

Drodzy Przyjaciele i Towarzysze!

Wraz z narodami radzieckimi, wraz ze wszystkimi przodującymi i postępowymi ludźmi na całym świecie, wielki i głęboki ból przeżywa nasz naród polski. W bezmiernym smutku i żalu schylają nad trumną Józefa Stalina – Ojca, Nauczyciela, Wodza i Przyjaciela – swoje bojowe sztandary polskie masy pracujące. Naród polski wie, że Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa, kierowana przez Lenina i Stalina, przyniosła mu wyzwolenie po 150 latach niewoli. Naród polski wie, że zwycięska Armia Radziecka, dowodzona przez największego stratega naszych czasów – Generalissimusa Stalina, wyzwoliła go z najcięższego hitlerowskiego jarzma i po raz wtóry zapewniła mu niepodległość. Naród polski wie, komu zawdzięcza zjednoczenie w państwie w państwie polskim prastarych ziem polskich nad Nysą, Odrą i Bałtykiem. Masy pracujące Polski uświadamiają sobie w pełni, że wszystkie ich osiągnięcia na drodze budownictwa socjalizmu byłyby nie do pomyślenia bez braterskiego, przyjaznego poparcia i pomocy narodów radzieckich i ich bohaterskiej partii, bez nieustannej, wielkiej troski towarzysza Stalina – naszego najdroższego Ojca i mądrego Nauczyciela.

Nie ma na świecie takiej wrogiej siły, która by była w stanie zatrzymać bieg historii, która mogłaby zachwiać potężnym obozem pokoju i socjalizmu. Natchnione przez wielką myśl i ideę Józefa Stalina siły obozu pokoju i socjalizmu rosnąć będą niepowstrzymanie skupiając pod swymi sztandarami coraz to nowe miliony ludzi, walczących o swą wolność narodową i społeczną. Wytyczone przez Wielkiego Stalina hasła, nauki i idee muszą zwyciężyć.

Towarzysze!

Jeszcze mocniej zjednoczmy, spotęgujmy swe siły w walce o stalinowskie idee pokoju i socjalizmu! W codziennej ofiarnej pracy dajmy wyraz swej czci dla świetlanej pamięci Józefa Stalina – nie szczędząc sił, aby przyśpieszyć zbudowanie socjalizmu w naszej Ojczyźnie. Pogłębiajmy nieustannie i coraz mocniej zacieśniajmy naszą więź i przyjaźń z bratnimi narodami Związku Radzieckiego i narodami krajów demokracji ludowej. Strzeżmy tej przyjaźni, jak największego skarbum jako ostoi pokoju światowego i naszej niepodległości. Jedności wolnych i zespolonych wspólnymi ideami narodów nie jest w stanie naruszyć żadna wroga siła.

Tak uczył nas towarzysz Stalin!

Naszym niezawodnym wkładem w ogólnoludzką sprawę pokoju, w bezcenną dla nas i dla przyszłości naszych dzieci sprawę budowy socjalizmu jest realizacja naszego Planu Sześcioletniego, codzienne, rytmiczne wykonywanie zadań produkcyjnych, wszechstronne umacnianie sił gospodarczych i obronnych naszego kraju, ofiarne, rzetelne, szczere wypełnianie obowiązków względem naszego państwa ludowego. Niewyczerpanym źródłem siły twórczej dla każdego z nas osobiście i dla całego narodu jest rosnąca siła naszego państwa, które jest wspólnym dobrem materialnym i duchowym polskich mas pracujących. Nie żałujmy przeto trudu, aby nieustannie wzmacniać to wspólne dobro naszą ofiarną pracą.

Tego uczył nas towarzysz Stalin!

Jednoczmy swe siły, umacniając nieustannie szeregi Frontu Narodowego w walce o pokój i Plan Sześcioletni. Strzeżmy tej jedności przed niecnymi knowaniami wrogów narodu, bądźmy czujni wobec podżegaczy wojennych i najmitów imperialistycznych, którzy szerząc fałsz i potwarz chcieliby osłabić nasz naród. Pamiętajmy, że nie ma takiej wrogiej siły, która byłaby zdolna zatrzymać rozwój narodu zjednoczonego wielką ideą budownictwa socjalistycznego i utrwalenia pokoju.

