Witold Kolski - W SŁUŻBIE LUDU POD SZTANDAREM KPP
“Informacje Prasowe” nr 1[1]
grudzień 1935 r.
PROCES OUN – UWO [2]
Rząd, a raczej tajny konwent mafii sanacyjnej, zdecydował się urządzić proces nacjonalistów ukraińskich o zamordowanie ministra Pierackiego [3] na wielkiej scenie publicznej.
Gdyby ława oskarżonych reprezentowała to wszystko, z czym walczył Bronisław Pieracki, to wszystko, co Pieracki dławił i deptał, tych wszystkich, których z rozkazu Pierackiego katowano i mordowano – rząd mafii sanacyjnej nie zdobyłby się na ten publiczny proces, rozmazywany na całe kolumny prasy sanacyjnej. Stchórzyłby przed walką polityczną z taką ławą oskarżonych, jak tchórzy rząd jego sojusznika, Hitlera – pobity na głowę przez towarzysza Dymitrowa w procesie lipskim – przed publicznym procesem Ernsta Thälmanna. Procesy komunistyczne w Polsce odbywają się po cichu, konspiracyjnie. PRasa nie zapowiada ich z góry, krótkie komunikaty o nich redagowane są w oficynach defensywy.
Inna rzecz – nacjonalizm ukraiński, Tu rząd sanacyjny pozwala sobie na publiczną rozprawę, przeświadczony, że ława oskarżonych nie reprezentuje pod względem politycznym i ideowym sił, istotnie groźnych dla reżymu, nic takiego, co zagraża najistotniejszej, klasowej treści i społecznym podwalinom dzisiejszego państwa polskiego. W stosunku do nacjonalizmy ukraińskiego sanacja czuje się dość silnie uzbrojona. W międzyczasie bowiem dogadano się pośrednio przez niemieckich sojuszników z Konowalcem i jego sztabem. OUN zaniechała od dłuższego czasu akcji sabotażowej i zamachowej w Polsce, a jej lokalne organizacje współdziałały w szeregu wypadków z defensywą w tropieniu komunistów. Ułatwiło to legalnej ekspozyturze burżuazji ukraińskiej – UNDO – formalną ugodę z rządem polskim, w której przehandlowane zostały nie tylko prawa ludności Ukrainy Zachodniej do stanowienia o swoim losie, ale nawet jej dążenia do autonomii terytorialnej. Wobec tych samych awanturników nacjonalizmu ukraińskiego – Konowalców i S-ka – którzy ich pchali do akcji terrorystycznej. Zgraja sanacyjna sądzi, że obnażenie bezsilności ideowej i osamotnienia politycznego tej grupy oskarżonych wzmocni atuty rządu w dalszych przetargach z nacjonalizmem ukraińskim, pozwoli wymóc na burżuazji ukraińskiej większą jeszcze uniżoność i uległość, bez żadnych istotnych ustępstw dla mas ludowych Ukrainy Zachodniej.
Sędziowie w procesie OUN – UWO działają z ramienia państwa polskiego, lecz nie reprezentują nic z tego, co imię Polski czyniło niegdyś w okresie powstań narodowych popularnym na obu półkulach. Reprezentują oni wiernie przechowaną i pielęgnowaną spuściznę ideologiczną rządów zaborczych. Dlatego, jak sąd zaprzecza podsądnym prawa przemawiania w języku ojczystym, podobnie jak to czyniły sądy carskiej Rosji. Dlatego, jak to ujawniono w rozprawie, rząd piłsudczyków trzyma od roku w kajdanach swoich więźniów będących pod śledztwem.