Przyswajajmy sobie nieustannie wielkie nauki towarzysza Stalina, studiujmy Jego dzieła, poznawajmy Jego wspaniałe, twórcze, ofiarne życie, bierzmy z niego wzór i uczmy się postępować tak, jak On postępował, Czerpać będziemy nieustannie z niezmierzonej skarbnicy Jego talentów, Jego geniuszu.

Uczmy się od towarzysza Stalina kochać bezgranicznie swój naród i służyć mu ze wszystkich swych sił, walcząc nieustannie o zwycięstwo wielkiej sprawy wyzwolenia ludu pracującego z jarzma ucisku i wyzysku, o zwycięstwo idei trwałego pokoju i postępu na całym świecie.

Niech żyje wielki naród radziecki – naród – pogromca faszyzmu, naród – budowniczy komunizmu, naród – obrońca pokoju, naród Lenina i Stalina!

Niech żyje i krzepnie niewzruszona przyjaźń wolnych i walczących o wolność narodów!

Niech żyje i rozkwita nasza umiłowana Ojczyzna – ważne i mocne ogniwo światowego obozu pokoju!

Nieśmiertelne imię Stalina żyć będzie wiecznie w sercach narodu polskiego i całej postępowej ludzkości.

Bierut – Gorące pozdrowienia walczącemu narodowi koreańskiemu

Gorące pozdrowienia walczącemu narodowi koreańskiemu

Przemówienie przewodniczącego KC PZPR Prezydenta Bolesława Bieruta

  TOWARZYSZE! 
Rozpoczynając obrady dzisiejszego piatego z kolei Plenum Komitetu Centralnego, nie podobna na wstępnie nie ustosunkować się do faktu, który przykuwa dziś uwagę całego świata, — do bezprawnej, dzikiej i drapieżnej napaści imperializmu amerykańskiego na bohaterski naród Korei. Gwałcąc bezwstydnie wszelkie zasady prawa i współżycia międzynarodowego wobec narodu, który w najmniejszym stopniu nie naruszył w niczym interesów jakiegokolwiek kraju, imperializm amerykański rozpętuję brutalną i krwiożerczą wojnę w Korei i mobilizuje do współudziału w niej podległe sobie kapitalistyczne kraje całego świata. W ten sposób kapitalizm pod przewodem imperialistów amerykańskich demonstruje wobec całego świata swoje grabieżcze, nie liczące się z jakimikolwiek ludzkimi zasadami — drapieżne oblicze. 


 Czym zawinił naród koreański wobec Stanów Zjednoczonych wobec państw kapitalistycznych, które skierowują setki okrętów wojennych dla ostrzeliwania brzegów Korei, które zrzucają od 20 dni tysiące bomb na otwarte miasta Korei, mordując ludność tych miast, szerząc bez pardonu pożogę i zniszczenie w zupełnie obcym dla nich kraju?  

Zawinił tylko tym, że pragnie być wolny i niezależny, jak inne narody. 

Od dziesiątków lat Korea znajdowała się pod tyranią imperialistów japońskich. I oto w wyniku drugiej wojny światowej została wyzwolona. Na części ziemi koreańskiej znalazła się armia Stanów Zjednoczonych i od tej pory w południowej części Korei rozpoczęła się nowa niewola i tyrania. Oto jak wygłąda w rzeczywistości misja wyzwoleńcza imperializmu. 
 Na północy kraju, skąd wyparły ciemięzców japońskich wojska ZSRR, naród koreański rozpoczął nowe życie. W ciągu kilku lat północna Korea nie tylko zaleczyła rany zniszczeń wojennych, ale wyzwoliła nie mające nigdy przedtem w jej dziejach podobnego rozmachu, potężne siły twórcze swojego ludu.


 ZSRR wycofał z kraju swoje wojska i okazał wszechstronną pomoc w odbudowie kraju. Stany Zjednoczone organizowały w tym czasie armię napastniczą, zmierzając do podporządkowania sobie całego kraju. Ale naród koreański zrozumiał intencję nowych zaborców amerykańskich, ponieważ w ciągu 5 lat od chwili zakończenia wojny światowej czuł na sobie zaciskające się pęta nowej niewoli. Naród koreański postanowił nie dać sobie wydrzeć zdobytej wolności.  Taka jest przyczyna — jedyna i rzeczywista — obecnej napaści imperializmu światowego na Koreę. Ale imperializm przeliczył się mniemając, że potęga jego wobec narodów mniejszych jest wszechmocna. Bohaterski naród koreański walczy zwycięsko z imperialistycznymi napastnikami i wypiera ich krok za krokiem ze swego kraju. Cały świat postępowy, wszyscy uczciwi i miłujący pokój ludzie — przesyłają dziś bohaterskiemu narodowi koreańskiemu wyrazy sympatii i otuchy w walce. Setki milionów ludzi we wszystkich krajach świata domagają się od napastników imperialistycznych, aby cofnęli swe drapieżcze ręce precz od Korei. V Plenum Komitetu Centralnego przyłącza się do tych żądań i przesyła gorące pozdrowienia i uczucia solidarności dzielnemu narodowi Korei, walczącemu o swoją wolność. NIECH ŻYJE BOHATERSKA WALKA NARODU KOREAŃSKIEGO (Burzliwe oklaski).

lipiec 1950

Bierut – O TWÓRCZY ROZWÓJ MARKSIZMU–LENINIZMU

Przemówienie na inauguracji roku akademickiego w Instytucie Kształcenia Kadr Naukowych przy KC PZPR  dnia 17. X 1950 r.

Towarzysze!

W dniu, w którym rozpoczyna swą pracę Instytut Kształcenia Kadr Naukowych, zespół Wasz — kierowników, profesorów i słuchaczy Instytutu — skupia na sobie uwagę całej partii.
Powołując do życia IKKN partia nasza podejmuje niezwykle doniosłe zadanie: przygotowania kadry pracowników teoretycznych, których brak partia odczuwa dziś szczególnie mocno.

Powołania do życia Instytutu nie można rozpatrywać tylko z punktu widzenia powstania jeszcze jednej uczelni wyższej specjalnego typu, która umożliwia pewnemu zespołowi ludzi pogłębienie swego wykształcenia w określonym kierunku. Rola i zadania Instytutu sięgają bez porównania głębiej. Kadry, które Instytut będzie wychowywał, mają stać się czołowym oddziałem partii na polu opanowania teorii marksistowsko-leninowskiej, na polu przenoszenia przodującej myśli społecznej do mas pracujących i do całokształtu życia umysłowego naszego kraju. Nauka zaś i teoria marksistowsko-leninowska nie jest dla partii zbiorem dogmatów, lecz jest dla nas wytyczną działania w wielkim rewolucyjno-historycznym zadaniu — w zadaniu zbudowania w Polsce społeczeństwa socjalistycznego.

„Siła teorii marksistowsko-leninowskiej — czytamy w «Krótkim kursie historii WKP(b)» — polega na tym, że daje ona partii możność orientowania się w sytuacji, zrozumienia wewnętrznego związku zachodzących wydarzeń, przewidywania biegu wydarzeń i rozpoznawania nie tylko tego, jak i w jakim kierunku rozwijają się wydarzenia w teraźniejszości, lecz również tego, jak i w jakim kierunku muszą się one rozwijać w przyszłości.
Tylko partia, która opanowała teorię marksistowsko–leninowską, może pewnym krokiem posuwać się naprzód i prowadzić naprzód klasę robotniczą” .

Zespół Wasz jest zatem nie tylko placówką naukową, ale jest przede wszystkim ważnym oddziałem partii, pomagającym w jej działaniu rewolucyjnym. Zadaniem IKKN jest wychowanie kadry działaczy rewolucyjnych, najściślej związanych z partią i umiejących posługiwać się orężem przodującej teorii społecznej w walce o zwycięstwo socjalizmu.

Czegóż zatem spodziewa się od Was, towarzysze, kierownictwo partii?