Akt oskarżenie przytacza słowa ministra Pierackiego, mające świadczyć o jego przychylności dla Ukraińców “Małopolski Wschodniej”. Urzędowy termin “Małopolski Wschodniej jest dokładną kopią “Priwislińskiego Kraju”. Ziemia ta nigdy w dziejach nie była małopolską. Nazwa ta nie ma nawet takiego historycznego uzasadnienia, jak c.k. Galicja i Lodomeria (księstwo Halickie i Włodzimierskie). Jest ona po prostu wymysłem zaborców, nieustanną obelgą dla uczuć narodowych podstawowej masy ludności tego kraju, piętnem gwałtu i przemocy.Minister Pieracki – podnosi akt oskarżenia – chciał “porozumienia” z Ukraińcami. Oczywiście! Okrzyk bandyty “ręce do góry” jest też propozycją “porozumienia” – pod lufą rewolweru. Ale nie każdy bandyta ma 0 jak minister Pieracki – czelność uzupełniania swojej wymownej propozycji oświadczeniem “gadajmy, jak równy z równym, inaczej kula w łeb”. “Wszelka bowiem nierówność – mówi Pieracki do Ukraińców – wyklucza porozumienie, a tam gdzie nie ma porozumienia, do głosu musi przyjść siła”.
Ostatecznie, jak dowodzi ugoda UNDO z następca Pierackiego, Kościałkowskim, i taka oferta znalazła kontrahentów. Znalazła ich dlatego, że wbrew załganej ideologii nacjonalizmu w “polityce narodowej” burżuazji ukraińskiej – tak samo jak w “polityce narodowej” burżuazji polskiej i wszelkiej innej – troska o zachowanie, utrwalenie lub odzyskanie swego przywileju klasowego, swego panowania klasowego nad masami ludowymi, góruje nad wszystkim innym. Znalazła ich dlatego, że te same bagnety polskie, które “pacyfikują” wieś zachodnio-ukraińską, obiecują w niedalekiej przyszłości podjąć wielką, głoszoną przez Hitlera i Rosenberga, kapitalistyczną “pacyfikację” tych “chamów”, którzy w wolnej Ukrainie Radzieckiej ośmielają się od 18 lat z coraz bardziej olśniewającym powodzeniem rządzić i gospodarzyć bez kapitalistów, bez obszarników, bez “świętego” prawa przedsiębiorcy do zysku, do wyzysku.
Nie tylko przywódcy UNDO, ale także Konowalce z OUN – to kość z kości burżuazji. Zaszczepili oni swój klasowy sposób widzenia także tym studentom ukraińskim, inteligentom-głomodorom, którzy siedzą dziś na ławie oskarżonych warszawskiego sądu. Stokroć gorszym wrogiem, inż faszystowska Polska, jest w ich oczach Radziecka Ukraina. Chcą na jej gruzach zbudować Ukrainę kapitalistyczną i faszystowską, faktyczną kolonię obcych imperialistów.
Walka o takie państwo doprowadziła ich do morderstw w konsulacie radzieckim we Lwowie, do sabotażowo-szpiegowskiej roboty na Ukrainie Radzieckiej. W swojej robocie na terenie Polski agenci Konowalca popierani byli przynajmniej do czasy przez niemiecki sztab generalny. W swojej robocie za kordonem radzieckim spotkali się przy wspólnym warsztacie wywiadowczo-dywersanckim i z niemieckim, i z polskim wywiadem. Tam zadzierzgnęły się nici porozumienia, utrwalone później w Berlinie, nici, których nie rozerwał strzał w ministra Pierackiego.
To są kulisy dyplomatyczne procesu OUN, podobnie jak umowa z UNDO stanowi jego kulisy polityczne. Akt oskarżenia, który rozmazuje jakieś subsydia litewskie dla Konowalca, prześlizguje się nad notorycznie znanym faktem, że główne oparcie polityczne i finansowe klika Konowalca czerpała i czerpie z Berlina. Akt oskarżenia milczy o tym, bo podczas gdy oskarżeni leżeli w kajdanach za kratą, te “chropowatości” polsko-niemieckiej przyjaźni zostały szczęśliwie wygładzone ku obustronnemu zadowoleniu. Świat cały wie, że podstawą tego porozumienia jest plan wojny antyradzieckiej. W porozumieniu przewidziana jest zapewne jakaś funkcja i dla Konowalca. Wątpliwe, czy zatroszczono się przy tym o los dzisiejszych podsądnych. W wielkiej grze faszystowskim podżegaczy wojennych pionki nie wchodzą w rachubę.