Pragniemy — po pierwsze — widzieć w Was nie naukowców oderwanych od walki, lecz bojowników, którzy owładnęli sztuką posługiwania się orężem nauki, aby przekazać tę sztukę walczącym szeregom klasy robotniczej, aby szybciej, skuteczniej uzbrajać świadomość mas w walce o nowy ustrój społeczny.

Chcielibyśmy — po wtóre — na wstępie Waszej pracy ostrzec Was przed niebezpieczeństwami, które grożą często niektórym ludziom poświęcającym się pracy teoretycznej. Największym z tych niebezpieczeństw jest jednostronność, tzn. utracenie żywej łączności teorii z praktyką, a więc utracenie jak najściślejszego związku z życiem partii, z życiem klasy robotniczej, z codziennymi procesami przemian i walk społecznych, które zachodzą zarówno wewnątrz kraju jak i w stosunkach międzynarodowych. Nie powinniśmy zapominać, że człowiek uczy się nie tylko z książki, ale i z życia, w obcowaniu z masami pracującymi i gromadzonym przez nie doświadczeniem, że działacz-rewolucjonista tylko wówczas słusznie posługuje się teorią marksizmu-leninizmu, gdy umie wydobywać z niej jej żywą istotę, to znaczy pulsującą w niej treść społeczną. Warto tu może przypomnieć słowa towarzysza Stalina, wypowiedziane w niedawnej dyskusji o językoznawstwie:

„Mole książkowe i talmudyści rozpatrują marksizm, poszczególne wnioski i formuły marksizmu jako zbiór dogmatów, które «nigdy» nie zmieniają się, mimo zmiany warunków rozwoju społeczeństwa. Myślą oni, że jeśli nauczą się na pamięć tych wniosków i formuł i zaczną cytować je na wszelkie sposoby, to potrafią rozwiązywać wszelkie zagadnienia, licząc na to, że wyuczone wnioski i formuły przydadzą im się dla wszystkich czasów i krajów, we wszystkich wypadkach w życiu. Tak jednak mogą myśleć tylko ludzie, którzy widzą literę marksizmu, ale nie widzą jego istoty, wykuwają na pamięć teksty wniosków i formuł marksizmu, lecz nie rozumieją ich treści.

Marksizm jest nauką o prawach rozwoju przyrody i społeczeństwa, nauką o rewolucji uciskanych i wyzy-skiwanych mas, nauką o zwycięstwie socjalizmu we wszystkich krajach, nauką o budownictwie społeczeństwa komunistycznego. Marksizm, jako nauka, nie może stać w jednym miejscu — rozwija się on i doskonali. W rozwoju swym marksizm nie może nie wzbogacać się nowym doświadczeniem, nową wiedzą — a więc poszczególne jego formuły i wnioski nie mogą nie zmieniać się z biegiem czasu, nie mogą nie ustępować miejsca nowym formułom i wnioskom, które odpowiadają nowym zadaniom historycznym. Marksizm nie uznaje niezmiennych wniosków i formuł, obowiązujących dla wszystkich epok i okresów. Marksizm jest wrogiem wszelkiego dogmatyzmu” .

W swojej ostatniej wypowiedzi „W sprawie marksizmu w językoznawstwie” towarzysz Stalin dał nam właśnie jeszcze jeden genialny wzór, jak sięgać w nauce do żywej treści nieustannych przeobrażeń społecznych, jak je uogólniać, bo to stanowi o istocie teorii, o jej dynamicznej roli w kształtowaniu świadomości człowieka i w kształtowaniu świata.

Przyswajając sobie teorię marksistowsko-leninowską sięgajcie do tych genialnych wzorów czujnej i twórczej myśli stalinowskiej, które pomogą Wam, jako przyszłym wychowawcom czołowych szeregów partyjnych, rozwiązywać właściwie i słusznie praktyczne zagadnienia naszej walki i naszego budownictwa socjalistycznego, które pomogą skuteczniej obalać wrogie teorie, szerzej mobilizować masy, hartować ich postawę ideologiczną, szybciej i głębiej kształtować ich świadomość.

Wreszcie — wierzymy, że w swych studiach i w swej pracy partyjno-społecznej nie będziecie szczędzili wysiłków, aby posługiwać się bolszewicką metodą krytyki i samokrytyki, bez której nie można skutecznie wzbogacać i pogłębiać swych poglądów ani też zabezpieczyć się przed poważnymi błędami w dociekaniach teoretycznych.

„Żadna nauka nie może rozwijać się i prosperować bez walki poglądów, „bez wolności krytyki” — wskazywał we wspomnianej wypowiedzi o językoznawstwie  towarzysz Stalin, ostrzegając przed ignorowaniem i lekceważeniem tej zasady.

Tym bardziej nie można walczyć skutecznie z wypaczeniami w działaniu praktycznym, lekceważąc metodę krytyki i samokrytyki.

Partia pokłada w Was, towarzysze, wielkie nadzieje. Pozdrawiając Was w imieniu kierownictwa partyjnego i życząc Wam pomyślnych wyników w Waszych studiach i pracy partyjnej wierzę głęboko, że będziecie z całym oddaniem i bolszewickim hartem wypełniać te doniosłe i ważne zadania, które Wam partia dziś powierza na nowym posterunku prac teoretycznych.

„Trybuna Ludu”
17 października 1950 r.

Siraj Sikdar – OKÓLNIK O ORGANIZACJI WOJSKOWEJ

OKÓLNIK O ORGANIZACJI WOJSKOWEJ


Zorganizujcie Uzbrojone Siły Patriotyczne Bengalu Wschodniego w organizacje wojskową.


1) Organizujcie partyzantów w grupy partyzanckie. Każda grupa partyzancka będzie składać się z trzech, pięciu, siedmiu lub dziewięciu członków.
Która obejmuje:
Dowódca  1
Asystent dowódcy  1
Reszta to członkowie grupy.

2) Należy utworzyć pluton z trzema grupami partyzanckimi. Pluton będzie miał Sztab Dowodzenia.
Komisarz polityczny 1
Dowódca 1
Asystent dowódcy 1
Kurier 3

3) Powinny zostać utworzone kompanie składające się z trzech plutonów i grupy medycznej. Sztab Dowództwa Kompanii przedstawia się następująco:
Kompanii komisarz polityczny 1
Dowódca kompanii 1
Asystent dowódcy kompanii 1
Kurier 4
Rozwijać oddział Partyjny Kompanii.
Sekretarz 1
Asystent Sekretarza 1
Reszta to członkowie.


4) Pluton / kompania może składać się z więcej niż trzech jednostek.
5) Trenować i uzbrojić grupy partyzanckie, plutony i kompanie. Podzielić je na rozwinięte, umiarkowane i zacofane.
6) Wykonajcie wyżej wymienione prace przed rozpoczęciem pory deszczowej.Komisarz Spółki może być Sekretarzem Komitetu Partii.

NAJWYŻSZE DOWÓDCWO

ZBROJONA PATRIOTYCZNA SIŁA BENGALU WSCHODNIEGO

Engels – O zasadzie autorytetu

1873 

Od jakiegoś czasu kilku socjalistów prowadzi prawdziwą krucjatę przeciw temu, co nazywają zasadą autorytetu. Sądzą oni, że wystarczy określić to czy inne działanie jako autorytatywne, żeby je potępić. Za pomocą tej sumarycznej metody tyle już nabrojono, że trzeba bliżej rozpatrzyć tę sprawę. “Autorytet” w tym sensie, w jakim słowo to jest w danym wypadku używane, oznacza: poddanie czyjejś woli mojej woli. Autorytet zakłada więc z drugiej strony podporządkowanie. Ponieważ zaś oba te słowa mają niemiłe brzmienie, a dla strony podporządkowanej wyrażony w obu tych słowach stosunek nie jest przyjemny, powstaje pytanie, czy istnieje jakiś sposób sprzątnięcia tego stosunku ze świata, powstaje pytanie, czy w danych warunkach społecznych możemy stworzyć inny stan społeczny, w którym nie byłoby już miejsca na ten autorytet, w którym więc autorytet ten znikłby.