My, komuniści, zaprzeczamy nacjonalistom ukraińskim czy to spod znaku OUN, czy UNDO prawa do przemawiania w imieniu narodu ukraińskiego. Kierownicy OUN przez swoją działalność dywersyjno-szpiegowską na terenie Ukrainy Radzieckiej w służbie niemieckiego i polskiego imperializmu, przez swą działalność prowokatorską w KPZU w komitywie z defensywą polską, przez zamordowanie towarzysza Majłowa w konsulacie radzieckim we Lwowie i inne zbrodnie tego rodzaju dowiedli, że są śmiertelnymi wrogami ukraińskich mas pracujących zarówno po tamtej, jak po tej stronie granicy. Lecz protestujemy z całą siłą przeciwko zaprzeczaniu oskarżonym prawa przemawiania w sądzie w języku ojczystym, przeciwko barbarzyńskiemu traktowaniu ich pod śledztwem, przeciwko uwłaczaniu ich godności narodowej. Piętnujemy sąd nad oskarżonymi w procesie OUN, jako część systemu gwałtu i przemocy imperializmu polskiego nad narodami ujarzmionymi.
My, komuniści, nie jesteśmy tołstojowcami, zarzekającymi się czynnej walki ze złem. Chcemy zwalczyć i wykarczować społeczne korzenie zła. Nie robimy też sobie bożka-fetysza z liberalizmu “w ogóle”, z wolności “w ogóle”. Walczymy o prawa i wolności dla mas pracujących, aby ułatwić tym masom walkę z ciemięstwem, wyzyskiem i zdzierstwem, Walczymy o władzę dla ludu pracującego, aby mógł on przy pomocy tej władzy zniweczyć same podstawy wyzysku i ucisku, same klasy wyzyskiwaczy i zdzierców. I po to także, aby mógł on siłę władzy przeciwstawić tym, co pokuszą się o narzucenie mu starego jarzma. Gdyby Konowalec wysłał był tych samych ludzi na “robotę” dywersyjną na Ukrainę Radziecką, uważalibyśmy za słuszne i sprawiedliwe postawienie ich przed sądem i wymierzenie im najsurowszej kary. Ale sąd, który by ich tam sądził, nie czerpałby wzorów ideowych, prawno-politycznych i proceduralnych (do kajdan włącznie) od Durnowy[4], Hurki [5] i Murawiewa-Wieszatiela[6]. Ten sąd rewolucyjny, sąd ludowy, reprezentowałby nowe prawo – prawo wolnego społeczeństwa pracujących, które wyzysk człowieka przez człowieka – tę podwalinę kapitalistycznej “cywilizacji” uważa za przestępstwo kryminalne, które nienawiść narodową uważa za taki sam przeżytek barbarzyństwa, jak wojny religijne; prawo, które stoi na straży wyzwolonej pracy, prawdziwej gospodarki narodowej na unarodowionej ziemi, w uspołecznionych warsztatach pracy, prawdziwej wolnej ojczyzny milionów, anie burżuazyjnej ojczyzny, przywłaszczonej i eksploatowanej przez klasę wyzyskiwaczy.
Tam sądzono by ich nie jako Ukraińców, lecz jako wrogów narodu ukraińskiego, chcących narzucić mu z powrotem zgraję obcych i rodzimych wyzyskiwaczy.