Badając stosunki ekonomiczne, przemysłowe i agrarne, które stanowią podstawę dzisiejszego burżuazyjnego społeczeństwa, stwierdzamy w nich tendencje do zastępowania izolowanej działalności jednostki połączoną działalnością wielu jednostek. Na miejsce drobnych warsztatów izolowanych wytwórców wysunął nowoczesny przemysł wielkie fabryki i warsztaty wytwórcze, w których setki robotników pilnują skomplikowanych maszyn, poruszanych parą, miejsce wozu i taczek zajęły koleje żelazne, miejsce statków wiosłowych i żaglowych – okręty parowe. Także rolnictwo dostaje się stopniowo pod panowanie maszyny i pary, które powoli, ale nieubłaganie wypierają drobnych chłopów na rzecz wielkich kapitalistów, uprawiających wielkie latyfundia przy pomocy robotników najemnych.

Gdziekolwiek spojrzeć, niezależną działalność poszczególnych jednostek wypiera działalność połączona, poprzez zazębiające się i wzajemnie od siebie zależne czynności. Ale kto mówi “działalność połączona” – mówi też “organizacja”. Czy jest więc możliwa organizacja bez autorytetu?

Przypuśćmy, że rewolucja społeczna zdetronizowała kapitalistów, których autorytet kieruje dziś całą produkcją i podziałem bogactw. Przypuśćmy, żeby całkowicie stanąć na stanowisku przeciwników autorytetu, że ziemia i narzędzia pracy stały się zbiorową własnością pracowników, którzy ich używają. Czy w takim wypadku autorytet zniknie, czy tylko zmieni swą formę? Zobaczmy.

Jako przykład weźmy przędzalnictwo bawełny. Żeby się bawełna mogła zamienić w przędzę, musi przebyć co najmniej sześć różnych k kolejnych operacji, odbywających się przeważnie w różnych lokalach. Prócz tego do uruchomienia maszyn potrzebny jest inżynier nadzorujący maszynę parową, następnie kilku mechaników do codziennych reparacji i jeszcze wielu innych niewykwalifikowanych robotników, którzy by transportowali produkty z jednego lokalu do drugiego itd. Wszyscy ci robotnicy, mężczyźni, kobiety i dzieci, muszą zaczynać i kończyć pracę w godzinie ustalonej przez autorytet pary, która mało dba o indywidualna autonomię. Od początku więc trzeba, żeby się robotnicy porozumieli w sprawie godzin pracy, a z chwilą ustalenia tych godzin wszyscy bez wyjątku muszą się do nich zastosować.

Następnie – w każdym lokalu i w każdej chwili powstają szczególne, odnośnie metody wytwarzania, podziału materiału itd., zagadnienia wymagające natychmiastowego rozstrzygnięcia, jeżeli produkcja nie ma być narażona na nagłe zatrzymanie. I niezależnie od tego, czy zagadnenia te będą rozstrzygane decyzją delegata, kierującego działem produkcji, czy uchwałą większości – woła jednostki musi się podporządkować, to znaczy, że zagadnienia te rozstrzygane są autorytatywnie. Automatyczny mechanizm wielkiej fabryki jest o wiele bardziej tyrański niż mali kapitaliści, wyzyskujący robotników. W każdym razie, o ile idzie o godziny pracy, można wypisać na bramach tych fabryk: “Lasciate ogni autonomia voi ch’entrate” (porzućcie wszelką samodzielność, którzy tu wchodzicie). Gdy człowiek za pomocą wiedzy i zdolności wynalazczej podporządkowuje sobie siły przyrody, te mszczą się w ten sposób, że człowieka, który je wykorzystuje, poddają prawdziwemu despotyzmowi niezależnemu od stosunków społecznych. Znieść autorytet w wielkim przemyśle znaczyłoby znieść sam przemysł, unicestwić przędzalnictwo parowe, żeby wrócić do kołowrotka.

Weźmy inny przykład, kolej żelazną. Tu absolutnie niezbędna jest kooperacja mnóstwa ludzi, kooperacja, która musi się odbywać w ściśle określonych godzinach, jeżeli nie ma dojść do wielkiego nieszczęścia. Tu pierwszym warunkiem całego przedsięwzięcia jest jedna dominująca wola, która decyduje we wszystkich podległych sobie sprawach, przy czym obojętne jest, czy wolę tę reprezentuje delegat czy komitet wybrany do wykonywania postanowień większości zainteresowanych. W obu wypadkach mamy do czynienia z autorytetem. Nie dość na tym. Co by się stało już z pierwszym pociągiem, gdybyśmy chcieli znieść autorytet funkcjonariuszów kolejowych nad P. T. pasażerami?

Ale nigdzie konieczność autorytetu, i to autorytetu bezwzględnego, nie jest tak oczywista jak na okręcie na pełnym morzu. Tam w chwili niebezpieczeństwa życie wszystkich zależy od bezwzględnego i natychmiastowego poddania wszystkich woli jednego.

Przeciwstawiając te argumenty najzacieklejszym wrogom autorytetu, mogę otrzymać od nich tylko następującą odpowiedź: ach, to prawda, ale tu mamy do czynienia nie z autorytetem, którego użyczamy delegatom, tylko ze zleceniem. Ludzie ci myślą, że zmienia się coś na rzeczy, jeżeli zmienią nazwę. W ten sposób ci głębocy myśliciele kpią sobie z całego świata.

Otóż widzieliśmy, że z jednej strony pewien autorytet, niezależnie od tego, kto go użycza, z drugiej strony pewne podporządkowanie – to rzeczy narzucające się nam niezależnie od ustroju społecznego wraz z materialnymi warunkami, w jakich produkujemy dobra i puszczamy je w obieg.

Widzieliśmy poza tym, że materialne warunki produkcji i obiegu nieuchronnie i coraz bardziej ulegają wpływowi wielkiego przemysłu i wielkiej uprawy roli, że więc tym samym coraz bardziej rozszerza się teren panowania autorytetu. Nonsensem jest więc przedstawianie zasady autorytetu jako absolutnie złej, a zasady autonomii – jako absolutnie dobrej. Autorytet i autonomia to pojęcia względne, a teren ich działania zmienia się z różnymi fazami rozwoju społecznego.

Gdyby zwolennicy autonomii poprzestali na stwierdzeniu, że organizacja społeczeństwa przyszłości dopuści autorytet tylko w granicach nieuchronnie zakreślonych przez stosunki wytwórcze, można by dojść z nimi do porozumienia; ale oni ślepi są na wszystkie fakty, które czynią autorytet nieuniknionym i namiętnie zwalczają słowo.

Dlaczego przeciwnicy autorytetu nie ograniczają się do gardłowania przeciw autorytetowi politycznemu, przeciw państwu? Wszyscy socjaliści zgodni są co do tego, że w następstwie przyszłej rewolucji społecznej zniknie państwo, a z nim autorytet polityczny; to znaczy, że funkcje publiczne utracą swój polityczny charakter i zamienią się w proste funkcje administracyjne, służące strzeżeniu interesów społecznych. Natomiast przeciwnicy autorytetu żądają zniesienia państwa za jednym zamachem, jeszcze przed zniesieniem stosunków społecznych, które zrodziły państwo. Żądają, żeby pierwszym aktem rewolucji społecznej było zniesienie państwa.

Czy panowie ci widzieli kiedyś rewolucję? Rewolucja to z pewnością najbardziej autorytatywna rzecz, jaka tylko istnieje, to akt, którym jedna część ludności narzuca swoją wolę drugiej części za pomocą karabinów, bagnetów i armat, w sumie – środków nader autorytatywnych; a zwycięska partia musi utrzymywać swe panowanie postrachem, jaki budzi jej broń w reakcjonistach. Gdyby Komuna Paryska nie posłużyła się przeciw burżuazji autorytetem uzbrojonego ludu – czy byłaby się utrzymała dłużej niż dzień? Czy na odwrót – nie zasługuje na zarzut, że za mało posługiwała się tym autorytetem? A więc: albo – albo. Albo przeciwnicy autorytetu sami nie wiedzą, co mówią, a w takim wypadku czynią tylko zamęt – albo wiedzą, a w takim wypadku zdradzają sprawę proletariatu. W obu wypadkach służą tylko reakcji.