Tam naród ukraiński buduje swoją wielkość w ogniach Dnieprogesu, w olbrzymach metalurgii i przemysłu metalowego, w ludnych miastach, wyczarowanych na pustym stepie, w kołchozach, rozkwitających z roku na rok coraz bujniejszym plonem, w rosnącym niezmiennie dobrobycie i kulturze pracowników fabryk i pól, w bohaterstwie Stachanowa i Marii Demczenko, w nowym pokoleniu dumnej i radosnej młodzieży.
Ta jedynie prawdziwa ekonomiczna i kulturalna, materialna i duchowa wielkość Ukrainy Radzieckiej stała się możliwa dlatego, że lud pracujący – podstawowa masa każdego narodu – osiągnął tam nie tylko wyzwolenie narodowe, jak w Polsce, lecz równocześnie także społeczne wyzwolenie. Wraz z obcym ciemięzcą, pomiatającym “chochłackim” narodem w “małorosyjskich guberniach”, robotnicy i chłopi Ukrainy Naddnieprzańskiej wymietli Sanguszków i Potockich, władających dawniej milinami hektarów ziemi ukraińskiej, oraz rabusiów międzynarodowego kapitału, którzy zagarniali do spółki z obszarnikami plony niewolnej pracy oracza, wymietli magnatów kapitalistycznych górnictwa i metalurgii, wszystkich swoich i obcych, wielkich i małych krwiopijców i darmozjadów.
Naród naprawdę wolny, naprawdę jednolity i solidarny, naprawdę wielki – to naród wyzwolonej pracy w bezklasowym społeczeństwie – naród socjalistyczny
Taką ojczyznę, prawdziwie wolną i prawdziwie wielką, mają jeszcze do wywalczenia nie tylko ukraińskie masy ludowe pod okupacją polską, ale także lud polski, narodowy już wyzwolony, lecz przywalony jeszcze ciężarem gnijącego kapitalizmu i faszystowskiej dyktatury kapitału. Pustkę ideową i zgniliznę moralną klasy panującej i rządzącej zgrai sanacyjnej wyraża jej sąd nad garstką zbłąkanej na bezdrożach nacjonalizmu młodzieży ukraińskiej. Panujący system faszystowskiej i imperialistycznej przemocy dławi nie tylko narody ujarzmione i uciskane, Zagradza on także samemu narodowi polskiego drogę do prawdziwej wolności i prawdziwej wielkości.
—
[1] “Informacje Prasowe” – dwutygodnik, organ KPP, wychodził w okresie od 10 XII 1935 do 10 IV 1936 r. — Red.
[2] OUN (Organizacja Ukraińska Narodowa), UWO (Ukraińska Wojskowa Organizacja) – faszystowskie terrorystyczne organizacje ukraińskich nacjonalistów, na czele których stał szpieg hitlerowski, Konowalec. — Red.
[3] Pieracki Bronisław (1895-1934) – minister spraw wewnętrznych w latach 1931-1934. ZNany był z prześladowania ruchu narodowo-wyzwoleńczego na Zachodniej Ukrainie i Zachodniej Białorusi. W maju 1934 roku został zabity przez nacjonalistów ukraińskich. — Red.
[4] Durnowo Piotr (1844-1915) – w latach 1900-1904 dyrektor policji carskiej. W 1905 r. jako minister spraw wewnętrznych carskiej Rosji krwawo dusił rewolucję. — Red.
[5] Hurko Józef (1828-1901) – od 1883 do 1894 roku był warszawskim generał-gubernatorem i głównodowodzącym wojskiem warszawskiego okręgu wojennego. Znany ze szczególnie okrutnego tępienia polskości i gromienia ruchu rewolucyjnego w zaborze rosyjskim — Red.
[6] Murawiew Michał (1796-1866) – w okresie powstania listopadowego 1830-1831 roku był gubernatorem ziem mińskiej i grodzieńskiej. W czasie powstania styczniowego w 1863 roku był nadzwyczajnym pełnomocnikiem sześciu zachodnich (polskich) guberni. Za okrutne dławienie walk wyzwoleńczych nazwano go “Wieszatielem” (katem) — Red.